Stare samochody miażdżą te nowoczesne. Szwedzki test to potwierdza

Żaden nowoczesny samochód nie może się dziś obyć bez ogromnego ekranu dotykowego pełniącego rolę "centrum zarządzania pojazdem". Niestety ich obsługa potrafi nastręczać kierowcom wielu problemów. W jaki sposób przekłada się to na bezpieczeństwo jazdy?

Na początek warto zdawać sobie sprawę, że popularność ekranów, które w powszechnej opinii kojarzą się z nowoczesnością i prestiżem, wynika z... oszczędności.

Ekran dotykowy - prestiż czy oszczędność?

Od kiedy - stosowane niegdyś do obsługi układu wentylacji - cięgna zastąpiły sterowane elektrycznie serwomechanizmy, nic nie stoi na przeszkodzie, by zrezygnować z pokręteł czy suwaków. W przypadku innych funkcji, jak chociażby sterowania podgrzewanymi fotelami, czy sterowania radiem (w nowych pojazdach i tak obsługiwane jest z kierownicy), rezygnacja z fizycznych przycisków oznacza mniej ukrytych pod deską rozdzielczą przewodów i niższą masę. A ta ma przecież kluczowy wpływ na zużycie paliwa i - w konsekwencji - wroga nr 1 współczesnej motoryzacji, czyli emisję CO2. Mówiąc wprost - stosowanie dotykowych ekranów czy np. "wirtualnych" zestawów wskaźników wynika nie tyle "z mody", ale raczej "optymalizacji kosztowej".

Reklama

Ekrany dotykowe a bezpieczeństwo jazdy

Problem w tym, że to, co jest tanie i pozwala zaoszczędzić na masie, nie zawsze idzie w parze z ergonomią, a ta - rozumiana na opak - bywa wrogiem bezpieczeństwa. Jak donosi serwis 40ton.net, wpływ dotykowych ekranów na - szeroko rozumianą - intuicyjność obsługi zbadała niedawno redakcja szwedzkiego magazynu motoryzacyjnego " Vi Bilägare". Wnioski z przeprowadzonych przez Szwedów badań śmiało uznać można za szokujące.

Dziennikarze pokusili się o ciekawe porównanie, w którym wzięło udział dwanaście pojazdów. Kierowca testowy poproszony został o wykonanie kilku prostych czynności. Chodziło m.in. o:

  • włączenie podgrzewania fotela,
  • ustawienie temperatury (zwiększenie o 2 stopnie Celsjusza),
  • włączenie odmrażania tylnej szyby,
  • zresetowanie komputera pokładowego (licznika kilometrów),
  • zmniejszenie intensywności podświetlenia liczników (na minimum),
  • włączenie radia,
  • znalezienie konkretnej stacji radiowej.


Ergonomia w kabinie - stare Volvo V70 miażdży konkurencję

Punktem odniesienia dla współczesnych samochodów było leciwe Volvo V70 z roku 2005. To druga generacja popularnego auta, które w czasach swojej świetności ganione było m.in. za "przeładowaną" i "nieintuicyjną" w obsłudze deskę rozdzielczą. W czasie licznych testów drugiej generacji V70 często obrywało się za zbyt dużą liczbę pokręteł i przycisków, co miało negatywnie wpływać na ergonomię.

Efekt? W 17-letnim Volvo V70 wykonanie wszystkich wymienionych czynności zajęło równe 10 sekund. W tym czasie, przy prędkości 110 km/h, samochód pokonałby aż 300 metrów. Wynik niemal pełnoletniego auta okazał się jednak niedoścignionym wzorem dla pojazdów produkowanych obecnie.

Wśród testowanych aut znalazły się:

  • Dacia Sandero,
  • BMW iX,
  • MG Marvel R,
  • Hyundaia Ioniq 5,
  • Mercedes GLB,
  • Nissan Qashqai,
  • Seat Leon,
  • Subaru Outback,
  • Tesla Model 3,
  • Volkswagen Id.3,
  • Volvo V40.

Do wyniku leciwego V70 zbliżyły się jedynie dwa pojazdy. Najtańsza w zestawieniu Dacia Sandero oraz... Volvo S40. W przypadku rumuńskiego auta wykonanie czynności z listy kontrolnej zajęło 13,5 sekundy. W nowym Volvo V40 kierowca potrzebował na to 13,7 sekundy.

Średnia dla wszystkich testowanych samochodów wyniosła 24,7 sekundy. Rekordzistą okazał się być MG Marvel, w przypadku którego wykonanie wszystkich czynności z listy pochłonęło aż 44,9 sekundy. Jadąc 110 km/h samochód pokonałby w tym czasie - uwaga - 1,3 kilometra.

Czyżby więc obsługiwanie dotykowych ekranów było równie niebezpieczne, co korzystanie z telefonów w trakcie jazdy?

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: obsługa samochodu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy