Aut elektrycznych przybywa, a emisja CO2 nie spada. Gdzie jest problem?
Mimo wzrostu liczby samochodów elektrycznych na drogach, średnia emisja CO2 nowych samochodów wyjeżdżających na drogi wcale nie chce spadać. Australia ma problem, bo kierowcy kupują co im się podoba, a nie to, co byłoby najlepsze dla środowiska.
Gdy świat coraz bardziej zaciska kierowcom pasa i na różne sposoby nakłania ich, by przesiadali się do samochodów odciskających mniejsze piętno na środowisku, Australijczycy twardo obstają przy samochodach z napędem spalinowym. I choć aut elektrycznych przybywa, poprawy nie widać.
Wyniki sprzedaży nowych samochodów z ostatnich 10 lat pokazują, że Australijczycy zdecydowanie rzadziej wybierają zwykłe auta osobowe. W 2011 r. wybierała je ponad połowa kierowców, w 2021 - mniej niż 1/4. Dziś ponad połowę wszystkich nowych kupowanych aut stanowią SUV-y. A 1/4 - pickupy. Jak podaje australijski Drive.com, 55 proc. nowych samochodów sprzedanych w ubiegłym roku w Australii emitowało średnio ponad 160 g CO2 na kilometr. W Europie - 90 proc. emitowało mniej.
Nie miały szans, bo jest ich za mało. W ubiegłym roku stanowiły zaledwie 2,8 proc. sprzedaży wszystkich nowych samochodów w Australii. Dla porównania - w Europie to już 17 proc., w Chinach - 16 proc., a w USA - 5.
Wiadomo - w Australii odległości między miastami i ogólna gęstość zaludnienia sprawiają, że trzeba kupować samochody o ponadprzeciętnych zasięgach. Ale Krajowa Komisja Transportowa podkreśla, że by osiągnąć poprawę, Australijczycy nie musieliby koniecznie przesiadać się do elektryków. Wystarczałoby, gdyby w ramach segmentów, które wybierają, decydowali się na najbardziej ekologiczne modele. Byłoby wspaniale, gdyby zamiast Forda Rangera, czy Toyoty Hilux, albo Isuzu D-Max, które są w top 10 najpopularniejszych modeli, wybrali Nissana Navarę z oszczędnym dieslem. Zamiast Toyoty Prado Komisja sugeruje hybrydowe Volvo XC90. Podpowiada, żeby wybierając nowy samochód uwzględnić emisję CO2.
Oczywiście najlepiej by było, gdyby zamiar Toyoty RAV4,czy Mazdy CX5 mieszkańcy Australii wsiadali do elektrycznego Mercedesa EQC, albo zamiast Hyundaia I30 dali się namówić na Nissana Leafa. By ich do tego zachęcić, Komisja widzi potrzebę rozbudowy infrastruktury, sugeruje wprowadzenie zmian w opodatkowaniu i dodatkowych zachęt dla mieszkańców. W Europie zadziałało, teraz czas na drugi koniec świata.
***