37-latek zginął z przegrzania w samochodzie?
Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności śmierci 37-letniego mężczyzny, którego nieprzytomnego znaleziono w samochodzie zaparkowanym w pełnym słońcu w Pabianicach (Łódzkie). Prawdopodobną przyczyną zgonu mogło być przegrzanie organizmu.
O zdarzeniu poinformował PAP mł. asp. Tomasz Tarała z biura prasowego Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.
Nieprzytomnego mężczyznę, siedzącego w volkswagenie bora we wtorek po południu zauważyli przechodnie. Nie dawał on oznak życia. Auto stojące w pełnym słońcu na osiedlowym parkingu nie było zamknięte, dzięki czemu udało się im wynieść kierowcę na zewnątrz. Nie udało się go jednak ocucić.
"Po przyjeździe policji i ratowników medycznych został on odwieziony do szpitala, ale tam po kilku godzinach zmarł" - powiedział mł. asp. Tomasz Tarała.
Dodał, że okoliczności śmierci 37-latka pochodzącego z Wrocławia badane są pod nadzorem prokuratury. Jedną z wersji jest przegrzanie organizmu, co ma wyjaśnić m.in. sekcja zwłok. Po przyjeździe zespołu ratowników temperatura ciała mężczyzny miała przekraczać 40 stopni Celsjusza. Ustalane będzie m.in. to, czy kierowca zanim zasłabł spał w nagrzanym aucie.
We wtorek temperatura powietrza w Pabianicach przekraczała 35 st., a w nagrzanym aucie mogła sięgać ponad 60 st.. Według służb już przy temperaturze powietrza powyżej 25 st., w zamkniętym pojeździe w ciągu 10 minut słupek rtęci podnosi się o ok. 20 st. Przegrzanie organizmu grozi m.in. nieodwracalnym uszkodzeniem mózgu, organów wewnętrznych oraz śmiercią.
Policja przestrzega, by w upalne dni robić przerwy w podróży i odpoczywać w cieniu poza autem oraz nie zostawiać w samochodach dzieci i zwierząt.