Będzie nowa afera Dieselgate? Producenci mieli manipulować testami spalin
Czy historia dieselgate sprzed dekady może się powtórzyć? W Wielkiej Brytanii 1,6 mln kierowców pozwało największe koncerny motoryzacyjne za rzekome manipulowanie wynikami testów emisji spalin.

Spis treści:
- Dieselgate 2.0 na horyzoncie. Producenci aut pod lupą
- Afera Dieselgate wróci po latach?
- Koncerny motoryzacyjne stanowczo odrzucają oskarżenia
- Konsekwencje dla branży motoryzacyjnej
Dieselgate 2.0 na horyzoncie. Producenci aut pod lupą
W londyńskim sądzie rozpoczął się jeden z największych procesów zbiorowych w historii brytyjskiego sądownictwa. Prawnicy reprezentujący 1,6 mln kierowców oskarżają sześć globalnych koncernów - Mercedes-Benz, Ford, Renault, Nissan, Peugeot i Citroen o manipulację testami emisji spalin.
Zdaniem pełnomocników poszkodowanych, producenci mieli stosować specjalne oprogramowanie, które rozpoznawało warunki testowe i automatycznie ograniczało emisję tlenków azotu (NOx). Poza testami silniki miały emitować znacznie więcej szkodliwych substancji.
Według danych opublikowanych przez Reutersa, zarzuty dotyczą okresu 2012-2017, a wartość roszczeń sięga 8 mld dolarów (ponad 30 mld zł). Jeżeli sąd przyzna rację kierowcom, wysokość indywidualnych odszkodowań zostanie ustalona w kolejnym etapie procesu.
Afera Dieselgate wróci po latach?
Pierwsza afera Dieselgate wybuchła w 2015 r., gdy ujawniono, że Volkswagen montował w swoich samochodach oprogramowanie fałszujące wyniki testów emisji. Skandal kosztował niemiecki koncern miliardy dolarów i poważnie nadwyrężył zaufanie klientów do silników Diesla.
Teraz podobne oskarżenia kierowane są pod adresem innych marek. W postępowaniu mogą zostać uwzględnione także BMW i Opel (Vauxhall). W brytyjskim rejestrze sądowym pojawiły się również kolejne sprawy przeciwko Volvo, Toyocie, Mazdzie, Jaguarowi Land Roverowi oraz Hyundaiowi i Kii.
Decyzja sądu w Londynie zapadnie po analizie próbki 20 pojazdów. Jeśli zarzuty się potwierdzą, wyrok obejmie całą grupę producentów i ponad 1,6 mln samochodów.
Koncerny motoryzacyjne stanowczo odrzucają oskarżenia
Ich przedstawiciele twierdzą, że różnice w wynikach emisji wynikają z dopuszczalnych ustawień systemów kontroli spalin, dostosowanych do warunków jazdy.
Mimo zapewnień producentów, sprawa określana przez media jako Dieselgate 2.0 nabiera tempa. Kolejne przesłuchania zaplanowano na 2026 r., a ewentualny sukces kierowców w brytyjskim sądzie może otworzyć drogę do podobnych pozwów w krajach Unii Europejskiej.
Konsekwencje dla branży motoryzacyjnej
Nowe zarzuty wobec producentów samochodów pokazują, że temat emisji spalin pozostaje dla branży wyjątkowo wrażliwy. Choć większość firm inwestuje dziś miliardy złotych w elektryfikację, wielu kierowców wciąż wybiera jednostki wysokoprężne.
Ewentualne potwierdzenie zarzutów mogłoby oznaczać dla producentów nie tylko ogromne kary finansowe, ale też kolejną falę strat wizerunkowych. To również sygnał, że mimo upływu lat, cień pierwszej afery Dieselgate nadal ciąży nad europejskim przemysłem motoryzacyjnym.









