Adrian Sutil skazany na 18 miesięcy więzienia

Adrian Sutil, były kierowca teamu Force India, została uznany winnym w procesie o napad i zranienie Erica Luksa współwłaściciela teamu Lotus. Niemiec został skazany na 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu.

Adrian Sutil na sali sądowej
Adrian Sutil na sali sądowejAFP

Sąd w Monachium po rozpatrzeniu sprawy Adriana Sutila zdecydował, że były kierowca jest winny zarzucanych mu czynów i skazał Niemca na półtora roku w zawieszeniu i karę grzywną równą 200 tysiącom euro.

W ubiegłym roku pijany Sutil będąc jeszcze kierowcą wyścigowym Formuły 1, po zakończeniu GP Chin wdał się w bójkę w jednym z nocnych lokali. Niemiec według zeznań świadków zaatakował i poważnie zranił odłamkiem szkła prezesa spółki Geni Capital - Erica Luksa. Współwłaściciel teamu Lotus odrzucił wszystkie możliwości ugody i wniósł sprawę do sądu. Nieoficjalnie mówi się, że niemiecki kierowca w ramach zadośćuczynienia, aby nie dopuścić do procesu, złożył teamowi z Enstone propozycję reprezentowania barw Lotusa przez rok za darmo. Dodatkowo Niemiec chciał wspomóc finansowo jedną z organizacji charytatywnych działająca na rzecz krajów Afryki. Oferty zostały odrzucone. Zdaniem Sutila Lux chciał się porozumieć, ale jego żądania były "kosmiczne". Luksemburczyk miał żądać wypłaty olbrzymiego odszkodowania oraz dobrowolnego opuszczania przez ówczesnego kierowcą Force India, kilku wyścigów F1 w sezonie 2011. 28-letni Niemiec nie ukrywa, że ma żal do luksemburskiego biznesmena i że zrobił wszystko, aby zakończyć nieprzyjemną sprawę bez sądowego orzeczenia.

"Próbowałem wszystkiego, by zakończyć ten spór. Naprawdę mi przykro, przepraszam z całego serca. Nigdy nie chciałem, żeby do tego doszło. On chciał mnie zniszczyć i wsadzić do więzienia na lata" - skarżył się Adrian Sutil.

Innego zdania jest Eric Lux. Twierdzi, że chciał przyjąć przeprosiny Adriana Sutila, ale w odpowiedniej formie, której nie chciał zachować Niemiec.

"Sutil przeprosił mnie w rozmowie telefonicznej. To z mało. Chciałem, żeby przyjechał do Luksemburga i przeprosił mnie twarzą w twarz" - wyznał Eric Lux prezes spółki Geni Capital.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas