Ciąg dalszy afery spalinowej. Volkswagen przegrał kolejny proces
Chociaż od wybuchu afery spalinowej minęło już niemal dziewięć lat, sprawa nadal nie jest zamknięta i toczą się procesy sądowe z nią związane. Jeden z nich, toczący się przed niemieckim sądem, właśnie przegrał Volkswagen. Chodzi o sposób w jaki producent modyfikował swoje samochody, by spełniały obowiązujące normy spalin.
Volkswagen przegrał kolejny proces przed niemieckim sądem, dotyczący tak zwanej afery spalinowej. Sąd Administracyjny w Szlezwig uznał, że wprowadzone przez producenta zmiany w samochodach, napędzanych silnikami co do których udowodniono, że nie spełniają wymaganych norm, są niewystarczające. Sprawa dotyczy 62 modeli z jednostkami wysokoprężnymi.
Producent nazwał ten wyrok niewłaściwym i zapowiedział apelację. Przedstawiciele Volkswagena zaznaczyli też, że widzą żadnego ryzyka tego, by jego samochody zostały usunięte z dróg, jako niespełniające warunków homologacji, a więc niemogące być dopuszczone do ruchu.
Warto dodać, że podobny wyrok zapadł już rok temu i wtedy sąd również uznał, że stosowane przez Volkswagena rozwiązanie nie spełnia wymogów pozwalających stwierdzić, że problem nadmiernej emisji został rozwiązany. Ten wyrok producent również zakwestionował i obecnie trwa postępowanie odwoławcze.
Działania Volkswagena, mające sprawić, że jego silniki Diesla będą spełniały normy spalin, zostały zakwestionowane przez ekologiczną organizację Deutsche Umwelthilfe, która złożyła wspomniane wcześniej pozwy. Jej zdaniem pozwolenie producentowi na wprowadzenie jedynie zmian w oprogramowaniu silnika i układu oczyszczania spalin, jest niewystarczające, do czego sądy się przychyliły. Zdaniem przedstawcieli organizacji, jedynym skutecznym rozwiązaniem byłoby montaż dodatkowych urządzeń oczyszczających spaliny, czego koszt byłby nieporównywalnie wyższy.
Obecne rozwiązanie nie spełnia norm, ponieważ niektóre elementy systemu oczyszczania spalin nie działają przy niskich temperaturach. Producent tłumaczy, że nie można wymusić ich ciągłego działania, ponieważ doprowadziłoby to do uszkodzenia silnika. Ochrona jednostki napędowej musi stać tu na pierwszym miejscu.
Deutsche Umwelthilfe zapowiada także podobne pozwy przeciwko 18 innym producentom samochodów, u których również stwierdzono stosowanie niedozwolonych rozwiązań, pozwalających na obniżanie emisji spalin podczas badań.
Afera spalinowa wybuchła we wrześniu 2015 roku, kiedy podczas testów emisji spalin w USA odkryto, że niektóre auta Volkswagena spełniają wymagane normy tylko na hamowni. Podczas jazdy w normalnym ruchu, znacząco je przekraczają. Okazało się, że oprogramowanie samochodów wykrywało, kiedy auto znajduje się na stanowisku testowym (kręciły się tylko koła napędzanej osi, podczas gdy drugie stały w miejscu) i wtedy zmieniał się sposób działania układu oczyszczania spalin.
Problem konkretnie dotyczył tlenków azotu, do niwelowania których zastosowano absorber, zwany też pułapką NOx. Gromadzą się w nim tlenki azotu, a kiedy się zapełni, stosuje się dotrysk paliwa i następuje reakcja, rozbijająca tlenki azotu na nieszkodliwy azot oraz wodę. Rozwiązanie to jest skuteczne, ale zbyt mało wydajne, by stosować je w większości silników samochodowych. Oczyszczanie absorbera musiałoby następować co chwilę. Dlatego zaprogramowano działanie układu oczyszczania spalin tak, aby działał cały czas tylko wtedy, gdy wykonywany jest pomiar.
Po wykryciu oszustwa, jak się później okazało stosowanego przez niemal wszystkich producentów, upowszechniły się katalizatory SCR. Rozwiązanie skuteczne i wydajne, ale wyraźnie droższe oraz wymagające od kierowcy tankowania co jakiś czas płynu AdBlue.