40 tysięcy mieszkań i zero miejsc parkingowych. Miasta walczą z kierowcami
W Dublinie powstanie specjalna strefa zabudowy tworzonej w myśl zasady "zero parkowania". Władze miasta chcą w ten sposób "zachęcić" mieszkańców do rezygnacji z samochodów. Docelowo, obszar objąć ma aż pięć dzielnic mieszkalnych i - co najmniej - 40 tysięcy mieszkań.
Rada Miasta Dublina i Rada Hrabstwa Południowego Dublina ogłosiła niedawno nowy ramowy plan zagospodarowania przestrzennego. Radni chcą, by na obszarze miasta powstała strefa "City Edge", z której - w przyszłości - mają zostać wyparte samochody. Chodzi o obszar przeszło 700 hektarów obejmujących pięć dzielnic mieszkalnych:
- Naas Road,
- Kylemore,
- Cherry Orchard,
- Red Cow,
- Greenhills.
Na tym terenie powstać ma docelowo aż 40 tys. nowych lokali mieszkaniowych budowanych zgodnie z ideą "zero-parking". Lokalne władze przekonują, że inwestycje "wolne od samochodów" mają szereg zalet, a największą z nich ma być niższa cena.
Wielu mieszkańców nowoczesnych miast nie wyobraża sobie nowego budynku mieszkaniowego bez parkingu podziemnego. W Dublinie ma być inaczej. Rezygnacja z garażu podziemnego pozwoli - zdaniem radnych - zminimalizować koszty inwestycji, a co za tym idzie - przełoży się na niższe ceny lokali. Pierwsze 3500 lokali ma zostać oddanych przed końcem 2030 roku. Budowa kolejnych uzależniona jest od inwestycji w infrastrukturę - budowę nowych linii komunikacji publicznej i gęstej sieci dróg rowerowych.
Przed wjazdem do "City Edge" - tymczasowo - pojawić się mają nowe parkingi park&ride, które z czasem przekształcone zostaną "do innych celów". Co ciekawe, autorzy pomysłu nie obawiają się, że polityka wymierzona w kierowców spowoduje odpływ mieszkańców ze wspomnianych dzielnic. Ambitne plany zakładają wręcz, że liczba zatrudnionych na tym terenie wzrośnie z obecnych 25 tys. do 75 tys. osób.
To dość osobliwe szacunki, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że nowi pracownicy nie będą mogli liczyć na miejsca do parkowania z wyjątkiem - tu cytat - "osób o zidentyfikowanych ideach mobilności".
Na terenie całego obszaru "City Edge" docelowo pozostać mają niemal wyłącznie miejsca parkingowe przeznaczone dla osób niepełnosprawnych.
Problem z przepustowością ulic i miejscami parkingowymi sprawia, że coraz większą popularnością cieszy się idea tzw. miasta 15-minutowego. W skrócie chodzi o modernizację planu zagospodarowania przestrzennego w taki sposób, by - ostatecznie - uzyskać "decentralizację życia". Oznacza to np. łatwiejszy dostęp do budynków użyteczności publicznej - zwiększenie liczby żłobków, szkół czy urzędów.
Idea zakłada, że każda tego rodzaju instytucja powinna znajdować się w zasięgu maksymalnie 15 minut od miejsca zamieszkania, a sam dystans mieszkańcy powinni pokonywać pieszo, rowerem lub przy pomocy środków transportu publicznego. Niestety, wprowadzenie w życie ambitnych wizji jest bardzo trudne i wymaga daleko idących nakładów, nie tylko ze strony samorządów lokalnych.
Przykładowo - władze Paryża zachęcają pracodawców do rezygnacji z "korpo-biurowców" i "rozbijania" przestrzeni biurowej na poszczególne dzielnice.
Zgodnie z ideą miasta-15 minutowego funkcjonują dziś niektóre dzielnice takich metropolii, jak:
- Barcelona,
- Ottawa,
- Paryż,
- Szanghaj.
Niestety w przypadku europejskich metropolii wprowadzenie w życie idei miasta 15-minutowego jest trudniejsze niż może się to wydawać. Optymalizacja przestrzeni publicznej nie uwzględnia przecież ruchu turystycznego i faktu, że - od lat - ośrodki miejskie stanowią centralny punkt codziennych "wycieczek" pracowników mieszkających na terenach sąsiednich gmin wiejskich.
W obliczu postępującej latami degrengolady transportu publicznego, polegającej na likwidacji nierentownych linii kolejowych i autobusowych, własne cztery kółka często stanową dla nich jedyną szansę na znalezienie pracy i łączenie życia zawodowego z obowiązkami rodzinnymi. Sztuczne zwężanie ulic i likwidacja miejsc parkingowych w żadnym stopniu nie uwzględnia więc potrzeb osób, dla których rezygnacja z samochodu - w przeciwieństwie do mieszkańców danej dzielnicy - może być równoznaczna z utratą zatrudnienia.
***