Co dalej z kultowym silnikiem V12 Lamborghini?

Producenci samochodów prześcigają się w "ultraekologicznych" pomysłach mających na celu wirtualne obniżenie zużycia paliwa. Na szczęście, nie wszyscy wtórują idei downsizingu.

W jednym z niedawnych wywiadów prezes Lamborghini - Stefano Domenicali - potwierdził, że wolnossący silnik V12 to jeden ze "znaków rozpoznawczych" włoskiej marki. Klienci nie powinni więc mieć żadnych wątpliwości, co do tego, że taki właśnie silnik znajdzie się w następcy topowego modelu - Aventador.

Oczywiście nie oznacza to, że dni Aventadora są już policzone. Samochód pozostanie w ofercie włoskiego producenta przez - co najmniej - pięć lat. Nowe flagowe auto zadebiutuje więc nie wcześniej, jak w 2022 roku.

Warto jednak przypomnieć, że w ofercie Lamborghini, w niedługim czasie, pojawi się pojazd napędzany benzynową jednostką z turbodoładowaniem. Pod maską pierwszego w historii Lamborghini suva - modelu Urus (oczywiście pamiętamy model LM002, ale przyznacie chyba, że trudno nazwać go "bulwarówką") - znajdzie się podwójnie doładowany V8 o pojemności 4,0 l.

Reklama

Szczegółowe dane techniczne trzymane są w tajemnicy. W Porsche Panamera Turbo motor generuje moc 550 KM. Można się jednak spodziewać, że uterenowione Lamborghini otrzyma dodatkowy zastrzyk mocy.

Lamborghini Urus, które oferowane będzie klientom również w odmianie hybrydowej, trafić ma na rynek w 2018 roku. Jeśli samochód spotka się z ciepłym przyjęciem nabywców, Włosi rozważyć mają możliwość uzupełnienia oferty o kolejny, bazujący na modułowej platformie koncernu VW, pojazd. Firma snuje właśnie plany wprowadzenia do oferty - pozycjonowanego poniżej Huracana - modelu podstawowego.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy