5 lutego - sądny dzień dla diesla. "Może być tak drogi, jak nigdy wcześniej"
5 lutego może być prawdziwym szokiem dla właścicieli samochodów napędzanych silnikami Diesla. Wszystko przez embargo na import oleju napędowego z Rosji. O ile wzrosnąć mogą ceny "ropy" na stacjach?
Wielkimi krokami zbliża się sądny dzień dla właścicieli aut z silnikami o zapłonie samoczynnym. Eksperci nie pozostawiają złudzeń - olej napędowy może wkrótce osiągnąć najwyższe ceny w historii notowań.
Powodem skokowego - w opinii analityków rynku paliw - wzrostu cen oleju napędowego na polskich stacjach ma być wejście w życie nowego embarga na dostawy paliw płynnych z Rosji. Unijny zakaz działać ma począwszy od 5 lutego i jest częścią szóstego pakietu sankcji zatwierdzonego przez Komisję Europejską jeszcze w maju ubiegłego roku. Od 5 grudnia w UE i Wielkiej Brytanii obowiązuje już zakaz importu rosyjskiej ropy naftowej drogą morską.
Pozyskanie samego surowca w postaci ropy naftowej nie jest obecnie dużym problemem. Co innego w przypadku paliw gotowych, czyli m.in. właśnie oleju napędowego. Jeszcze do niedawna aż 40 proc. "diesla" oferowanego na stacjach Unii Europejskiej importowane było właśnie z Rosji. Zastąpienie tak gigantycznego udziału w rynku przez innych dostawców to bardzo trudny i skomplikowany proces. Potrzebni są bowiem dostawcy z odpowiednio dużym zapleczem technologicznym, czyli wydajnymi rafineriami.
Obecnie poziom udziału w krajowym rynku oleju napędowego z importu sięga 25 proc. Reszta pokrywana jest przez zdolności produkcyjne polskich rafinerii. PKN Orlen robi wszystko by zabezpieczyć dostawy, ale biorąc pod uwagę że każde 4 na 10 litrów oleju napędowego w całej UE pochodziło do tej pory z Rosji, konkurencja jest bardzo duża, a rynek ulega "dynamicznym zmianom".
Eksperci rynku paliw nie mają wątpliwości, że tym razem nie można będzie liczyć na żaden "cud przy dystrybutorach".
W rozmowie z Interią Jakub Bogucki z e-petrol.pl uspokaja wprawdzie, że paliwa do diesli raczej nie zabraknie, ale ceny mogą zaskoczyć zmotoryzowanych.
Nie ma też wątpliwości, że chociaż kierowcy aut benzynowych nie mają powodów do żadnych obaw, w ogólnym rozrachunku wzrost cen oleju napędowego odczujemy wszyscy. Mowa przecież o paliwie, które napędza cały drogowy transport, którego koszty są jednym z głównych motorów napędowych inflacji.
Jakich podwyżek spodziewać się można na stacjach w pierwszym tygodniu lutego? Obecnie za litr oleju napędowego, w zależności od województwa, zapłacić trzeba średnio między 7,59 a 7,72 zł.
Jakub Bogucki z e-petrol.pl prognozuje, że po 5 lutego spodziewać się można cen powyżej 8 zł. za litr "diesla".
Wszystko zależy od tego, jak szybko UE upora się ze znalezieniem nowych dostawców. Część ekspertów prognozuje, że prawdopodobny wydaje się nawet poziom 9 zł za lit, chociaż psychologiczna bariera 10 zł raczej nie zostanie przekroczona.
***