Bosch stworzył nawigację, która nie gubi się bez GPS

Sygnał pochodzący z satelitów obejmuje teoretycznie każde miejsce na świecie, ale w praktyce zdarzają się fragmenty na mapie, gdzie nie jest on wystarczający i samochodowe nawigacje zaczynają się gubić.

Aby móc dokładnie określić swoją pozycję na świecie, odbiornik GPS powinien mieć sygnał z przynajmniej czterech satelitów. Teoretycznie warunek ten spełnia każde miejsce na globie, ale praktyka wygląda inaczej. Na niektórych drogach, biegnących na przykład przez wysokie góry lub gęste lasy, połączenie przynajmniej z częścią satelitów może nie być możliwe, uniemożliwiając prawidłową lokalizację.

Do tego dochodzą jeszcze takie miejsca jak tunele, do których żaden sygnał GPS nie dotrze z oczywistych względów. Zwykle nie jest to problemem, ale jeśli jest to tunel w mieście i znajduje się w nim kilka zjazdów, osoba nieznająca okolicy, może mieć problem z wybraniem właściwej drogi.

Reklama

Z pomocą przychodzi Bosch, który opracował nowy system, pozwalający na pracę nawigacji nawet w sytuacjach, w których nie mamy sygnału z satelitów. To zestaw czujników (nazwany SMI230), który mierzy przyspieszenie pojazdu oraz prędkość jego odchylenia. Innymi słowy system wie, w którą stronę jedzie samochód i jest w stanie wykryć nawet drobne zmiany w kierunku poruszania się. Teoretycznie więc sygnał GPS potrzebny jest tylko na początku podróży, aby nawigacja określiła nasze początkowe położenie oraz kierunek, w którym jedziemy. Później nowe czujniki powinny bezbłędnie określać czy poruszamy się zgodnie ze wskazówkami.

Bosch rozpoczął już produkcję nowych czujników, więc stopniowo będą one trafiały do kolejnych modeli samochodów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy