30 lat od końca Syreny. Odeszła po długiej i ciężkiej chorobie...
Koniec roku szkolnego to nie tylko początek sezonu urlopowego. Ostatnie dni czerwca na stałe zapisały się w historii polskiej motoryzacji. Niestety, żadna z tych dat nie daje powodów do świętowania...
Chociaż pogoda rozpieszcza nas już zwykle promieniami słońca, końcówka pierwszej połowy roku jest dla miłośników polskich samochodów tym samym, czym pierwszy listopada dla katolików. Pod koniec czerwca zbiegają się bowiem dwie smutne daty - zakończenia produkcji Syreny i Polskiego Fiata 125p.
Pierwsza - 30 czerwca 1983 roku - odeszła Syrena - jedyny popularny samochód osobowy opracowany w całości przez polskich inżynierów. Pamiętajmy jednak, że w latach osiemdziesiątych wiadomość o końcu Syreny przyjęto z ulgą. Auto odeszło bowiem po długiej i ciężkiej chorobie. Bez większych zmian samochód wytwarzany był przez rekordowe 26 lat!
Nie musimy chyba dodawać, że w 1983 roku po Syrenie nikt nie płakał. Pojazd mógł wówczas rywalizować co najwyżej z Wartburgiem i Trabantem, a i tak z większości porównań konstrukcja nie wychodziła obronną ręką. Nie ma się jednak czemu dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że w czasie, gdy ostatnie modele można jeszcze było kupić, jako fabrycznie nowe, pierwsze kwalifikowały się już na dzisiejsze "żółte tablice", a do niemieckich salonów wjeżdżała właśnie druga generacja Golfa...
Smutną datą jest również 29 czerwca. Tego dnia, w 1991 roku, z taśmy Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu zjechał ostatni FSO 1500, czyli zmodernizowana (w tym przypadku czytaj - gorsza) wersja Polskiego Fiata 125p. Auto przetrwało w ofercie niedużo krócej niż Syrena. Pierwsze licencyjne Fiaty 125p wyjechały z żerańskiej fabryki 24 lata wcześniej, w 1967 roku.
Co ciekawe, Fiata 125p oceniać można w dwojaki sposób. Niewątpliwie ogromnym sukcesem było pozyskanie dla polskiego przemysłu motoryzacyjnego pierwszej zachodniej licencji. W sumie wyprodukowano przeszło 1,5 mln egzemplarzy (ponad 1/3 trafiła na eksport), za co również należą się słowa uznania.
Problem w tym, że zakup licencji poskutkował zawieszeniem prac nad prototypami następców Warszawy i Syreny, a eksportując model 125p, zamiast promować własną markę, reklamowaliśmy w istocie produkty Fiata. Trudno się jednak dziwić, że władze zdecydowały się na stworzenie marki Polski Fiat. Ten ostatni kojarzył się bowiem z zachodem, a słowo "zachodnie" było w PRL-u synonimem jakości. Fiat 125p był więc autem, które wniosło do polskiego przemysłu motoryzacyjnego powiew świeżości i - zarazem - wbiło pierwszy gwóźdź do trumny FSO...
Wypada jednak pamiętać, że późniejsza agonia żerańskiej fabryki w dużej mierze wynikała ze złej polityki eksportowej nowocześniejszego Poloneza i decyzji władz państwowych w latach osiemdziesiątych. Nie można zapominać, że już w 1982 roku rozpoczęto prace nad następcą starzejącego się Poloneza - w 1986 roku (na dwa lata przed uruchomieniem produkcji Skody Favorit) gotowe były jeżdżące prototypy przednionapędowych Warsów. Gdyby wówczas FSO zajęła się produkcją i eksportem nowoczesnych aut, niewykluczone, że zdecydowanie łatwiej byłoby nam znaleźć inwestora strategicznego. Niestety, tak się jednak nie stało...
Ostatnio, by uczcić czterdziestolecie bicia rekordu świata w jeździe długodystansowej Polskim Fiatem 125p, na terenie stacji BP przy autostradzie A4 (zjazd na Kąty Wrocławskie) stanął wykonany z granitu pomnik "Dużego Fiata". Chociaż jego odsłonięcie miało szczególny, radosny, charakter złośliwcy okrzyknęli monument mianem "nagrobka polskiej motoryzacji". Faktycznie trudno nie odnieść wrażenia, że gdy na terenach dawnej FSO staną kolejne apartamentowce i centra handlowe, pomnik poczciwego "Kanta" będzie jednym z niewielu miejsc, gdzie w ciszy można będzie oddać hołd tysiącom osób, które niegdyś dokładały wszelkich starań, by słowa "polska motoryzacja" nie stały się oksymoronem.
Pamiętajcie tylko, by na masce nie stawiać świeczek. Na terenie stacji benzynowej to jednak niewskazane...