12,5 roku za kratami za zabicie 6 osób? Mało czy dużo?
12,5 roku za kratami. Ponad 4500 dni, około 110 tysięcy godzin... Zwykłego, unikającego konfliktów z prawem człowieka wizja spędzenia takiego czasu w więzieniu musi przerażać. Jednak wyrok właśnie 12,5 roku pozbawienia wolności dla sprawcy noworocznego wypadku w Kamieniu Pomorskim, w którym zginęło 6 przechodniów, powszechnie uznano za zdecydowanie zbyt łagodny.
Wśród komentatorów internetowych najdobitniej i najkrócej wyraził tę opinię "jackfromacavan": "Więc nic tylko jeździć po pijaku i zabijać ludzi. Dwanaście lat za sześć osób - kpina!"
Czy kara orzeczona wobec sprawcy tragedii w Kamieniu Pomorskim zostanie konsekwentnie wykonana?
Sąd Okręgowy w Szczecinie uznał, że Mateusz S., siadając w Nowy Rok za kierownicą swojego BMW pod wpływem alkoholu i narkotyków, nie miał zamiaru nikogo zabić. To, że wjechał w grupę idących chodnikiem pieszych było tragicznym, ale jednak przypadkiem. Nie ma zatem mowy o winie umyślnej. Taka interpretacja zdarzeń i motywów nie podoba się internautom. Wypowiedział się na ten temat m.in. "Kuba": "Nie rozumiem! Prawo powinno być surowe dla pijanych kierowców! To jest niesprawiedliwość... Jazda w stanie nietrzeźwości to jak chodzenie po pijanemu z wycelowaną w ludzi naładowaną, odbezpieczoną bronią palną. To jest umyślne spowodowanie śmierci! Czym jest kara pozbawienia wolności na 10, 12 czy 15 lat? Niczym w stosunku do popełnienia zabójstwa z premedytacją, bo tak to należy nazwać."
Sędzia ze Szczecina uwzględnił też okoliczności łagodzące - postawę oskarżonego, który przyznał się do winy, przeprosił za swój czyn. Zawsze jednak, co także zauważają w komentarzach internauci, można mieć wątpliwości co do szczerości takiej postawy. Czy rzeczywiście Mateusz S. doznał duchowej przemiany (kamery telewizyjne pokazywały jego dłoń owiniętą różańcem...), czy też, jako recydywista, cynicznie udawał skruszonego, licząc, jak widać słusznie, na nieco łagodniejszy wyrok?
Mimowolnie nasuwa się tu na myśl taktyka zastosowana przez kapitana SB Grzegorza Piotrowskiego, jednego z zabójców księdza Jerzego Popiełuszki. On też w pewnym momencie, o czym przypomniały niedawno media, próbował przekonywać, że zmienił się na lepsze, zrozumiał ohydę popełnionej przez siebie zbrodni. Kiedy okazało się, że nie uzyska przedterminowego zwolnienia z więzienia, natychmiast wyzbył się poczucia winy, nazywając sąd cyrkiem a sędziów klaunami.
Mateuszowi S. groziło maksymalnie 15 lat pozbawienia wolności. Na ten fakt nieśmiało zwraca uwagę "student": "Zanim zaczniecie wydawać wyroki zajrzyjcie do kodeksu karnego! Sędzia jest związany tym co w nim się znajduje, nie wydaje wyroku według własnego widzimisię..."
To jednak głos odosobniony, bowiem w mentalności Polaków wciąż dominuje poczucie sprawiedliwości oparte na zasadzie: oko za oko, ząb za ząb. Nie brakuje też osób tęskniących do powrotu kary śmierci. "Powinna być wprowadzona kara co najmniej dożywocia z przymusowymi pracami społecznymi, aby na swoje utrzymanie jak również utrzymanie kosztów dozoru zarobić. A może kara śmierci? Ten człowiek już wyrządził największą krzywdę ludziom - zabił. Nikt nikomu bliskiej osoby nie wróci... Taki człowiek tym bardziej nie ma prawa bytu (...)" - twierdzi cytowany już "Kuba".
"Ten wyrok to kpina z państwa prawa, moralności i pamięci ofiar!!! Stryczek dla ćpuno-pijaka za zabicie sześciu Polaków!!!" - domaga się twardo "Korwinista".
Po wypadku w Kamieniu Pomorskim również politycy i przedstawiciele rządu zaczęli mówić o konieczności zaostrzenia kar dla sprawców takich tragedii, jak ta spowodowana przez Mateusza S. Powstał nawet projekt stosownych przepisów. Niestety, ponoć utknął gdzieś w komisjach sejmowych.
Internauci, komentujący sprawę Mateusza S. nie ograniczają się do kwestii samej wysokości wyroku. Wskazują też na prawne paradoksy...
"Matka za zamordowanie córeczki karana 25-letnim wyrokiem, pijak za zabicie 6 osób tylko 12,5 lat. Totalny wygłup wymiaru sprawiedliwości" - ocenia bezkompromisowo "herg".
"Wychodzi na to, że jak chce się zabić kilka osób, to lepiej użyć samochodu niż jakiejś broni. Dostaje się mniejszy wyrok, zwłaszcza po pijanemu i na haju" - konstatuje "jkdo".
"Czyli jak idziesz ulicą z nożem, zabijasz, to 25 [lat - przyp. red.] lub dożywocie!! A jak chcesz zabić tego samego gościa, wsiadasz za kółko, pijesz alkohol zabijasz autem, to 12-15? Chyba coś nie tak w naszym prawie jest!" - pisze "Zaskoczony 997".
Autorzy wielu komentarzy wykazują "matematyczne" poczucie sprawiedliwości. "Po 2 lata za jedną osobę, tyle co za alimenty..." - przelicza "c". I nie on jeden.
Przy okazji pojawia się, być może całkiem rozsądny, postulat uzależniania wysokości sumarycznego wyroku od liczby ofiar. Gdyby Mateusz C. dostał za każdą zabitą przez siebie osób choćby tylko 10 lat więzienia, czyli znacznie poniżej maksymalnego wymiaru kary, to łącznie uzbierałoby się 60 lat. Takie orzeczenie zostałoby prawdopodobnie uznane przez opinię publiczną za satysfakcjonujące.
Często pojawia się obawa, czy kara orzeczona wobec sprawcy tragedii w Kamieniu Pomorskim zostanie konsekwentnie wykonana. Taką wątpliwość wyraża m.in. "Kamil": "Odsiedzi 6 lat, stanie na pierwszą wokandę i dostanie odmowę. Z drugiej wyjdzie. 6 [osób zginęło] przez kolesia, a on po 6 latach wyjdzie na wolność. Nawali się i znów będzie jeździł, ale bez prawka. Takie są realia."
Niestety, nie są to obawy bezpodstawne. I tu znowu wypada wrócić do losów zabójców księdza Popiełuszki. Dzięki amnestii i przedterminowym wszyscy wyszli na wolność wcześniej niż określały to wyroki sądowe. Wspomniany kpt. Grzegorz Piotrowski po 15 latach zamiast po 25. Por. Leszek Pękala po 6 zamiast po 15. Por. Waldemar Chmielewski po 5 zamiast po 14. Ich przełożony płk Adam Pietruszka po 11 zamiast po 25.
Na koniec warto zauważyć, że niektórzy z internautów wytykają autorom szczególnie pryncypialnych komentarzy hipokryzję. Tak czyni na przykład "miki", pisząc: "Tyle tu oburzenia, ale gdy jest jakiś długi weekend, to policja łapie ok 2 tys. pijanych kierowców, no sorry, ale to nie ufoludki jeżdżą po pijaku, tylko zwykli ludzie, którzy myślą, że im się uda, często z rodzinami. Pijani kierowcy to patologia na polskich drogach, zresztą przestrzeganie przepisów kodeksu drogowego jest dla innych a nie dla mnie - tak myśli większość kierowców, co widać na naszych drogach."