Adam Bodnar gotów pojechać po Sebastiana M. do Emiratów Arabskich

Co dalej z Sebastianem M., który po wypadku na autostradzie A1 uciekł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich? Sprawa wywołuje duże emocje społeczne, pokazując bezradność państwa polskiego. Nic dziwnego, że w sprowadzenie kierowcy BMW do Polski angażuje się sam minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Od wypadku minęło rok, a Sebastian M. po okresie krótkiego aresztowania, od marca po prostu mieszka w Zjednoczonych Emiratach. Polskie władze starają się o ekstradycję, ale na razie bez powodzenia. 

Ruszyła procedura ekstradycyjna Sebastiana M.

W miniony czwartek w ZEA odbyło się przesłuchanie. Jak przekazał rzeczniczka prokuratora generalnego prok. Anna Adamiak, Sebastian M. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Stwierdził natomiast, że podejmowane wobec niego działania przez polską prokuraturę są motywowane politycznie. W tym stwierdzeniu nie przeszkodziło mu fakt, że tzw. międzyczasie zmienił się m.in. rząd, minister sprawiedliwości i władze prokuratury.

Reklama

Przesłuchanie mężczyzny pozwala na formalne rozpoczęcie procedury ekstradycyjnej. W trakcie przesłuchania prokurator emiracki poinformował ściganego o obowiązującym go zakazie opuszczania terytorium ZEA.

Sebastianowi M. pomaga rodzina? Bliscy ofiar zawiadamiają prokuraturę

Adam Bodnar gotów pojechać po Sebastiana M.

Postawienie Sebastiana M. przed polskim wymiarem sprawiedliwości za punkt honoru postawił sobie minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar, który zapewnił, że zrobi wszystko by doprowadzić do skutecznej ekstradycji. W razie potrzeby Bodnar jest gotowy osobiście pojechać do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Minister przypomniał również, o Sebastianie M. rozmawiał szef MSZ Radosław Sikorski ze swoim odpowiednikiem ze ZEA.

Minister podkreślił też, że prokurator krajowy Dariusz Korneluk podjął decyzję, by przenieść sprawę dotyczącą postępowania śledczych bezpośrednio po wypadku z Piotrkowa Trybunalskiego i Łodzi do Katowic i ją wznowić.

Jak doszło do wypadku na autostradzie A1?

Przypomnijmy, że do tragicznego wypadku na autostradzie A1 nieopodal Piotrkowa Trybunalskiego, doszło w połowie września 2023 roku. Kierowca BMW M850i zderzył się z poruszającą się w tym samym kierunku Kią. Koreański pojazd uderzył w barierki energochłonne i natychmiast stanął w płomieniach. W wyniku zdarzenia życie straciło troje osób - małżeństwo i ich pięcioletnie dziecko. Z nieoficjalnych informacji wynika, że przed wypadkiem samochód poruszał się z prędkością przekraczającą 300 km/h. Kierujący BMW miał zauważyć Kię i rozpocząć awaryjne hamowanie, ale zdołał zwolnić jedynie do 250 km/h.

Przybyli na miejsce policjanci przesłuchali Sebastiana M., który kierował BMW i pozostał na miejscu do przyjazdu służb. Funkcjonariusze uznali, że dwa rozbite samochody uczestniczyły w dwóch różnych zdarzeniach i nie widziały powodu zatrzymywania kierującego niemieckim autem. Oficjalne połączenie Sebastiana M. z wypadkiem Kii i postawienie mu zarzutów doprowadzenia do zdarzenia, nastąpiło dopiero 12 dni później. Mężczyzny jednak nie było już wtedy w kraju.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Adam Bodnar | Radosław Sikorski | Sebastian M. | wypadek na a1
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy