Czy w Polsce zabraknie paliwa? To "spekulacje" i "dezinformacja"!
Oprac.: Paweł Rygas
Wczorajszy atak na Ukrainę zasiał panikę również wśród obywateli naszego kraju. Z bankomatów zniknęły pieniądze, a przed stacjami benzynowymi ustawiły się długie kolejki kierowców.
Nastroje stara się studzić nie tylko PKN Orlen, ale też Biuro Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego Biuro Polskiej Izby Paliw Płynnych, które wydało w tej sprawie specjalny komunikat.
"Atak Rosji na Ukrainę odczuły rynki na całym świecie. Obecny niepokój jest wykorzystywany przez spekulantów, którzy chcą nieuczciwie zarobić na tej niepewnej sytuacji" - czytamy w przesłanym do mediów dokumencie.
Jego autorzy przyznają, że wzmożony popyt na paliwa, w niektórych częściach kraju "stwarza dodatkowe wyzwania logistyczne", a "wydania z baz paliw zostały zwiększone". W efekcie "Nie wszystkie ponadkontraktowe zgłoszenia zapotrzebowania mogły zostać zrealizowane". Koncerny deklarują jednak, że na bieżąco "monitorują sytuację" i "podejmują stosowane działania zaradcze".
Wojna na Ukrainie: rosyjska ropa wciąż płynie
"Chcielibyśmy uspokoić i zapewnić, że Polska dysponuje odpowiednimi rezerwami ropy naftowej oraz paliw. Magazyny są pełne. Krajowe zapasy wystarczą na ponad 3 miesiące. Rurociągiem "Przyjaźń" ciągle płynie surowiec, a dzięki Naftoportowi jesteśmy w stanie pokryć całe krajowe zapotrzebowanie ropą dostarczaną przez tankowce" - czytamy w oświadczeniu.
Rozpowszechnianie informacji na temat masowego braku zaopatrzenia czy dostępności surowców i paliw odbieramy jako działania dezinformacyjne, które mają na celu wywołanie niekontrolowanej paniki wśród kierowców. Potępiamy działania niektórych operatorów stacji paliw, którzy wykorzystują trudną sytuację oraz sztucznie zawyżają ceny paliw.
"Sytuacja jest pod kontrolą i nie ma powodów, żeby kupować paliwa na zapas" - uspokajają przedstawiciele branży paliwowej.
***