900 zł mandatu za rozmowę przez komórkę?

​W ubiegły poniedziałek policjanci z wielu krajów Starego Kontynentu zainaugurowali europejską akcję o nazwie "telefony". Na drogach zaroiło się od - uzbrojonych w lornetki - funkcjonariuszy, którzy zwracali szczególną uwagę na problem korzystania z telefonów w czasie prowadzenia pojazdów. Już w pierwszym dniu trwania akcji w Polsce na kierujących (również rowerzystów!) nałożono około 4 tys. mandatów.

Nie chodzi już tylko o rozmowy, ale smsowanie i surfowanie w czasie jazdy
Nie chodzi już tylko o rozmowy, ale smsowanie i surfowanie w czasie jazdyGetty Images

Przypominamy, że używanie telefonu komórkowego w czasie jazdy może być przyczyną nawet co czwartego wypadku na polskich drogach. Takie dane płyną z analiz przeprowadzonych przez Instytut Transportu Samochodowego. Specjaliści od drogowego bezpieczeństwa podkreślają, że średnio - na każdy kilometr przebytej trasy - kierowca podjąć musi od 8 do 12 decyzji, często mając na każdą mniej niż pół sekundy.

Liczne badania prowadzone przez naukowców m.in. w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych wskazują, że osoba rozmawiająca przez telefon komórkowy w czasie jazdy stwarza takie samo zagrożenie jak kierowca po spożyciu alkoholu dochodzącym nawet do 1 promila!

Właśnie z tego względu władze wielu krajów starają się walczyć z tym zjawiskiem. Nowy sposób radzenia sobie z niezdyscyplinowanymi kierowcami opracowano w Australii. W stanie Południowa Walia powstał właśnie pierwszy zautomatyzowany system służący do wykrywania tego typu naruszeń kodeksu drogowego.

Testy urządzeń wykorzystujących zestaw kamer i sztuczną inteligencję (zaawansowane algorytmy służące do analizy zdjęć) rozpoczęto już pół roku temu. Chociaż zamontowano ledwie kilka tego typu zestawów, w sześć miesięcy skontrolowały one około 8,5 mln pojazdów i przyłapały na korzystaniu z telefonów w czasie jazdy aż 100 tys. kierowców.

Policjanci używają lornetekPiotr JędzuraReporter

Wynik eksperymentu przypadł do gustu władzom. Do końca roku na drogach Południowej Walii pojawić ma się aż 45 urządzeń służących do kontrolowania tego aspektu jazdy. Na każdy z nietypowych "fotoradarów" składają się dwie kamery. Pierwsza wykonuje zdjęcie wnętrza pojazdu, druga ma za zadanie uwiecznienie numeru rejestracyjnego. Nad całością czuwają komputerowe algorytmy mające analizować fotografie. Australijczycy uspokajają jednak, że przed wysłaniem do kierowcy każda z fotografii skontrolowana zostanie również przez stosownie przeszkolonego pracownika.

Podobnie jak w Polsce, australijskie prawo dopuszcza korzystanie z telefonów komórkowych w czasie jazdy wyłącznie przy użyciu zestawu głośnomówiącego. Każda czynność (np. pisanie smsów, obsługa nawigacji itd.) wymagająca od kierowcy trzymania urządzenia w dłoni stanowi naruszenie przepisów. Mandat wynosi 344 dolarów australijskich (ok. 232 dolary amerykańskie) czyli przeszło 920 zł!

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas