Dlaczego na stacjach brakuje paliwa? Orlen uspokaja, kierowcy mają oszczędzać

Nie tylko rolnicy ale też klienci hurtowi - w tym firmy transportowe i pomniejsze, prywatne stacje paliw - mają problemy z zaopatrzeniem w olej napędowy. Taka sytuacja dotyczy np. kilku stacji paliw w województwie podlaskim. Orlen tłumaczy, że nie reglamentuje paliwa, a dostawy dla kontrahentów państwowego giganta nie są zagrożone. Czy problemy z zaopatrzeniem w "diesla" to m.in efekt zbliżających się wyborów?

Na niektórych stacjach brakuje oleju napędowego / fot. Adam Staśkiewicz/Hubert Hardy
Na niektórych stacjach brakuje oleju napędowego / fot. Adam Staśkiewicz/Hubert HardyAgencja SE/East News

Przewoźnicy z Podlasia alarmują, że mają coraz większe problemy z zaopatrzeniem w olej napędowy. "Diesla" nie da się też kupić na kilku pomniejszych stacjach w okolicach Suwałk. Paliwa dla ciężarówek nie ma np. na ostatniej "dużej" stacji paliw przed granicą z Litwą, co mocno komplikuje życie - przyzwyczajonym do tankowania w tym miejscu - kierowcom.

Dlaczego brakuje paliwa na stacjach? Orlen uspokaja

W nieoficjalnych rozmowach problem z zaopatrzeniem w olej napędowy potwierdzają właściciele firm transportowych z Podlasia. Wielu kierowców dostało polecenie "oszczędzania paliwa", bo - z nieoficjalnych informacji - wynika, że problemy z zaopatrzeniem w olej napędowy potrwać mogą nawet do końca października. Przedsiębiorcy słyszą od swoich dostawców, że paliwa "nie ma" i "nie wiadomo kiedy będzie". Z drugiej strony służby prasowe Orlenu, który odpowiada za zaopatrzenie blisko 65 proc. polskiego rynku, uspokajają, że dostawy dla kontrahentów koncernu nie są zagrożone. Skąd bierze się więc absurdalna sytuacja?

Problemy z paliwem w Polsce. Brakuje oleju napędowego

O problemach z zapatrzeniem w olej napędowy informują też inne media. Przykładowo - TVN24 podał właśnie informacje, że paliwa do silnków wysokoprężnych brakuje również na pojedynczych stacjach paliw m.in. w Warszawie, Radomiu i Kutnie. W rozmowie z Interią Edyta Olkowicz - rzecznik prasowy PKN Orlen - uspokaja, że dostawy dla kontrahentów koncernu nie są zagrożone, a brak paliw na pojedynczych stacjach wiązać się może ze "chwilowym" zwiększonym zapotrzebowaniem spowodowanym końcem letniej promocji na zakup paliwa po obniżonych cenach. Nie tłumaczy to jednak problemów z zaopatrzeniem w olej napędowy firm transportowych i - pojawiających się wśród ich właścicieli opinii, że sytuacja potrwać może "nawet do końca października".

Dlaczego brakuje paliwa? Import paliwa przestaje się opłacać?

Część ekspertów rynku paliw, z którymi próbowaliśmy się skontaktować w tej sprawie, odmówiła komentarza twierdząc, że problem nie jest poważny i - tu cytat - według ich wiedzy - "nie ma żadnego problemu z dostępnością czy reglamentacją paliwa". Innego zdania są - chcący zachować anonimowość - właściciele firm transportowych, którzy obawiają się, że ich ciężarówki i autobusy mogą wkrótce stanąć. Problem - po części - rzeczywiście wynikać może z logistyki, ale tłumaczenie dotyczące końca promocji czy żniw wydaje się nie wyczerpywać tematu. Na inne źródło problemów z dostępnością oleju napędowego zwraca uwagę e-petrol.pl. W tekście "Rynek dwóch prędkości" czytamy, że wprawdzie niedobór "diesla" nam jednak nie grozi, ale - tu cytat:

Aktualna sytuacja cenowa jest dużym wyzwaniem dla podmiotów sprowadzających olej napędowy z zagranicy, bo import przestaje być rentowny.

Na stacjach brakuje oleju napędowego. Winne kombajny i ciężarówki?

Przy obecnych cenach importerom, którzy zaopatrują w paliwa pozostałe 35 proc. polskiego rynku (65 proc. zaopatruje Orlen) nie opłaca się importować paliwa i - w efekcie - nie dociera ono do firm transportowych i rolników. Ci tankują więc swoje pojazdy na stacjach benzynowych Orlenu, co stanowi potężne wyzwanie dla logistyki państwowego koncernu. Stąd na licznych stacjach znajdziemy już ograniczenia dotyczące maksymalnej ilości tankowanego oleju napędowego (np. do 500 l). Pojawia się jednak pytanie, dlaczego prywatnym firmom nie opłaca się importować do Polski paliwa?

Efektywność importu oleju napędowego jest uzależniona w szczególności od wysokości premii lądowej, czyli od różnicy pomiędzy krajowymi i europejskimi notowaniami. W ostatnim czasie spadła ona do historycznego minimum poniżej 300 zł na m. sześcienny. Jeszcze na początku roku poziom premii sięgał 800 zł - czytamy w stanowisku grupy Unimot przesłanym redakcji e-petrol.pl

Finansowy cud na Orlenie? Na stacji taniej niż w hurtowni

Podobnego zdania są przedstawiciele - cytowanej przez e-petrol.pl - importującej paliwa spółki Solumus.

Solumus oferuje produkt importowany w cenie odzwierciedlającej rzeczywiste koszty związane z zakupem na rynku międzynarodowym i podaż produktu w takiej cenie nie jest ograniczona - zauważa prezes firmy Paweł Maślakiewicz.

Czyżby więc państwowy gigant sztucznie zaniżał ceny oleju napędowego? Na to dowodów brak - państwowa produkcja, chwilowo, może być po prostu tańsza niż dostarczenie paliwa z zagranicy. Problem w tym, że bez tego drugiego, nie uda się zaspokoić polskiego popytu. Mamy więc do czynienia z sytuacją, gdy od państwowego giganta płynie - zaskakująco tani jak na dzisiejsze standardy - olej napędowy, ale nie jest on w stanie pokryć pełnego zapotrzebowania na ten rodzaj paliwa.

W efekcie rolnikom i firmom transportowym, które latami korzystały z oferty - tańszego niż krajowe - paliwa od pośredników - zakupy po aktualnych cenach (poza Orlenem) przestały się opłacać. Mówiąc wprost - bardziej opłaca się im tankować gigantyczne maszyny rolnicze  na państwowych stacjach po normalnej cenie detalicznej, niż zaopatrywać u importera po cenach hurtowych. Ostatni trop tłumaczy też, dlaczego - co jak mantrę powtarzali nam w rozmowach właściciele reglamentujących paliwo firm transportowych - sytuacja ma ulec znacznej poprawie z końcem października. Przypominamy, że w niedzielę - 15 października - w Polsce odbyć się mają wybory parlamentarne. 

Pędził 153 km/h przy ograniczeniu do 70 km/hPolicja
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas