Ceny paliw rosną w zastraszającym tempie. Orlen zaczyna się tłumaczyć

W biurze prasowym Orlenu pojawił się wpis dotyczący masowych podwyżek cen na stacjach paliw w Polsce. Koncern stanowczo podkreśla, że koszt tankowania w naszym kraju jest wciąż jednym z najniższych w Europie. Niestety firma w żaden sposób nie odnosi się do kwestii awarii dystrybutorów i głosów analityków, którzy od dawna przestrzegali przed taką sytuacją.

Ceny paliw rosną w zastraszającym tempie. Orlen zaczyna się tłumaczyć
Ceny paliw rosną w zastraszającym tempie. Orlen zaczyna się tłumaczyć123RF/PICSEL

Wrześniowy "cud Orlenu" daje o sobie znać

Analitycy rynku paliw od dawna przestrzegali przed "niebezpieczną grą Orlenu", która miała przynieść znaczące podwyżki cen na stacjach paliw. Warto przypomnieć, że we wrześniu rynkowa cena ropy osiągała najwyższy poziom w całym roku, a na polskich stacjach koszt tankowania był wyjątkowo niski. Zdaniem ekspertów utrzymywanie takich cen w momencie, gdy na całym świecie koszt tankowania zaliczał spore wzrosty, w dłuższej perspektywie musiał się odbić nagłymi podwyżkami.

Pomimo, że jeszcze do niedawna Orlen przekonywał, że sytuacja na stacjach jest stabilna i kierowcy nie muszą obawiać się nadchodzących podwyżek, dosyć szybko okazało się, że racje w tej sprawie mieli jednak analitycy.

Po wyborach ceny paliw skoczyły w górę

Zaledwie kilka dni po wyborach parlamentarnych ceny paliw skoczyły w górę. Obecnie w Krakowie za litr Pb95 zapłacimy już ponad 6,55 zł, a koszt tankowania ON to średnio 6.33 zł/l. Podwyżki nie są skokowe - raczej drobne, wahające się w granicach 5 groszy na dzień - niestety są także systematyczne. Co ciekawe - wraz z nastaniem podwyżek, ze stacji Orlenu zniknęły także kartki informujące o rzekomych "awariach dystrybutorów". Prawdopodobnie to właśnie za ich pomocą koncern miał maskować problemy dotyczące zapewnienia ciągłości dostaw na stacjach.

Orlen będzie "kontynuował politykę stabilizacji"

Jak można się domyślać, Orlen nie widzi nic złego we wspomnianych podwyżkach cen paliw. W swoim oficjalnym oświadczeniu koncern zaznacza, że od zawsze działa w sposób rynkowy, a ceny paliw w Polsce wciąż są jednymi z najniższych w Europie. Zdaniem firmy we wrześniu i na początku października ceny paliw były niskie, bo sytuacja na rynku globalnym wskazywała na spadek cen paliw gotowych, spowodowany między innymi stagnacją gospodarczą w krajach konsumujących najwięcej paliw. Co więcej - sytuacja ta zapewne trwałaby do dziś, gdyby nie eskalacja sytuacji na Bliskim Wschodzie. Jak podkreśla Orlen - od tego czasu notowania ropy naftowej i paliw gotowych znalazły się w tendencji wzrostowej i już teraz powróciły do poprzednich poziomów. Pełną treść oświadczenia znajdziecie poniżej:

Kierowców czekają jeszcze wyższe ceny

Niestety koncern w żaden sposób nie odniósł się do swoich poprzednich wypowiedzi, z których jasno wynikało, że sytuacja na Bliskim Wschodzie nie przełoży się na wzrost cen na polskich stacjach. Trudno także znaleźć jakiekolwiek odniesienie do wspomnianej kwestii "awarii dystrybutorów" oraz kontrowersyjnych głosów wskazujących na powiązanie dotychczasowych niskich cen paliw z wyborami parlamentarnymi. Gdyby tego było mało - wszystko wskazuje, że tendencja wzrostów cen paliw utrzyma się w naszym kraju jeszcze przez dłuższy czas. Z najnowszych prognoz wynika, że koszt tankowania w listopadzie może sięgnąć psychologicznej granicy 7 zł/l.

Piesi przechodzili na czerwonym i korzystali z telefonówPolicja
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas