Clubman John Cooper Works: rekordowa moc w nowym MINI
Pojawiwszy się na rynku, MINI Clubman John Cooper Works z miejsca zadał kłam wszystkim twierdzeniom na temat małych, zwinnych, miejskich kompaktów. I nie chodzi tu wyłącznie o jego wszechstronność czy porywającą stylistykę, lecz także – o jego wyczynowe aspiracje.
MINI JCW John Cooper Works Clubman to przede wszystkim niespotykane w tej klasie osiągi i znakomite właściwości jezdne, za które odpowiadają 2-litrowy silnik TwinPower Turbo o mocy 306 KM i momencie obrotowym wynoszącym aż 450 Nm, 8-stopniowa automatyczna skrzynia biegów Steptronic, napęd na cztery koła ALL4, a także całkowicie przeprojektowany układ jezdny i wzmocniona konstrukcja nadwozia o podwyższonej sztywności. Nowy Clubman - w swej najwyższej, flagowej wersji John Cooper Works - rozpędza się dzięki temu do 250 km/h (prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie, więc można się tylko domyślać, na co tak naprawdę go stać), a setkę osiąga już w 4,9 sekundy.
Ale to oczywiście nie wszystko. MINI JCW Clubman to nie tylko mistrz prostej, ale także - dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości, dużemu rozstawowi osi i opcjonalnemu adaptacyjnemu układowi jezdnemu wyposażonemu w elektronicznie sterowane amortyzatory, dzięki którym jego zawieszenie można obniżyć o dodatkowe 10 mm - prowadzi się pewnie również w ciasnych, szybkich zakrętach. W tym sensie wpisuje się on bez kompleksów w poczet legendarnych samochodów MINI, które dostrajał i modyfikował przed laty legendarny konstruktor bolidów Formuły 1, John Cooper, wydobywając z nich pełnię drzemiących w nich możliwości.
Śmiały powrót legendy
Potencjał ukryty w skromnym, niepozornym, rodzinnym samochodzie, stworzonym raczej do codziennych dojazdów do pracy niż do startów w rajdach samochodowych, dostrzegł jako pierwszy wspomniany już John Cooper. Jego pomysł, aby lubianego, lecz niepozornego "mieszczucha" zamienić w bezkompromisowego "rajdowca" chwycił prędzej, niż można się było spodziewać. Na pierwszy ogień poszły oczywiście bazowe podzespoły: pojemność fabrycznego silnika powiększono niemal dwukrotnie, a oryginalną skrzynię biegów zastąpiono przekładnią zdolną wytrzymać większą moc, moment obrotowy i, wreszcie, wyższe przeciążenia. Na tym oczywiście nie poprzestano - konstruktorzy pracujący pod kierownictwem Johna Coopera zmodernizowali również cały układ kierowniczy samochodu i zamontowali w nim mocne, wyczynowe hamulce.
Upór i wizja Coopera szybko przyniosły spodziewane rezultaty: przebudowane MINI odniosło pierwsze zwycięstwo już w 1964 roku, wygrywając szanowany (i już wówczas legendarny) Rajd Monte Carlo. Sukces z 1964 r. załoga MINI powtórzyła później jeszcze dwukrotnie: w 1965 i 1967 roku. Osiągnięcia błyskotliwego brytyjskiego konstruktora inspirowały przez następne dekady wszystkich inżynierów MINI, których wysiłki zaowocowały w końcu serią historycznych zwycięstw w najbardziej prestiżowych zawodach świata - w tym zwłaszcza udanym startem w niezwykle wymagającym wyścigu samochodowym organizowanym na słynnym torze Nürburgring, a także czterema kolejnymi triumfami w Rajdzie Dakar (2012, 2013, 2014 i 2015).
Charakter tkwi w szczegółach
O rodowodzie nowego MINI JCW Clubman świadczą liczne i trudne do przeoczenia detale - zarówno wizualne, jak i konstrukcyjne - które można rozpoznać już na pierwszy rzut oka. Że nic tu nie jest takie, jak w standardzie, dowodzą m.in. charakterystyczne emblematy John Cooper Works - widniejące między innymi na osłonie chłodnicy, bocznych kierunkowskazach, listwach progowych i obręczach kół - oraz niepowtarzalny kolor lakieru (choć lepiej byłoby zapewne mówić o kompletnym malowaniu nadwozia) zwany Chilli Red, którym pokryto dach, lusterka, detale wykończeniowe w środku i na zewnątrz pojazdu czy pasy biegnące wzdłuż maski boków samochodu.
Jak na prawdziwego wyczynowca przystało, nowy JCW Clubman wyposażony jest także w sportowe zawieszenie gwarantujące wysoką stabilność i niezrównaną dynamikę jazdy, czterotłoczkowe zaciski hamulcowe zapewniające odpowiednio wysoką siłę hamowania, a także kompletny pakiet aerodynamiczny, składający się m.in. z powiększonych wlotów powietrza zabudowanych w przednim zderzaku, przedniego splittera oraz tylnego, sportowego spojlera zwiększającego siłę, z jaką samochód dociskany jest do drogi.
Wszystko to sprawia, że Clubmanowi we flagowej wersji niestraszne są częste i gwałtowne zmiany tempa jazdy, ekstremalne przeciążenia i szaleństwa na torze. Nie ma żadnych wątpliwości, że to auto zostało wprost stworzone do połykania kolejnych kilometrów.
Silnik, który zachwyca
Trzeba jednak powiedzieć, że nowy MINI JCW Clubman nie tylko dobrze wygląda i znakomicie się prowadzi, ale także świetnie brzmi. Odpowiada za to gruntownie zmodyfikowany układ wydechowy wyposażony m.in. w powiększone, sportowe końcówki rur wydechowych, które po naciśnięciu pedału gazu natychmiast generują pomruk, jakiego nie powstydziłyby się nawet dużo większe auta sportowe. Widać więc jak na dłoni, że JCW Clubman to zawodnik pozbawiony jakichkolwiek kompleksów, gotowy manifestować swoją obecność na drodze również przyjemnymi dla ucha dźwiękami dobiegającymi wprost z jego 306-konnego silnika.
Całości wizerunku dopełnia wnętrze, wyposażone m.in. w wielofunkcyjną, specjalnie wyprofilowaną kierownicę obszytą miękką, perforowaną skórą, sportowe, konturowe fotele ze zintegrowanymi zagłówkami, zapewniające odpowiednie "trzymanie" boczne i należyty komfort jazdy (i to nawet na długich dystansach!), a także wyświetlacz Head-Up Display o wysokim kontraście i nowoczesny system multimedialny Connectivity oparty o 6,5- lub 8,8-calowy ekran ułatwiający obsługę wszystkich systemów pokładowych - w tym nawigacji satelitarnej, komunikacji sieciowej czy zestawu audio.
Nowy MINI JCW Clubman to nie tylko znakomite właściwości trakcyjne i niezapomniane wrażenia z jazdy, ale także wielki komfort podróżowania i najnowocześniejsze technologie, dzięki którym kierowca może czuć się pewnie w każdych warunkach. I to nawet wtedy, gdy asfalt postanowi porzucić na rzecz szutrowych duktów. Nic dziwnego: w wyczynowym Clubmanie wciąż drzemie przecież dusza prawdziwego rajdowca.
Artykuł powstał we współpracy z marką MINI.