Buraki (głośno) słuchają muzyki!

Hej! Chciałbym podzielić się z wami pewnymi przemyśleniami. W ranking zachowań kierowców, które działają na nerwy pozostałym użytkownikom dróg, bardzo głośne słuchanie muzyki przy opuszczonych szybach zajęłoby czołowe miejsce. (*)

Nie będę tutaj przytaczał słów, jakimi najczęściej określa się kierowcę "tjuningowanego" opla calibra lub golfa II, który buja się słuchając "techniawki" "na maksa".

Na czym polega sens takiego zachowania? Czy to altruistyczne raczenie innych muzyką, która według powiedzenia ma łagodzić obyczaje? Chyba nie. Jak można zachować spokój, gdy coś dudni obok, podczas gdy stoimy w korku? Mnie takie granie po prostu działa na nerwy, zaś w skrajnych przypadkach doprowadza do furii.

Dlaczego co poniektórzy słuchają głośno? Może jest to egoistyczny akt? "Słucham bo lubię i mam to gdzieś". Jeżeli tak, to mam jedną radę: Zainwestuj cwaniaku w porządne słuchawki i nie drażnij innych, o ile nie jesteś z natury złośliwy. Jeżeli jesteś, to wiedz, że nikomu nie zaimponujesz i będziesz postrzegany jako najbardziej buraczany burak. Zdajesz sobie sprawę, że ci stojący obok najchętniej zamknęliby cię w klatce z niewyżytymi seksualnie gorylami?

Reklama

Gusta muzyczne są różne i ktoś słuchający Led Zeppelin lub Norah Jones niekoniecznie będzie rad z mimowolnego uczestniczenia w drogowym koncercie hip - hopowym. A nie wszyscy muszą wiedzieć, że masz super radyjko ze wzmacniaczem. Znaczy się mogą, ale ty nie musisz mieć później tego sprzętu, bo ktoś ci go pozazdrości.

Najgorsze, że nie można wprowadzić ograniczeń prawnych hałasu generowanego przez samochodowe zestawy audio. Jak wiadomo przepisy regulują maksymalną głośność pracy silnika, ale w przeciwieństwie do radia jednostki napędowej nie da się przyciszyć podczas przejeżdżania obok patrolu policji. Tak więc, gdyby nawet uchwalono limit hałasu, jego egzekwowanie byłoby dość trudne. Poza tym silnik nie robi "ucy - ucy - ucy" dając świadectwo, że kierujący pojazdem właśnie w takich dźwiękach widzi sens sztuki.

Mam nadzieję, że mój list wpłynie na tych, dla których głośne słuchanie muzyki to oczywistość. Wiedzcie, że działacie innym na nerwy. Nie każdy jeździ wyciszoną limuzyną, która pozwala odciąć się od dźwięków dochodzących z zewnątrz. Niewielu również mimowolnie chce brać udział w ulicznych techno party.

Ilość basów ani poziom decybeli wcale nie czyni was wyjątkowymi. Z pozdrowieniami. Krzysztof J.

(*) - list do redakcji.

***

poboczem.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy