Bohaterowie czasu pandemii - kierowcy ciężarówek
Jednymi z cichych bohaterów czasu pandemii są kierowcy ciężarówek w transporcie międzynarodowym. Krążą po zakażonej Europie, tkwią długimi godzinami na granicach i zagranicznych parkingach, odbijają się od zamkniętych drzwi toalet i kabin prysznicowych. Nie są poddawani testom na obecność koronawirusa, nie przechodzą kwarantanny, boją się wracać do rodzin. A jeżeli wracają, to często narażają najbliższych na gehennę.
"Na europejskich trasach jest niemal pusto. Dziwnie się czuję, dziwnie nas traktują. Nas kierowców. Boją się nas, nawet gdy wchodzę do sklepu. (...) Jest źle. Cały czas czuje się to, co się dzieje. Boję się, boję się, że zachoruję, że zachoruje moja rodzina. Nie mogę zrozumieć, dlaczego nie ma testów dla zawodowych kierowców? To dałoby nam wszystkim spokój" - cytuje jednego z polskich kierowców, przebywających obecnie w Hiszpanii, "Głos Pomorza". Pan Krzysztof nie wie, czy przyjedzie na święta do kraju. "Nie wiem, co zrobić. Naprawdę nie wiem. Nie wiem, czy jechać do rodziny? Moja żona i tak jest już piętnowana, nikt nie chce z nią rozmawiać, mieszkamy w małej miejscowości. (...) (...) Ludzie chyba nie rozumieją tego co, się dzieje. Nie można nas traktować, jak wyrzutków społecznych."
Dla gazety wypowiada się też inny kierowca: "Jestem we Włoszech. Dzwoni do mnie codziennie przerażona żona. Ludzie się jej boją, myślą, że ona roznosi koronawirusa. Ostatnio nie została wpuszczona do sklepu. I to przez koleżankę. To jest straszne. Jesteśmy tak piętnowani, że nie da się tak żyć. Mam na święta wrócić do domu i też nie wiem, co zrobić. Chyba pogadam z szefem, żebym mógł spać w aucie. Ludzie myślą, że my się nie boimy? Boimy! Mamy dzieci, żony! My kierowcy zostaliśmy pozostawieni sami sobie, nie mamy dostępu do testów, nie wyznaczono nam miejsc, gdzie po powrocie moglibyśmy odpocząć."
Na europejskich drogach zrobiło się puściej, co niektórzy kierowcy wykorzystują do własnych celów
W środowisku "tirowców" głośna się stała postawa wójta gminy Czarna Dąbrówka, który we wpisie na swoim profilu fejsbukowym przestrzegał przed pewnym mieszkającym w tej okolicy kierowcą. "Uprzedzam wszystkich mieszkańców, szczególnie miejscowości Czarna Dąbrówka, iż swobodnie bez ograniczeń po tej miejscowości porusza się jej mieszkaniec, który wrócił trzy dni temu z Włoch, ale ponieważ jest kierowcą, wolno mu. Taką uzyskałem odpowiedź z sanepidu. Osoby te nie muszą odbywać kwarantanny. Również kwarantanny nie ma jego rodzina. Wierzę, że pocztą pantoflową każdy powinien się dowiedzieć, kto to jest. Są osoby, które wiedzą o kogo chodzi i powinny przestrzegać swoich znajomych i przyjaciół. Wiem, że rozmowy z tą osobą, aby sama poddała się kwarantannie nie dały żadnego skutku."
Wójt tłumaczył, że musiał zareagować, ponieważ domagali się tego mieszkańcy wsi. Po kilku godzinach wpis jednak usunął.
Branża transportowa pogrąża się w kryzysie. Świadczą o tym statystyki, opublikowane przez Webfleet; firmę, która świadczy usługi zarządzania flotami i m.in. zbiera dane, dotyczące prawie 1 mln różnego rodzaju samochodów - ciężarowych, dostawczych, służbowych osobowych - należących do 50 tys. przedsiębiorstw. Okazuje się, że między 17 lutego a 3 kwietnia aktywność monitorowanych przez nią w Europie pojazdów zmniejszyła się, w porównaniu z okresem sprzed pandemii, o 33 proc. Najbardziej we Francji (o 59 proc.), Hiszpanii (o 54 proc.), Wielkiej Brytanii (46 proc.) i Włoszech (42 proc.), najmniej w Niemczech (o 12 proc.). W Polsce spadek wyniósł 31 proc.
Na europejskich drogach zrobiło się puściej, co niektórzy kierowcy wykorzystują do własnych celów. We Francji w ręce policji wpadł pewien 19-latek, który chwalił się w mediach społecznościowych bitymi przez siebie rekordami prędkości. Analiza wykazała, że kierowany przez wspomnianego młodzieńca 44-tonowy zestaw na górskim odcinku trasy A64 między Tuluzą a Bayonne rozpędzał się na zjazdach nawet do 151 km/godz. Kierowca twierdził, że potrafi osiągnąć taki wynik bez gmerania przy ograniczniku prędkości. Ponieważ był piratem-recydywistą, więc stracił na trzy miesiące prawo jazdy. Na tym jednak nie koniec, ponieważ jego występkami zajmie się również sąd.