Tysiące aut ugrzęzło w błocie na środku pustyni. Powstał gigantyczny korek

Nagłe opady deszczu przemieniły coroczny amerykański festiwal muzyki i sztuki w iście błotnisty koszmar. Z uwagi na konieczność zamknięcia dróg ponad 70 tys. ludzi zostało uwięzionych na terenie pustyni Black Rock w stanie Nevada. Kiedy organizator w końcu umożliwił wyjazd, uczestnicy utworzyli pojazdami blisko 7-godzinny korek.

Uczestnicy tegorocznego festiwalu Burning Man nie mogą mówić o szczęściu. Coroczna impreza, która odbywa się na słynnej pustyni Black Rock w amerykańskim stanie Nevada, tym razem okazała się prawdziwą błotnistą pułapką dla odwiedzających. Wszystko ze względu na nagłe i obfite opady deszczu, które doprowadziły do zamknięcia dróg wyjazdowych z całego terenu.

Uczestnicy Burning Man uwięzieni na pustyni

Ponad 70 tys. ludzi zostało dosłownie uwięzionych na pustyni. Drogi przemieniły się w wartkie rzeki, a temperatura nocami spadała do zaledwie 10 stopni Celsjusza. Na szczęście większość z uczestników przyjechała na festiwal dobrze wyposażonymi kamperami, które zapewniły schronienie także gorzej przygotowanym osobom.

Reklama

Niektórzy widzowie próbowali brać sprawy w swoje ręce i pomimo zakazu decydowali się samodzielnie opuścić teren. Niestety z reguły kończyło się tak, jak na materiale poniżej.

Jak się szybko okazało, samo zamknięcie dróg nie było ostatnim problemem uczestników festiwalu. Kiedy władze stanowe zdecydowały się na ponowne otwarcie przejazdów, przemęczeni widzowie dosłownie rzucili się do ucieczki z pustynnego terenu. Nie pomogły prośby i apele organizatorów, by chociaż część kierowców rozważyła pozostanie dnia dłużej w celu zmniejszenia ruchu.

Błotnisty korek na osiem godzin

Jak można się było spodziewać, gigantyczny "exodus" szybko skutkował pustynnym zatorem drogowym. Kilkadziesiąt tysięcy pojazdów na niespełna 8-kilometrowej trasie, utworzyło korek na szerokość blisko 10 pasów. Jak poinformowały niektóre zachodnie media - obecnie czas wyjazdu z terenu festiwalu może trwać nawet do ośmiu godzin. Niektóre z samochodów szukając wolnego miejsca ponownie grzęzną w błotnistym terenie, w jeszcze większym stopniu spowalniając resztę.

Osoby, którym udało się już wydostać z błotnistego korka alarmują jednak, że na asfaltowych drogach wcale nie jest lepiej. Zatory tworzą się już również przy wjeździe do okolicznego miasta. Także najbliższe lotnisko w miejscowości Reno spodziewa się w najbliższym czasie prawdziwych tłumów. Według wstępnych kalkulacji - zaledwie jednego wieczora z lotniska wyruszy nawet 20 000 uczestników festiwalu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA | korek | błoto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy