Będzie zakaz rozmawiania przez telefon na przejściu dla pieszych
Wiele szumu wywołała zapowiedź drastycznej podwyżki mandatów za niektóre wykroczenia drogowe, zwłaszcza przekroczenie dopuszczalnej prędkości. Powody do niepokoju mają jednak nie tylko kierowcy, bowiem znowelizowany kodeks drogowy przyniesie zmianę w przepisach, która bardzo zmartwi niektórych pieszych. Konkretnie tych, którzy nawet na chwilę nie potrafią rozstać się ze swoim telefonem komórkowym.
- Nie od dziś wiadomo, że prowadzenie rozmów bez instalacji głośnomówiącej, pisanie i czytanie esemesów, mejli i korzystanie z wszelkich innych możliwości, które dają mobilne telefony, stwarza bardzo poważne zagrożenie na drodze. Opinie ekspertów są w tej sprawie jednoznaczne i znajdują potwierdzenie w statystykach wypadków.
Jak się dowiadujemy, powstały w Sejmie projekt przepisu zabraniającego korzystanie z telefonów komórkowych (a także tabletów) przez pieszych przechodzących przez jezdnię został już zaakceptowany przez rząd
- Dlatego w wielu krajach prawo zabrania kierowcom używania podczas jazdy komórki trzymanej w dłoni - mówi posłanka Barbara Pędź-Stoicka z parlamentarnej Grupy ds. Bezpieczeństwa w Komunikacji Lądowej. - Z naszych obserwacji wynika jednak, że problem dotyczy nie tylko zmotoryzowanych, dlatego zaproponowaliśmy rozszerzenie wspomnianych ograniczeń na inne grupy użytkowników dróg. Przede wszystkim na pieszych. Planujemy wprowadzenie przepisu zabraniającego im użytkowania telefonu komórkowego podczas przechodzenia przez jezdnię.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację... Do krawężnika zbliża się przechodzień. Rozmawia przez komórkę. Zagadany nie zwraca najmniejszej uwagi na to, co się wokół niego dzieje. I wkracza na jezdnię wprost przed maskę nadjeżdżającego samochodu. Już wkrótce za takie zachowanie pieszy zapłaci mandat w wysokości 200 zł. Niezależnie, czy przechodzi przez ulicę na wyznaczonym przejściu czy w jakimkolwiek innym miejscu.
Nieważna też będzie forma użytkowania telefonu: rozmowa, pisanie lub czytanie wiadomości tekstowych, przeglądanie stron internetowych, słuchanie muzyki itp.
- Jestem jak najbardziej za! - mówi p. Radek, krakowski taksówkarz, którego poprosiliśmy o skomentowanie nowego przepisu. - Ludzie zupełnie powariowali na punkcie tych swoich smartfonów. Idzie taki, rozmawia, śmieje się, zapomina o bożym świecie. Albo wpatruje się w ekran, coś tam czyta, pisze, kombinuje. Zazwyczaj wlecze się wtedy noga za nogą, często zdarza się, że przystaje na środku "zebry". Nie tylko naraża siebie i innych na nieszczęście, ale i spowalnia ruch. Najwyższy czas zrobić z tym wreszcie porządek!
Oczywiście zupełnie odmiennego zdania są piesi
- No nie, masakra... Chyba powariowali! - oburza się Piotr, student. - Mieszkam w dużym mieście. Tu ulice są naprawdę szerokie. Więc niby co? Jak dostanę, idąc przez przejście, esemesa lub sygnał, że znajomy zmienił status na fejsie, to nie mogę od razu zobaczyć co i jak, odpisać, skomentować, wrzucić fotkę, tylko mam czekać, aż znajdę się znowu na chodniku? Przecież to ogranicza moje prawa obywatelskie! Mam nadzieję, że taki skandaliczny przepis od razu zostanie zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny!
Poselską inicjatywę popiera za to policja
- Dostrzegamy wagę problemu. Gdy tylko nowy przepis wejdzie w życie będzie przez nas egzekwowany z całą surowością. Myślę, że wizja mandatu w wysokości 200 zł podziała odstraszająco na niezdyscyplinowanych pieszych - mówi podinspektor Jerzy Krok z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. - Już zabieramy się do przygotowywania dokładnych wytycznych dla funkcjonariuszy w całym kraju. Chcemy, by pojęcie "użytkowanie telefonu" miało możliwie jak najszerszy zakres i obejmowało już sam fakt obecności aparatu w dłoni. To powinno wykluczyć wszelkie nieporozumienia, wyeliminować tłumaczenia typu: "trzymałem telefon przy uchu, ale nie rozmawiałem" lub "spojrzałem na ekran, ale przecież smartfon był wyłączony".
Jak się dowiadujemy, powstały w Sejmie projekt przepisu zabraniającego korzystanie z telefonów komórkowych (a także tabletów) przez pieszych przechodzących przez jezdnię został już zaakceptowany przez rząd. Teraz jego ostatnie szczegóły doprecyzowują prawnicy.