Był skandal o "lub czasopisma". Jest nowy o "lub osobę trzecią"!

Do Sejmu skierowany został projekt ustawy dotyczący "dochodzenia roszczeń odszkodowawczych wynikających z czynu zabronionego". Nowe przepisy mogą mieć gigantyczny wpływ na rynek obowiązkowych ubezpieczeń pojazdów. Uderzą, a jakże, w kierowców.

Diabeł tkwi w szczegółach, a po kieszeni dostaną kierowcy
Diabeł tkwi w szczegółach, a po kieszeni dostaną kierowcyJan BieleckiEast News

Ich wprowadzeniu zdecydowanie przeciwstawiają się kancelarie prawne i część warsztatów wyspecjalizowanych w naprawach powypadkowych z tzw. OC sprawcy. W ich opinii proponowane w projekcie zmiany to "oczywisty zamach na należne prawa i pieniądze klientów ubezpieczających swoje samochody".

Szykowana właśnie ustawa uregulować ma zasady działania kancelarii odszkodowawczych reprezentujących klientów w zakresie szkód osobowych spowodowanych wypadkami, głównie komunikacyjnymi.

Jak czytamy w oficjalnym stanowisku Związku Dealerów Samochodów, "26 października, w ostatniej chwili przed przesłaniem projektu do sejmu, z inicjatywy senatora PiS Grzegorza Biereckiego, zmieniono m. in. zapis art. 9". Nowy otrzymał brzmienie: "Nie można przenieść wierzytelności z tytułu czynów niedozwolonych na doradcę lub osobę trzecią". Sformułowanie "lub osobę trzecią" oznacza ni mniej, ni więcej, tylko pełny zakaz cesji jakiejkolwiek wierzytelności przez ubezpieczonych".

W opinii Związku dotyczy to również możliwości cesji wspomnianych wierzytelności przez klienta na warsztaty likwidujące szkody komunikacyjne bezgotówkową metodą serwisową. Efektem powyższego zapisu będzie praktyczne pozbawienie klientów należnych im praw w dochodzeniu swoich roszczeń wobec zakładów ubezpieczeniowych.

Związek Dealerów zwraca uwagę, że do tej pory "obroną praw klientów w zakresie powszechnej praktyki zaniżania wartości odszkodowania" zajmowały się głównie serwisy naprawcze, wykonujące usługę naprawy pojazdu. Po wprowadzeniu opisanej wyżej zmiany, osoba zainteresowana będzie musiała samodzielnie toczyć spory sądowe z ubezpieczycielem o ewentualne zaniżenie odszkodowania. Jako, że kwoty zaniżenia zwykle wynoszą po kilkaset złotych dla jednej naprawy, oczywistym jest, że zdecydowana większość klientów nie będzie w stanie dochodzić tak niskich roszczeń na drodze sądowej.

"Wszystko wskazuje więc na to, że niejako "przy okazji" ustawy o kancelariach odszkodowawczych, lobby ubezpieczeniowe chce w pełni ubezwłasnowolnić klientów rozliczających szkody komunikacyjne metodą serwisową i nie dawać im prawa scedowania sporów o wysokość ubezpieczenia na profesjonalne służby prawne warsztatów naprawczych" - czytamy w oświadczeniu ZDS.

Przedstawiciele Związku alarmują, że prawo zdaje się być pisane pod dyktando firm ubezpieczeniowych, dla których - w skali roku - oznaczać to będzie milionowe oszczędności. Serwisy stracą bowiem możliwość dochodzenia od ubezpieczycieli "brakujących" kwot wynikających z notorycznego zaniżania przez towarzystwa ubezpieczeniowe kosztów naprawy. Nie ulega wątpliwości, że nowe prawo może pośrednio wpłynąć na poziom bezpieczeństwa na polskich drogach. Pozbawione możliwości dochodzenia swoich praw warsztaty i kierowcy zmuszeni będą do daleko idących oszczędności przy naprawach powypadkowych aut.

Jak czytamy w treści stanowiska Ogólnopolskiej Motoryzacyjnej Rady Technicznej "Pierwotnym założeniem tego procedowanego od połowy roku projektu było uregulowanie działalności tzw. kancelarii odszkodowawczych, między innymi poprzez ograniczenie ich promocji w obiektach służby zdrowia. W ostatniej chwili przed podjęciem uchwały o skierowaniu ustawy do Sejmu, na wspólnym posiedzeniu Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Budżetu i Finansów Publicznych Senatu, z nieznanych przyczyn, w projekcie ustawy całkowicie zmieniony został zapis art. 9".

Zawarcie w tym przepisie sformułowania "lub osobę trzecią" oznacza pełny zakaz cesji jakiejkolwiek wierzytelności przez ubezpieczonych. Efektem takiego zapisu będzie praktyczne pozbawienie takich klientów należnych im praw w dochodzeniu swoich roszczeń wobec zakładów ubezpieczeniowych.

Zamiarem ustawodawcy było ograniczenie możliwości obrotu wierzytelnościami o charakterze osobistym wynikającymi z wypadków. W opinii Rady wyłączanie możliwości cesji wszystkich rodzajów roszczeń i na wszystkie osoby trzecie, "stanowić będzie wyraz nadmiernego ograniczenia praw obywateli do dysponowania swoimi prawami majątkowymi".

Przedstawiciele Rady zauważają też, że proponowane brzmienie ustawy "spowoduje także brak możliwości zabezpieczenia cesją umów leasingu w tym leasingu samochodów oraz dodatkowo uniemożliwi ono zabezpieczanie umów kredytowych (dotyczących nie tylko pojazdów, ale też np. nieruchomości) taką cesją, co wprost spowoduje w przyszłości podwyższenie kosztów kredytów dla ludności".

Od redakcji:

Jak to często w Polsce bywa, sprawa zdaje się mieć drugie, a może nawet i trzecie, dno. Sytuację na polskim rynku ubezpieczeń śmiało nazwać można patologiczną. Zakłady ubezpieczeniowe notorycznie zaniżają należne klientom odszkodowania, a ci - niejako "w odwecie" - masowo zwracają się o "pomoc" do wyspecjalizowanych kancelarii prawnych.

Śmiało założyć można, że nowe przepisy ukrócić miały właśnie to patologiczne zjawisko, gdy wspomniane kancelarie (wyspecjalizowane w obsłudze szkód osobowych) podejmują się "odzyskania" odszkodowania w zamian za procentowy udział w jego wypłacie. Właśnie za ich sprawą w ostatnim czasie polscy kierowcy mierzyć się muszą z galopującymi cenami obowiązkowych polis OC.

Ubezpieczyciele rekompensują wzrost kosztów odszkodowań przenosząc ich finansowy ciężar na kierowców. W podobnym tonie działają też warsztaty, które "w odwecie" za zaniżanie rzeczywistych kosztów napraw sztucznie "pompują" faktury. Wokół tych sporów wyrosło  również wiele firm, których głównym źródłem utrzymania jest np. wynajmowanie (często fikcyjne) przysługujących poszkodowanym aut zastępczych... Chociaż w działaniu kancelarii czy wypożyczalni nie ma rzecz jasna nic nielegalnego, wszystko to składa się na drastyczne podwyżki cen.

Wygląda więc na to, że ustawodawca ma na celu ukrócenie patologicznej sytuacji, ale robi to niezbyt rozsądnie, przychylając się do argumentów tylko jednej ze stron (zakładów ubezpieczeniowych). Nie ulega bowiem wątpliwości, że oprócz warsztatów, największymi przegranymi okażą się zwykli kierowcy, którzy będą musieli dopłacać do napraw z własnej kieszeni!

Cóż, był już skandal o dopisek "lub czasopisma", który nie wiadomo dlaczego pojawił się w ustawie, to kto wie, czy teraz nie będzie podobnego skandalu o "lub osobę trzecią"...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas