Czy Formuła E przebije Formułę 1?

Niewykluczone, że "królowa sportów motorowych", jak zwana jest Formuła 1, zbliża się powoli do kresu swojej... obecnej formuły. Sponsorzy, bez których nie ma mowy o rywalizacji w F1, rozglądają się za nowymi formami promocji swoich produktów.

Jak poinformowała agencja Reuters, od przyszłego roku z Formułą 1 żegna się niemiecki Hugo Boss. Firma przez wiele lat sponsorowała zespół McLarena. W 2015 roku związała się z teamem Mercedes-AMG Petronas. Hugo Boss nie wycofuje się jednak z promowania swoich produktów na wyścigowych bolidach. Sponsor planuje skupić się na konkurencyjnej dla Formuły 1, elektrycznej Formule E.

Jak powiedział dyrektor generalny Hugo Boss - Mark Langer - "Formuła 1 to oczywiście najwyższa klasa wyścigów samochodowych, ale Formuła E jest bardziej innowacyjna i zrównoważona".

Reklama

Zdaniem szefostwa marki, względy finansowe nie miały żadnego wpływu na decyzję o zmianie serii. Firma chce po prostu skierować swoją ofertę do młodszych nabywców, a założenia Formuły E zdają się skupiać na nowej generacji fanów motoryzacji. Za zmianą przemawiał m.in. fakt, że wyścigi Formuły E rozgrywane są wyłącznie na torach ulicznych o długości od 2,5 do 3 km, dzięki czemu cieszą się dużym zainteresowaniem wśród publiczności.

Odejście Hugo Bosa z Formuły 1 to jeszcze nie dramat, ale odwrócenie się od serii głównych sponsorów będzie początkiem jej końca. "Skostniały" charakter rywalizacji i prace nad nowymi systemami bezpieczeństwa (m.in. system chroniący głowę kierowcy) mogą dodatkowo zmniejszyć atrakcyjność serii w oczach sponsorów. W tym miejscu warto dodać, że zawody Formuły E, która zyskuje właśnie uznanie sponsorów, liczą sobie zaledwie pięć lat.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama