Dajcie spokój policjantce. Nikt wam nie każe łamać przepisów
Lubelska policja postanowiła przypomnieć kierowcom o zmianach w taryfikatorze mandatów, jakie obowiązują od soboty - 17 września. Filmiki zamieszczone przez policjantów na Tik Toku nie wszystkim przypadły jednak do gustu. Niektórzy kierowcy odebrali je wręcz jako "policyjną prowokację". Czy słusznie? NIE.
Pamiętajmy - 17 września oznacza nową drogową rzeczywistość dla kierowców znanych z tzw. "ciężkiej nogi".
Nowy taryfikator punktów karnych. Kierowcy w szoku
W sobotę weszły w życie znowelizowane przepisy dotyczące tzw. recydywistów - jeśli w dwa lata od popełnienia wykroczenia dany kierujący popełni je ponownie, zapłaci podwójną stawkę mandatu.
Od 17 września obowiązują też nowe przepisy dotyczące kasowania punktów karnych. Te wymazywane są z konta kierowcy po 24 miesiącach, a nie - jak do tej pory - po 12. Początek biegu "przedawnienia" liczony jest teraz od momentu uregulowania mandatu za dane wykroczenie.
"Policyjna prowokacja"? Fala hejtu po filmie na tik toku
O zmianach w przepisach postanowili przypomnieć kierowcom lubelscy policjanci. W ramach tiktokowej serii "policjantka radzi", która cieszy się wśród internautów ogromnym powodzeniem (ma blisko 7 mln wyświetleń), pojawiły się niedawno dwa filmiki informujące o zmianach przepisów. Części internautów nie spodobał się jednak entuzjazm, z jakim urocza policjantka opowiadała o nowym taryfikatorze punktów karnych.
W przypadku pierwszego filmiku kontrowersje wzbudziło rzucone na pożegnanie zdanie "do zobaczenia na drodze". Część kierowców odebrało je jako prowokację, czemu dało upust w licznych komentarzach.
Do zobaczenia na drodze! Tak kpi sobie z nas policja. Teraz jazda samochodem to nie przyjemność tylko stres.
Słowa "do zobaczenia na drodze" wypowiedziane przez policjantkę drogówki nie są może najszczęśliwsze, ale trudno zarzucić ich autorce złą wolę. Na drodze można się przecież spotkać w wielu różnych okolicznościach i nie zawsze wiążą się one z łamaniem przepisów.
O nastawieniu części komentatorów najlepiej świadczy fakt, że policjantce oberwało się też za kolejny z filmików, który trafił do sieci 17 września. W tym przypadku niektórzy mieli do niej pretensje o zbyt "prowokacyjne" życzenie kierowcom - uwaga - "szerokości".
Dajcie spokój policjantce. Robi to dla was
To, że część kierowców, którzy traktują prawo o ruchu drogowym z dużą dozą wybiórczości i tolerancji, ma poważne problemy z zaostrzeniem przepisów, jest zupełnie zrozumiałe. Kierowanie swojej frustracji w stronę policjantki, czy - szerzej - drogówki, wydaje się jednak nie tylko głupie, ale wręcz skrajnie szkodliwe.
Z poziomu smartfona czy klawiatury łatwo jest atakować za styl i dobór słów (ciekawe ilu z komentatorów poradziłoby sobie lepiej przed kamerą?), ale pamiętajmy, że policjantka drogówki to nie pogodynka, której zadaniem jest uroczo uśmiechać się do kamery. Forma - w naszej opinii całkiem lekka i przystępna - jest tutaj jedynie tłem dla treści, która niesie przecież dużą merytoryczną.
Spieszymy wyjaśnić, że tworzenie filmów do mediów społecznościowych nie leży w zakresie obowiązków drogówki. Tego typu inicjatywy często rodzą są poza służbą, a sami policjanci nie otrzymują za swoje internetowe występy żadnego wynagrodzenia. Mówiąc wprost - policjanci robią to wyłącznie "z czystej, nieprzymuszonej woli", tylko po to, by na drogach było bezpieczniej.
Właśnie dzięki takim filmikom, ci którzy kończą swoją przygodę z kodeksem drogowym po otrzymaniu uprawnionego prawa jazdy - często zupełnie przypadkowo - mają szansę dowiedzieć się o zmianach w przepisach, jeździć bezpieczniej i uniknąć kosztownej "wpadki". Wbrew opinii malkontentów, którzy widzą w mundurowych "poborców podatkowych", Policja działa tu zgodnie z zasadą "lepiej zapobiegać niż leczyć". W przypadku bezpieczeństwa ruchu drogowego edukacja jest przecież najlepszą formą prewencji.
***