Do czego kobiecie służy lewy pas?

Jestem kruchą, delikatną kobietą w dużym aucie.

Kliknij
KliknijINTERIA.PL

To połączenie wzbudza w wielu mężczyznach uczucie opiekuńczości;-) Trafiłam jednak na takiego, który widocznie wolał odwrotne proporcje- duże kobiety w małych autach, albo też może nie lubił kobiet, bo... ale od początku.

Wróciłam po dwóch tygodniach z wojaży po szerokim świecie i tak od razu, nie cierpiąca zwłoki sprawa zmusiła mnie do uaktywnienia się jako kierowca- z jakąż to radością wsiadłam do mojego auta.

Rzeczą powszechnie wiadomą jest, że eksploracja krakowskich dróg jest czynnością wymagająca niezwykłej cierpliwości, opanowania i dużej iości wolnego czasu.

Chciałam spokojnie pomyśleć, jak pozbyć się z mojego życia pewnego faceta - czyż jest lepsze miejsce niż poruszające się w ślimaczym tempie auto?

Jadę więc sobie autkiem, stojąc głównie w korkach;-), przyjaźnie nastawiona do świata uśmiecham się do przystojniaków w małych autach, lekceważąc wąsatych macho w "terenówach", wykrzesuję z siebie nawet dużo współczucia dla kierujących ruchem na Rondzie Grzegórzeckim policjantów - mają chłopaki przechlapane w tym deszczu?

Wjeżdżam w Aleję Pokoju, koniec stania, mogę dodać gazu, jadę sobie lewym pasem 100-tką (choć wiem oczywiście, jaka prędkość obowiązuje w mieście;-) )

Muzyka gra, cieszę oko szaro-burymi znajomymi krajobrazami, ech, nie ma to jak w kraju;-), w głowie krystalizuje się już fantastyczny pomysł pozbycia się faceta, tak by to on uznał, że zrywa( ech, trzeba zawsze dbać o to męskie ego - wtedy jakby i kłopotów mniej?;-)

Nagle mój błogostan, podszyty lokalnym patriotyzmem zostaje brutalnie naruszony przez oślepiający błysk w lusterku.

No tak, ja jadę 100-tką, a tu jest ktoś kto chce jechać dużo szybciej. Siedzi mi na ogonie i w bardzo wyraźny sposób usiłuje zmusić mnie do zjechania na prawy pas.

Na prawym pasie sznur pojazdów. Przede mną światła - przyspieszę, przejadę światła, a potem gościa przepuszczę.

Jadę szybciej, za światłami włączam kierunkowskaz w prawo, zwalniam celem włączenia się w ruch.

Tak oczywistych rzeczy, jak zwolnienie przed włączeniem się w ruch kierowcom tłumaczyć nie trzeba.

Ten z tyłu chyba jednak o tym nie wie, bo szaleje - długie na przemian z klaksonem.

O, tu przesadził. Przypominam sobie, że chwilowo jestem cięta na facetów;-)

Wyłączam kierunkowskaz i zwalniam do 70-tki( taka prędkość obowiązuje w tym miejscu Alei Pokoju).

Ostatecznie potrafię jeździć zgodnie z przepisami.

Mam bardzo nieprzyjemną rysę na tylnym zderzaku, może będzie wreszcie okazja by ją uzasadnić przed ubezpieczycielem;-).

INTERIA.PL

Szaleniec próbuje wyprzedzić mnie z prawej strony, ale tam nikt nie chce go wpuścić (jakoś tak sami "uprzejmi" kierowcy w tym miejscu się zebrali;-) Światła. Ja na żółtym, on już na czerwonym.

Siedzi mi ciągle na ogonie, a mnie się przypomina "Pojedynek na szosie" Spielberga;-)

W lusterku widzę byczy karczek i nadętą minę klasycznego "szyity".

Nadal jadę zgodnie z przepisami. W pewnym momencie jednak moja droga prowadzi w prawo. Szyita jedzie prosto. Czerwone światło. Stoimy obydwoje. Ustawiam się na prawym pasie, równolegle do niego.

Uchyla się przyciemniona niezgodnie z przepisami szyba i w moim kierunku płynie w nieznanej mi gwarze słowotok, z którego wyłuskałam jakże rodzimie brzmiące słowa na "ch" i "k" (liczę na Waszą znajomość "języków" drodzy czytelnicy;-) ).

Zadumałam się. Czy naprawdę lewy pas w mieście jest przeznaczony wyłącznie dla szybszych aut?

Czy chęć szybkiej i co za tym idzie niebezpiecznej jazdy w mieście, może być usprawiedliwiona tym, że na lewym pasie jest na to społeczne przyzwolenie?

A ja się na to nie zgadzam. Nie zgadzam się by po lewym pasie jeździli wariaci drogowi. Ktoś, kto zapamiętał, że jechałam 100-tką powie: ale hipokrytka. No cóż, przyznaję się do grzechu, ale kto bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem.

Do czego tak naprawdę służy lewy pas, gdy są dwa pasma na dwukierunkowej jezdni w mieście?

Jakie jest Wasze zdanie? Bo swoje znam;-).

Z tej złości na szyitę zadzwoniłam od razu do faceta i bez żadnych podchodów powiedziałam: odchodzę. I wiecie co? Odeszłam!;-)

Powyższy tekst nadesłany został do naszej redakcji przez Czytelniczkę, która obiecała do nas pisać częściej. Czy kolejne będą równie kontrowersyjne?

Na filmie Aleja Pokoju w Krakowie.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas