20 tysięcy "renówką"
Przez ostatni rok w naszej redakcji mieliśmy okazję testować miejski samochód ze stajni Renault - Modusa. Przekonaliśmy się na własne oczy, jak wygląda awaryjność francuskich samochodów, jak sprawuje się ten pojazd w codziennej eksploatacji, czy zawieszenie dobrze znosi trudy polskich dróg, i czy moc jest wystarczająca do sprawnego poruszania się po drogach.
Ceny i wyposażenie
Modus to stosunkowo nowy samochód, który na polski rynek trafił w niespełna dwa lata temu. Jego ceny oscylują pomiędzy 41 900 zł za pojazd z 75-konnym silnikiem benzynowym o pojemności 1,2 l, i 74 800 zł za egzemplarz z silnikiem 1,5 dCi o mocy 85 KM.
Od debiutu Renault wprowadziło pewne zmiany w ofercie. Wycofano m.in. wersje najdroższe, z najmocniejszymi silnikami i najlepiej seryjnie wyposażone. Stąd maksymalna cena spadła o ponad 10 tysięcy, bowiem jeszcze rok temu samochód ze 115-konnym silnikiem 1,6 i automatyczną skrzynią biegów kosztował niemal 75 tysięcy.
Takim właśnie 16-zaworowym silnikiem 1.6 napędzany był "nasz" egzemplarz, natomiast skrzynia biegów była manualna. Trzeba przyznać, że nie mogliśmy narzekać na wyposażenie: na pokładzie znalazła się m.in. klimatyzacja, elektrycznie sterowane szyby i lusterka czy reflektory z doświetlaniem zakrętów.
Bagażnik
Modus jest bardzo praktycznym autem. Klapa bagażnika otwiera się na dwa sposoby, cała do góry lub sama jej dolna część w dół (inna sprawa, że bez instrukcji bardzo ciężko znaleźć sposób otwierania tej dolnej części). Bagażnik jest skromny, jednak jego pojemność można zwiększyć przesuwając całą tylną kanapę - oczywiście kosztem miejsca na nogi dla pasażerów. Całość można również złożyć uzyskując naprawdę sporą przestrzeń bagażową. Ten system Francuzi nazwali Triptic i dzięki niemu stosunkowo niewielka minimalna pojemność bagażnika (niecałe 200 litrów przy fotelach cofniętych) może być znacząco powiększana (pojemność pośrednia to ponad 270 litrów, a maksymalnie możemy ją powiększyć - już poprzez całkowite złożenie tylnych siedzeń - do ok. 1280 litrów).
Wnętrze
Minivany wymyślono po to, aby na coraz bardziej zatłoczonych szosach i parkingach kierowca i pasażerowie czuli się komfortowo i bezpiecznie. Modus niczego nowego do tej motoryzacyjnej "filozofii" nie wnosi - raczej wspomniane założenia doprowadza do perfekcji. W małym renault czujemy się bowiem wyjątkowo wygodnie, a obietnice bezpiecznej jazdy składane przez producenta potwierdzają testy (5 gwiazdek Euro-NCAP).
Zajęcie miejsca za kierownicą nie sprawia żadnych kłopotów - siedzimy wysoko, bardzo wysoko - na innych kierowców samochodów osobowych możemy spoglądać z góry, a widoczność jest znakomita dzięki dużej powierzchni szyb i odpowiednio wygiętemu przedniemu słupkowi. Za to podłoga pojazdu jest płaska do tego stopnia, że niebezpiecznie jest zostawiać np. puste butelki po napojach za siedzeniem kierowcy. Po kilku hamowaniach mogę one się bowiem znaleźć... pod pedałem hamulca.
Pierwsze wrażenie psuje nieco "morze plastiku" widziane przed sobą (duży elektroniczny wyświetlacz, zgodnie z panującą modą, umieszczono centralnie). Twardość i szarzyznę tworzywa konsoli rekompensuje koło kierownicy wykonane z doskonałych materiałów i - w wersji przez nas testowanej - pokryte skórą.
Schowki
A teraz kilka słów o schowkach. Producenci aut lubią się chwalić "niezliczoną" ich liczbą. W przypadku Modusa to nie są przechwałki. Mamy schowek przed kierowcą (w górnej części deski rozdzielczej); mamy kolejny przed pasażerem (tym razem klasycznie - u dołu). Znajdziemy niewielki schowek na okulary, tuż nad głową prowadzącego. Nie zabraknie miejsc na drobne przedmioty pod siedziskami. Możemy wreszcie zażyczyć sobie schowka w podłodze, pod nogami pasażera (niezbyt rozgarniętym złodziejom nie przyjdzie do głowy, że schowaliśmy coś wartościowego pod zadeptanym dywanikiem).
Jazda
Po przejechaniu testowym egzemplarzem dwudziestu tysięcy km, stwierdzamy, że Modusem jeździ się dość komfortowo. W czasach gdy zawieszenia większości aut sztywnieją (najpewniej zachodni projektanci nie jeździli po polskich drogach), w Modusie znaleziono sensowny kompromis. Dopiero wyraźne poprzeczne nierówności (jakich, niestety, wiele na drogach naszego kraju) wprawiają niewielkie auto w swoistą i nieprzyjemną "trzęsawkę". Całe szczęście, że fotele są dość dobrze wyprofilowane i nieźle trzymają kierowcę i pasażerów. Z relacji osób, które miały okazję przejechać się minivanami konkurencyjnych marek wynika, że w Modusie charakterystyka zawieszenia dobrana jest najlepiej. Nie dość, że plomby z zębów nie wypadają na nierównościach, to w zakręty bez obaw możemy wchodzić z dużymi prędkościami.
Nasz Modus napędzany był 16-zaworowym benzynowym silnikiem o pojemności 1,6 l. i mocy 115 KM. Ale uwaga - elektronika w służbie ekologii we współczesnych motorach sprawia, że nawet te 115 KM pełną satysfakcję z dynamicznej jazdy daje dopiero wtedy, gdy Modusa odważnie "wkręcimy na obroty". Co ciekawe, średnie spalanie przy agresywnej jeździe w naszym teście ledwie przekroczyło 9 l (wskazanie komputera). To nie tak dużo - spokojne prowadzenie pozwoli pewnie zejść znacznie poniżej 7 l na 100 km.
Na korzyść Modusa przemawia także jego zachowanie na autostradzie. Co prawda do doskonale wyciszonego wnętrza (żadnych natarczywych stuków z podwozia i szumów powietrza) po przekroczeniu 110 km/h zaczyna docierać nieco drażniący warkot motoru, jednak nawet przy prędkości 160 km/h można swobodnie rozmawiać, a prowadzenie niewielkiego przecież auta jest lekkie i przyjemne. Przypomnijmy jednak, że testowaliśmy wersję z silnikiem 1,6, a w Modusie montowane są także benzyniaki o pojemności 1,2 i 1,4 oraz nowoczesne diesle 1,5 dCi o mocy 65 i 80 KM.
Jednak trzeba to jasno powiedzieć - Modus zdecydowanie najlepiej czuje się w mieście. Świetna widoczność, mały promień zawracania i krótkie zwisy powodują, że auto najlepiej sprawdza się w miejskiej dżungli. Choć i na autostradzie zawalidrogą nie będzie...
Usterki i wady
Mówi się, że nie ma aut bezawaryjnych. Modus potwierdza tę teorię, chociaż nie oznacza to, że samochód był częstym gościem w serwisie. Wręcz przeciwnie.
Pierwszą zauważoną wadą był... francuski język komputera pokładowego. Skąd moglibyśmy wiedzieć bez przeszukiwania instrukcji obsługi, co oznaczają komunikaty typu: "niveau huile correct", boite vitesses a controler", czy "panne de l'injection"? Na szczęście podczas wizyty w serwisie język komunikatów można zmienić.
Natomiast pierwszą usterką okazał się... uchwyt zamykania klapy bagażnika, który pewnego pięknego dnia po prostu został nam w rękach.
Po około 12 tysiącach kilometrów przebiegu komputer poinformował nas, że poziom oleju w silniku jest za niski. Przez kilka następnych dni nie mógł się zdecydować, raz mówiąc, że jest w porządku, a innym razem, że trzeba dolać. Ostatecznie wybraliśmy to drugie rozwiązanie. W sumie w ciągu 20 tysięcy km nasz samochód zużył ok. 1.5 l oleju.
Tegoroczna zima była ciężka i doświadczył tego także Modus. Nie, nie było problemów z zapalaniem. Były za to - z otwieraniem okna. Wjazd pod naszą redakcję wymaga opuszczenia szyby w celu otwarcia szlabanu. I którego dnia szyba po prostu się nie odsunęła, za to "coś" zaczęło jeździć wewnątrz drzwi...
Przy przebiegu 17 tysięcy km niespodziewanie zaświeciła się żółta kontrolka z ikoną klucza. Na szczęście nie była to czerwona lampka "STOP", nakazująca natychmiastowe wyłączenie silnika. Awaria? Wygląda na to, że nie, bowiem w krakowskim ASO poinformowano nas, że to normalne, bo system przypomina o zbliżającym się przeglądzie po 20 tysiącach km. Cóż, pozostało nam pokonać ostatnie kilka tysięcy ze świecącą się na stałe pomarańczową kontrolką silnika... Dziwne rozwiązanie...
I na koniec - tuż przed zakończeniem testu - pojawiła się jeszcze jedna usterka. Przy porannym zapalaniu po całonocnym postoju, "coś" w silniku potrafiło zaterkotać, tak jakby wentylator chłodnicy zawadzał o coś łopatkami. Dźwięk zanikał po kilku sekundach od uruchomienia silnika. Nie zdążyliśmy niestety poznać przyczyn tego hałasu.
I to tyle jeśli idzie o usterki. Pochwalić trzeba natomiast zawieszenie, które dzielnie znosiło nasze polskie drogi, nawet pod koniec testu nie objawiając swojej obecności żadnymi stukami. Również plastiki we wnętrzu nie uległy "dezintegracji" i nie zaczęły generować bliżej niezidentyfikowanych trzasków z okolic deski rozdzielczej.
Jaką ocenę wystawiamy więc Modusowi po rocznej eksploatacji? Zasłużył na pewno na mocną czwórkę, a może nawet czwórkę z plusem...