Wsadzili samochód do wielkiej zamrażarki
Kreatywność pracowników brytyjskiego oddziału Lexusa nie ma granic. Dali już światu samochód wykonany z kartonu, crossovera całego w tatuażach i auto pokryte mnóstwem diod LED, które działało jak wielki telewizor na kołach. Ich najnowszy pomysł to z kolei wsadzenie Lexusa LC Convertible do wielkiej zamrażarki. Zapraszamy za kulisy tego mrożącego przedsięwzięcia.
Pod prysznic i do zamrażarki
Przedstawiciele Lexusa chcieli sprawdzić, jak auto z otwartym nadwoziem poradzi sobie z przeszywającym mrozem. Chodziło przede wszystkim o przetestowanie elektroniki oraz systemu ogrzewania. Wybrali się więc do Millbrook Proving Ground pod Londynem. Ten ośrodek testowy dysponuje komorą używaną do badania wytrzymałości sprzętu wojskowego oraz samochodów drogowych. Można w niej osiągnąć temperaturę od +85 do -60°C oraz względną wilgotność powietrza na poziomie 98%.
Zanim technicy przekręcili pokrętło na pozycję wskazującą -18°C, auto otrzymało solidny prysznic, by sprawdzian był jeszcze bardziej wymagający. Na dodatek kierowca wprowadzający je do wnętrza ogromnej komory opuścił dach, żeby lodowate powietrze dotarło bezpośrednio do wnętrza kabrioletu. W takich warunkach Lexus LC Convertible spędził 12 godzin.
Bardzo zimny start
Finał próby nadszedł następnego dnia. O pomoc w dokończeniu testu Lexus UK poprosił profesjonalnego kierowcę Paula Swifta. "Tego poranka wszedłem do zamrażarki i wsiadłem do auta, w którym było całkiem rześko" - mówi. "Kierownica była lodowata i było kompletnie ciemno"- dodaje. Nie tylko temperatura była utrudnieniem. Woda, którą pokryte było nadwozie auta, zamieniła się w gładką warstwę lodu. Przez przednią szybę nie było widać absolutnie nic.
Na dodatek znacznie cieplejsze powietrze dostające się przez bramę wjazdową natychmiast zamieniło się w mgłę, która ograniczyła widoczność praktycznie do zera. By wyjechać na zewnątrz, kierowca musiał zdać się wyłącznie na wskazówki przesyłane przez radio. "Było słychać, jak trzeszczą opony, kiedy skręcałem kierownicą. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem" - mówi Swift.
Lexus Climate Concierge w akcji
Dyskomfort termiczny nie trwał jednak długo. "Odpaliłem silnik i od razu poczułem, jak nagrzewa się kierownica oraz ciepło wydostające się z foteli. Są nawet nawiewy za karkiem, które grzeją" - relacjonuje kierowca testowy. "Biorąc pod uwagę, że było -18 stopni, czułem się w środku całkiem komfortowo" - dodaje.
To zasługa systemu Lexus Climate Concierge, który automatycznie dostosowuje temperaturę we wnętrzu samochodu. System steruje działaniem ogrzewania, klimatyzacji, wentylacją i podgrzewaniem foteli i ogrzewaniem kierownicy, by stale utrzymywać temperaturę pożądaną przez kierowcę lub pasażera. Pomaga mu w tym wiele czujników - w Lexusie LC 500 Convertible to nawet sensor nasłonecznienia.
Kabriolet nawleczony na nitkę alpejskiego toru
Kiedy tylko lód przestał ograniczać widoczność, Paul Swift z resztą zespołu zabrali auto na położony tuż obok słynny tor testowy Alpine Test Track. Na krętej asfaltowej nitce inspirowanej alpejskimi serpentynami Swift dał luksusowemu kabrioletowi porządny wycisk. Liczne wzniesienia i ostre zakręty pozwoliły doskonale sprawdzić, jak auto trzyma się drogi.
Werdykt? "Nie było żadnego problemu z podsterowności, zmiany biegów są swobodne, na dodatek przy redukcji podbija obroty, co jest całkiem przyjemne" - ocenia kierowca. "Robi wszystko jak trzeba z punktu widzenia osiągów, ale jest też komfortowy. Chciałbym go zatrzymać..." - podsumowuje dzień spędzony z Lexusem LC 500 Convertible Paul Swift.