Auta bez kierowcy wyjeżdżają na drogi publiczne

Poczyniono kolejny krok na drodze do upowszechnienia się pojazdów autonomicznych. Google poinformowało właśnie, że prace nad prototypem pojazdu bez kierowcy osiągnęły poziom pozwalający na rozpoczęcie testów drogowych.

Autonomiczny samochód Google
Autonomiczny samochód GoogleInformacja prasowa (moto)

Do tej pory po drogach stanu Karolina poruszały się 23 - zbudowane w oparciu o Lexusy RX - autonomiczne samochody, które łącznie, bez ingerencji kierowcy, pokonały już blisko milion mil, czyli niespełna 1,6 mln km. W ostatnim czasie, gdy firma przyznała, że samochody brały udział w 11 kolizjach, w amerykańskich mediach pojawiły się głosy krytyki podważające sens zastosowanej przez Google technologii.

By zamknąć usta krytykom komputerowy gigant ogłosił właśnie, że na drogi w okolicach Mountain View - siedziby firmy - wyjadą wkrótce prototypowe egzemplarze autonomicznych samochodów Google. W początkowej fazie testów prędkość maksymalna ograniczona zostanie do 40 km/h (25 mph). Każdy samochód wyposażony zostanie w zdejmowaną kierownicę oraz pedały przyspieszenia i hamulca, które pozwalać mają na przejęcie przez kierowcę kontroli nad autem.

Trzeba zdawać sobie sprawę, że - przynajmniej na obecnym etapie - autonomiczne pojazdy Googla mają szereg poważnych wad. Największą z nich jest to, że komputery odpowiedzialne za prowadzenie opierają się w dużej mierze na danych ze specjalnej, rozbudowanej wersji Google Maps. Oznacza to, że realny zasięg pojazdów ograniczony jest wyłącznie do dróg objętych tym programem, a każda zmiana w infrastrukturze może wywołać błędy oprogramowania. Firma przyznaje również, że korzystanie z trybu autonomicznej jazdy może nie być możliwe w niektórych warunkach pogodowych. Działanie kamer czy laserów zakłócić może chociażby obfity deszcz czy ostre słońce.

Nie zmienia to jednak faktu, że opracowanie produkcyjnych pojazdów autonomicznych będzie motoryzacyjną rewolucją na skalę zbudowania przez Karla Benza silnika spalinowego.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas