2012 rok najlepszy w całej historii motoryzacji w Polsce!

W 2012 r. na drogach doszło do 36,5 tys. wypadków; zginęło w nich 3,5 tys. osób, a 45 tys. zostało rannych - wynika ze wstępnych danych policji. Choć liczba zabitych była najniższa od 1989 r., to w przeliczeniu na milion mieszkańców jest ona w Polsce wciąż wysoka.

Do większości wypadków dochodzi na drogach jednojezdniowych / Fot: Michał Adamowski
Do większości wypadków dochodzi na drogach jednojezdniowych / Fot: Michał AdamowskiReporter

Z danych, jakie przekazał w piątek PAP rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski, wynika, że najważniejsze statystki - liczba wypadków oraz ich ofiar (zabitych i rannych) - po tym jak w 2011 r. wzrosły, w ubiegłym roku znów spadły, podobnie jak to było przez kilka lat przed rokiem 2011.

W 2012 r. na polskich drogach doszło do 36 505 wypadków. To o prawie 9 proc. mniej niż w 2011 r. (odnotowano wtedy 40 065 wypadków); liczba wypadków spadła także w porównaniu z 2010 r. (było ich wówczas 38 832).

W 2012 r. na drogach zginęło 3520 osób. To mniej niż w 2011 r. (było wówczas 4189 zabitych) i 2010 r. (3907 ofiar śmiertelnych). W porównaniu z 2011 r. liczba zabitych spadła w ubiegłym roku o 16 procent. Wśród zabitych na drogach w 2012 r. było 1138 pieszych, 657 pasażerów; reszta to kierujący.

Z policyjnych statystyk prowadzonych od 1989 r. wynika, że w ubiegłym roku liczba zabitych na drogach była najniższa w historii III RP. Co więcej, jeśli wierzyć danym z czasów PRL (KGP na swoich stronach internetowych udostępnia statystyki od 1975 r.), do tej pory nie odnotowano roku, który pod względem liczby zabitych na drogach byłby mniej tragiczny niż 2012 r. Dotychczas najtragiczniejszy na drogach był rok 1991 (7901 zabitych).

W 2012 r. w wypadkach drogowych zostało rannych 45 094 osób. Dla porównania: w 2011 r. było 49 501 rannych, a rok wcześniej - 48 952. W porównaniu z 2011 r. liczba rannych spadła w ubiegłym roku o 16 procent.

Policjanci w 2012 r. zatrzymali też 169 323 nietrzeźwych kierujących. W 2011 r. było ich 181 614, a w 2010 r. - 165 885.

"Dobrze jest, że wypadków jest coraz mniej, ale to też nie jest jeszcze powód do huraoptymizmu" - skomentował Sokołowski. Podkreślił, że są państwa, które dla bezpieczeństwa ruchu drogowego zrobiły więcej niż Polska i m.in. dlatego nasz kraj, jeśli wziąć pod uwagę śmiertelność na drogach na milion mieszkańców, wciąż jest na ostatnim miejscu w Europie.

Według danych Komisji Europejskiej w 2011 r. w Polsce na milion mieszkańców było 109 ofiar wypadków drogowych, a Wielkiej Brytanii, Szwecji i Holandii, które znajdują się na przeciwległym biegunie pod względem bezpieczeństwa - 32-33 ofiary.

O bezpieczeństwo kierowców dba prawie 8 tys. policjantów ruchu drogowego, którzy w ciągu roku przeprowadzają ok. 6 mln kontroli. Pozytywny wpływ na statystyki ma też poprawiający się stan infrastruktury (z zeszłym roku do użytku oddano ponad 700 km dróg ekspresowych i autostrad) i coraz bezpieczniejsze pojazdy. Policjanci uważają, że skutek przynoszą też ich kampanie społeczne.

Jak tłumaczył Sokołowski, mimo statystycznej poprawy policjanci uważają, że stan bezpieczeństwa na drogach nie jest zadowalający. Dlatego KGP nie zamierza wycofać się z pomysłu podwyższenia mandatów za szczególnie niebezpieczne wykroczenia na drogach i przyznania policjantom prawa do czasowego odebrania prawa jazdy kierowcom, którzy w sposób rażący przekroczyli prędkość. Funkcjonariusze podkreślają, że takie rozwiązania w innych krajach przyniosły spadek liczby wypadków oraz ich ofiar - zabitych i rannych.

W październiku 2012 KGP poprosiła MSW o zgodę na rozpoczęcie prac legislacyjnych w tym kierunku. W grudniu resort dał zielone światło. Prace nad projektem miałyby się rozpocząć po uchwaleniu Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na lata 2013-2020, nad którym pracuje Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Policjanci uważają, że nie tylko nieuchronność kary, lecz również jej wysokość ma wpływ na zachowanie kierowców na drogach. Powołują się na przykłady Słowacji i Węgier. W pierwszym z krajów przekroczenie prędkości o ponad 50 kilometrów na godzinę kosztuje kierowcę 350 euro, zaś o ponad 70 kilometrów na godzinę - 650 euro. Na Węgrzech takie przekroczenia prędkości to dla kierowcy kara odpowiednio 327 i prawie 1100 euro. W obu tych krajach w ciągu trzech-czterech lat od podwyżki mandatów liczba ofiar śmiertelnych na drogach spadła o blisko połowę.

Tymczasem w Polsce maksymalna wysokość mandatu za jedno wykroczenie to 500 zł (a w przypadku tzw. zbiegu wykroczeń - maksymalnie 1000 zł). Policjanci uważają, że to zbyt niska kara, nieadekwatna zwłaszcza za czyny szczególnie niebezpieczne. Co więcej, podkreśla KGP, kwota ta nie zmieniła się od 1995 r., podczas gdy średnia płaca wzrosła w tym czasie prawie pięć razy. W porównaniu z innymi krajami Europy, mandaty w Polsce są jednymi z najniższych, a w szeroko rozumianej przestrzeni publicznej - uważają policjanci - przepisy ruchu drogowego są po prostu lekceważone.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas