Cła na samochody z Chin. Niemcy ostro o decyzji Komisji Europejskiej
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wypowiedział się przeciwko ograniczaniu eksportu chińskich samochodów do Europy. Jego zdaniem niemiecki przemysł motoryzacyjny czerpie spore korzyści ze współpracy z Państwem Środka, a wyższe cła na samochody elektryczne z Chin, zaszkodzą głównie europejskim producentom.
12 czerwca 2024 Komisja Europejska ogłosiła wprowadzenie tymczasowych ceł na samochody elektryczne importowane z Państwa Środka. Od 4 lipca naliczane będą nowe taryfy, które wyniosą nawet 38 proc. Jeśli trwające dochodzenie wykaże, że chińskie subsydia są bezpośrednio powiązane z próbą zaszkodzenia europejskim producentom, nałożone cła zadziałają wstecz aż do 7 marca.
Dodatkowe opłaty zostały ustalone indywidualnie dla poszczególnych marek. W przypadku BYD sięgają 17,4 proc. Dla SAIC oraz Geely wynoszą odpowiednio 20, oraz 38,1 proc. Jednocześnie chińscy Producenci, którzy wykazali chęć współpracy w europejskim dochodzeniu, będą polegać cłu w wysokości 21 proc. W najgorszej sytuacji znajdą się koncerny sprzeciwiające się prowadzonemu przez Brukselę dochodzeniu. W ich przypadku cło wyniesie 38, 1 proc.
Działaniom Komisji Europejskiej od dłuższego sprzeciwia się Pekin. Chińskie władze zapowiedziały, że w przypadku wprowadzenia unijnych ceł karnych, odpowiedzą dokładnie w taki sam sposób. Słowa te potwierdza chiński ekspert z Centrum Technologii i Badań Motoryzacyjnych, który w niedawnym wywiadzie wezwał do podniesienia stawki celnej na samochody importowane z Europy. To z kolei może oznaczać spore problemy dla państw członkowskich.
Przeciwko ograniczaniu eksportu chińskich samochodów do Europy wypowiedział się m.in. niemiecki kanclerz Olaf Scholz. Jego zdaniem Niemiecki przemysł motoryzacyjny od lat czerpie korzyści ze współpracy z Państwem Środka, a nasilający się spór handlowy między Europą i Chinami może mieć bardzo poważne konsekwencje. Napięte stosunki mogą doprowadzić do wzrostu inflacji i znaczącego opóźnienia tzw. zielonej rewolucji. Niewykluczonym scenariuszem jest również załamanie się łańcuchów dostaw i konieczność przeniesienia produkcji półprzewodników z Tajwanu do innych krajów.
Wprowadzenie wstecznych ceł budzi także niepokój samych producentów motoryzacyjnych. Stellantis, który w ostatnim czasie zacieśnił swoją współpracę z chińskimi firmami, nawołuje do szybkiego zakończenia konfliktu. Zdaniem Carlosa Tavaresa, zamiast walczyć z chińską ofensywą, lepiej stać się jej częścią. Jednocześnie koncern ogłosił, że jeszcze w tym roku rozpocznie sprzedaż elektrycznych aut chińskiego producenta, Leapmotor.
Przeciwnikiem wprowadzania unijnych ceł jest również Volkswagen. Przed ewentualnym odwetem Chińczyków ostrzegał jakiś czas temu szef niemieckiej marki, Thomas Schafer. Do sprawy odniósł się także dyrektor finansowy całego koncernu, Arno Antlitz, który zaznaczył, że cła są szkodliwym i zaledwie krótkotrwałym rozwiązaniem.