Abonament radiowo-telewizyjny a samochody. Dobra zmiana?

Dotychczasowy abonament radiowo-telewizyjny ma zostać zastąpiony nową opłatą audiowizualną, która będzie prawdopodobnie powiązana z rachunkiem za energię elektryczną. Zapowiadane przez rząd zmiany niespecjalnie podobają się Polakom, są jednak wyjątki. Na przykład dealerzy samochodowi...

Branża sprzedawców samochodów nowych i używanych w pełni popiera proponowane przez ustawodawcę zmiany przenoszące naliczanie opłaty abonamentowej z odbiornika radiowego lub telewizyjnego na punkt poboru energii elektrycznej
Branża sprzedawców samochodów nowych i używanych w pełni popiera proponowane przez ustawodawcę zmiany przenoszące naliczanie opłaty abonamentowej z odbiornika radiowego lub telewizyjnego na punkt poboru energii elektrycznejINTERIA.PL

Możliwość korzystania z radia kosztuje obecnie 7 zł miesięcznie. Z telewizora lub z telewizora i radia - 22,70 zł. Wspomniana opłata audiowizualna wyniesie 15 zł, choć mówi się, że być może tylko 12 zł. Będzie zatem niższa od abonamentu, tymczasem aż 60 proc. badanych przez CBOS osób jest przeciwnych jej wprowadzeniu.

Dlaczego? Przyczyna jest oczywista. Co prawda co drugi z ankietowanych deklaruje, że sumiennie uiszcza daninę na media publiczne, ale wielu z nich mija się z prawdą. Z informacji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika bowiem, że owszem, 13,5 mln gospodarstw domowych miało w 2015 r. zarejestrowane odbiorniki, ale z tej liczby tylko 8 proc. płaciło abonament rtv. Reszta była z tego obowiązku zwolniona (np. seniorzy) lub zwyczajnie go lekceważyła, zachęcana zresztą do tego przez niektórych polityków.

Teraz o podobne uniki będzie trudniej, gdyż do wnoszenia opłaty audiowizualnej zostaną zobowiązani wszyscy (poza osobami ustawowo, tak jak dotychczas, zwolnionymi), którzy korzystają z prądu - niezależnie od tego, czy mają radia i (lub) telewizory, czy nie. I czy oficjalnie zgłosili ich posiadanie.

- To zupełnie tak, jakbym musiał płacić za jazdę taksówkami tylko dlatego, że mam pod oknem postój taxi - żali się autor jednego z komentarzy internetowych.

Oburzenia internautów nie podzielają jednak sprzedawcy samochodów. Przeciwnie.

"Branża sprzedawców samochodów nowych i używanych w pełni popiera proponowane przez ustawodawcę zmiany przenoszące naliczanie opłaty abonamentowej z odbiornika radiowego lub telewizyjnego na punkt poboru energii elektrycznej. Z pewnością ułatwią one i uproszczą funkcjonowanie branży oraz wszystkich przedsiębiorców użytkujących pojazdy służbowe w zakresie jednoznacznego spełniania obowiązków prawnych wobec państwa" - czytamy w opublikowanym właśnie stanowisku Związku Dealerów Samochodów.

- Przepisy odnośnie opłat za radioodbiorniki w samochodach są obecnie bardzo niejednoznaczne - mówi Marek Konieczny z ZDS. - Jedni twierdzą, że trzeba płacić abonament od każdego radia w każdym samochodzie: wystawionym na sprzedaż, demonstracyjnym, zastępczym, czekającym w salonie na klienta. Inne interpretacje były łagodniejsze. Jednym słowem panuje bałagan. Sprzeczne wyroki sądowe, wieloletnie spory prawne, kontrole, odwołania... Wielokrotnie występowaliśmy o uregulowanie tych kwestii. Niestety, bezskutecznie. Jak grochem o ścianę...

- W podobnej sytuacji są zresztą właściciele komisów samochodowych, jak i wszyscy przedsiębiorcy, użytkujący pojazdy służbowe. Właściciel floty złożonej ze 100 aut wyposażonych w radia musi opłacać 100 abonamentów. Mamy nadzieję, że po wejściu opłaty audiowizualnej, to się zmieni - dodaje.

Jak podkreśla Marek Konieczny, chodzi tu przede wszystkim o wprowadzenie jasnych, jednolitych, zgodnych z logiką zasad, w mniejszym stopniu o pieniądze. Choć, jak zauważają autorzy stanowiska Związku Dealerów Samochodowych, obecna "ustawa przewiduje trzydziestokrotność miesięcznej opłaty abonamentowej obowiązującej w dniu stwierdzenia używania jednego niezarejestrowanego odbiornika".

Jest więc o co walczyć.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas