120 lat temu doszło do pierwszego wypadku pijanego kierowcy

W zeszłym miesiącu minęło 120 lat od pierwszego w historii aresztowania kierowcy za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu. Od tego czasu walka z plagą pijanych kierujących stała się jednym z priorytetów policji.

Pierwszą osobą, która zapisała się w ten sposób w historii, był Brytyjczyk - George Smith. 10 września 1897 roku uderzył on samochodem w jeden z budynków w Londynie. Kierowcę aresztowano i ukarano grzywną w wysokości 25 szylingów.

Co ciekawe, sama kara związana była wyłącznie ze staranowaniem budynku, a nie faktem, że usiadł za kierownicą pod wpływem alkoholu. Obowiązujące od 1872 w Wielkiej Brytanii prawo zakazywało prowadzenia po pijanemu powozów, parowozów, bydła czy koni, ale o kierowców rozszerzono je dopiero w 1925 roku. Jako pierwszy na świecie zakaz prowadzenia samochodów po kilku głębszych, w 1910 roku, wprowadził stan Nowy Jork.

Reklama

Biorąc pod uwagę odzyskanie niepodległości w 1918 roku, stosunkowo szybko do grona państw zakazujących siadania za kółkiem pod wpływem alkoholu dołączyła Polska. Mimo że samochody były wówczas dobrem luksusowym, a park maszyn opierał się główne na pojazdach porzuconych przez zaborców, rosnąca liczba wypadków zmusiła władze do wprowadzenia rozwiązań systemowych. W styczniu 1928 roku wydano rozporządzenie zabraniające kierowcy prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwym. W rzeczywistości było to jednak działanie "pod publikę". Za złamanie tego przepisu nie przewidziano bowiem żadnej konkretnej kary.

Wypada jednak przypomnieć, że w owym czasie w Polsce nie dysponowano technologią pozwalającą zmierzyć stopień upojenia alkoholowego kierowcy.

Pierwsze urządzenia, które w dużym uproszczeniu, nazwać można "alkomatami" pojawiły się w 1927 roku. Opracował je amerykański lekarz Emil Bogen. Wpadł on na pomysł mierzenia stężenia alkoholu w wydychanym powietrzu. Pacjent, bo badań nie wykonywano wówczas na drodze, miał za zadanie napompować balonik, w którym znajdowała się mieszanina różnych odczynników (m.in. kwasu siarkowego). Te reagowały z zawartym w powietrzu alkoholem, w wyniku czego chemikalia zmieniały barwę.

Mimo tego jeszcze przez długie lata, poziom upojenia alkoholowego kierowcy określano głównie na podstawie analizy próbek krwi. Już na przełomie lat 20. i 30. dwudziestego wieku policjanci w wielu krajach (np. w Szwecji) wyposażeni byli w podręczne zestawy do pobierania próbek krwi.

Pierwsze drogowe badania alkomatem przeprowadzono w grudniu 1938 roku w Indianapolis. Twórcą wykorzystanego przez policjantów urządzenia o nazwie "drunkometer" (działającego na podobnej zasadzie, co "balonik" Bogena) był dr Rolla Neil Harger.

Różnej maści "baloniki" robiły międzynarodową karierę głównie w latach siedemdziesiątych. Równe pół wieku temu trafiły one na wyposażenie brytyjskiej drogówki. W 1967 roku, gdy wprowadzono na Wyspach limit 0,8 promila, angielskich policjantów wyposażono w alkotesty niemieckiej firmy Drager. Niedługo później z dmuchaniem w balonik spotkali się też kierowcy w innych krajach Starego Kontynentu, w tym w Polsce.

W połowie lat 70-tych, w wielkiej Brytanii, opracowano przenośny alkomat bez "balonika". Urządzenie, stworzone przez Walijczyka Tom Parry’ego Jonesa, działało w oparciu o sensor elektrochemiczny. "Lion Alcolmeter" trafił do brytyjskich policjantów w 1979 roku i szybko stał się światowym hitem.

Warto dodać, że w momencie wprowadzenia alkomatów na wyposażenie brytyjskiej policji, co miało miejsce w 1967 roku, na Wyspach zanotowano 1640 ofiar śmiertelnych pijanych kierowców. Dla porównania dziś, na brytyjskich drogach, w wyniku wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierujących, ginie rocznie około 200 osób. Średnio, każdego roku brytyjska policja przeprowadza ponad pół miliona badań alkomatem.

W Polce w 2016 roku użytkownicy dróg (kierujący, piesi, pasażerowie) będący pod działaniem alkoholu uczestniczyli w 2 967 wypadkach drogowych (blisko 9 proc. ogółu wypadków), w których śmierć poniosły 383 osoby (12,7 proc. ogółu zabitych), a 3 392 osoby odniosły obrażenia (8,3 proc. ogółu rannych). W odniesieniu do ogólnej liczby wypadków spowodowanych przez kierujących, kierowcy pod wpływem alkoholu stanowili w zeszłym roku 5,8 proc. ogółu sprawców wypadków.

Dziś polska policja w głównej mierze korzysta z alkomatów bezdotykowych, do których dmucha się z pewnej odległości. Nie mierzą one dokładnie poziomu alkoholu, ale wskazują jego obecność, co pozwala dokonać dalszego, dokładniejszego pomiaru już innym urządzeniem. Główną zaletą "żółtego patyka" jest błyskawiczny pomiar, który pozwala policji urządzań blokady dróg i hurtowo poddawać kontroli wszystkich kierowców.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy