Z Hołowczycem, w garażu, o podróżach

Z Krzysztofem Hołowczycem spotykamy się w garażu podziemnym jednego z warszawskich hoteli. Tam parkuje samochody ze swojego Supercar Club Poland. Garaż jest pełen fenomenalnych aut, na widok których serce bije mocniej. Kilka tysięcy koni mechanicznych będzie tłem do rozmowy o czasie wolnym i podróżach. Czy jego życie to faktycznie ciągłe wakacje?

- Czy ty w ogóle potrzebujesz wakacji? Mieszkasz w pięknym miejscu.

- Krzysztof Hołowczyc: Coś w tym jest co mówisz. Mieszkam w takim miejscu koło Olsztyna, otoczony przez jeziora i lasy, że to do mnie latem przyjeżdżają znajomi na wakacje, a nie ja jadę gdzieś. Pod ręką mamy motorówki, skutery, narty wodne. Lato spędzam w domu, wyjeżdżam, gdy w Polsce jest ciemno, zimno i ponuro.

- A gdy już czas na wyjazd to jakie są twoje ulubione destynacje?

- Z biegiem lat przyzwyczailiśmy się do spędzania wakacji w dwóch miejscach; są to Wyspy Kanaryjskie i Stany Zjednoczone. Z Wysp Kanaryjskich lubię najbardziej Fuertawenturę. Od lat wracam w to samo miejsce; to dobry hotel z plażą. W Stanach Zjednoczonych to Miami na Florydzie i to najczęściej wczesną wiosną. Nie ma wtedy zbyt dużej wilgotności, nie ma doskwierającego żaru. Byliśmy też w Kalifornii, ale w tym okresie tam jest chłodniej niż na Florydzie. W Stanach próbowaliśmy też wakacji w Teksasie, ale teraz już nie eksperymentujemy i wybieramy Florydę. Często po wylądowaniu pożyczamy wielkiego SUV’a, rezerwujemy z wyprzedzeniem tylko jeden - dwa noclegi i ruszamy w trasę. Po drodze zatrzymujemy się w miejscach, które nam się podobają, a jak zaczyna nam się nudzić to jedziemy dalej. W Stanach wszystko jest proste i przewidywalne; wszystko ma swoją cenę. Jak masz pieniądze to kupujesz, jak nie to nie kupujesz. Często latam do Miami z krótkim postojem w Chicago, gdzie mam znajomych i spotykam się z miejscową Polonią.

Reklama

-  Powiedziałeś, że wyjazd do Stanów najczęściej realizujesz wczesną wiosną? Nie zawsze wtedy są ferie szkolne, a masz przecież 3 córki. Jak pogodzić szkołę z wakacjami?

- Powiem ci tak: jestem zdecydowanie zwolennikiem twierdzenia, że podróże kształcą. Dzieci bardzo dużo doświadczają podczas podróży, wystawione są na różne sytuacje. To nie jest czas stracony. Zauważyłem też, że obietnica atrakcyjnych wakacji to także dodatkowa motywacja dla dzieci by "nauczyć się na zapas". Oczywiście, nie mówimy o dwutygodniowym urlopie, to by była przesada.

-  Twoja praca to często jazda za kierownicą. Czy na wakacjach chcesz odpocząć od samochodu?

- O, nie! Rodzinny wyjazd to jedno, duże auto. To nas zbliża. W tym wielkim SUV’ie z trzema rzędami siedzeń jest aż nadto miejsca dla nas. Nawet jak się pokłócimy,  to można w tym aucie być na osobności (śmiech...). W Ameryce się wolno jeździ, ale lubimy tak podróżować, to scala rodzinę. Dużo dyskutujemy. Samochód ma tą przewagę nad samolotem, że kiedy chcemy to się zatrzymujemy, odpoczywamy, jemy i ruszamy dalej. Auto daje dużą swobodę, a my lubimy być w ruchu. Tak powiem Ci na marginesie, kiedyś mieliśmy spędzić kilka dni w ośrodku z pełną ofertą spa. Ale te procedury, dokładnie ustalone godziny, mała dynamika całego pobytu sprawiły, że szybko zrezygnowaliśmy i wcześniej wyjechaliśmy.

- A Azja Południowo - Wschodnia? Tajlandia, Laos, Kambodża?

-  Powiem ci szczerze, jakoś mnie tam nie ciągnie. Fakt, byłem w Singapurze, na Bali, ale brakuje mi tam takiego poczucia bezpieczeństwa, takiego bezpieczeństwa przebywania wśród zachodniej cywilizacji. Ten świat jest dla mnie jednak obcy, inna kultura, nawet nie wiem do końca czego miałbym się tam obawiać - po prostu nie czuję się w Azji na tyle komfortowo by spędzać tam wakacje. Przy okazji Rajdu Dakar byłem w Afryce, w Ameryce Południowej i nie czuję potrzeby by tam wrócić. Mam poczucie, że taka podróż wiązałaby się z ryzykiem, a ryzyka w swoim życiu miałem dosyć. Nie chcę narażać mojej rodziny.

-  A masz czas i ochotę na zimowe wakacje? Gdzie jeździsz na nartach?

-  Mieliśmy takie miejsce, w Austrii, w Villach, nad jeziorem. W ciągu dnia jeździliśmy na nartach, a po zachodzie słońca po zamarzniętym jeziorze na łyżwach. Jednak zdecydowanie wolimy wypoczynek w "ciepłych krajach" - to co nas bardziej wciąga; często jak większość jedzie na narty, to my uciekamy tam gdzie świeci słońce i jest ciepło.

- Czy są takie miejsca gdzie chciałbyś koniecznie pojechać?

- Tak, to Japonia. Nigdy tam nie byliśmy. Jedna z moich córek bardzo mnie namawia na taki wyjazd. Japonia, mimo, że całkiem odmienna, jest jednak przewidywalna i niezwykle ciekawa. Jestem pewien, że będę się czuł tam komfortowo.

- A czy miejsca, które ciebie zwiodły? Nie sprostały twoim oczekiwaniom?

-  Z pewnością były takie miejsca, ale ja złości czy złych emocji nie chcę trzymać w sobie, więc takie wspomnienia wymazuję. Taką mam konstrukcję. Kilka lat temu pojechaliśmy na weekend majowy do Chorwacji, znajomi mają tam jacht i niestety było to rozczarowanie. Było dla nas zbyt zimno. Zaczęliśmy uciekać dalej na południe, aż do Czarnogóry, w poszukiwaniu ciepła.

-  A podróże kulinarne? czy zdarzało ci się zboczyć z drogi by odwiedzić słynną restaurację? 

- Hmmm......jeśli chodzi o podróże kulinarne, choć nie do końca jest to ta kategoria, ale pamiętam podróże po winnicach w RPA. Odwiedziliśmy słynny rejon Stelenbosch. Miałem obawy co do bezpieczeństwa w tym kraju, ale poleciałem tam raz czy dwa służbowo (w RPA kręci się bardzo dużo reklam - dopisek justKowalski) i uznałem, że warto tam zabrać rodzinę.

- Krzysztof, bardzo dziękuję ci za rozmowę, życzę wielu rodzinnych podróży.

Rozmawiał:  Krzysztof Kowalski (justKowalski.pl)

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy