Przegląd za 60 tysięcy złotych!
Wiadomo, że cena zakupu samochodu to jedynie początek kosztów, z którymi liczyć musi się jego właściciel. Auto trzeba przecież jeszcze utrzymać.
Serwis, opony czy nawet koszt paliwa nadszarpnąć mogą niejedną kieszeń. Zwłaszcza, jeżeli lubimy mieć pod nogą nieco więcej "kucyków", niż kierowcy innych samochodów.
No dobrze, a zastanawialiście się kiedyś, ile kosztowałoby utrzymanie nie 100 a 1000 koni mechanicznych? Nie? Pewien amerykański portal motoryzacyjny pokusił się o ciekawe zestawienie kosztów, z jakimi liczyć się musi właściciel najmocniejszego seryjnie produkowanego samochodu świata - bugatti veyrona. Lektura jest bardzo interesująca.
Zacznijmy od tego, że veyron kosztuje grubo ponad cztery miliony złotych. Standardowy przegląd, który według instrukcji, wykonać powinniśmy raz w roku (lub co 10 tys. km) to koszt niemal 13 tysięcy funtów, czyli nieco mniej, niż 60 tysięcy złotych! Właśnie tyle kosztuje w Polsce przyzwoicie wyposażony volkswagen golf. Oczywiście mówimy jedynie o usłudze, która nie obejmuje ceny części...
To jednak dopiero początek wydatków. Samochód należy raczej do grona szybkich, co sprawia, że często przyprawiać mu trzeba nowe opony. Gdyby trzymać się zaleceń serwisowych, gumy trzeba wymieniać co 4,5 tys km, czyli - biorąc pod uwagę raczej rekreacyjne przebiegi auta - dwa razy w roku.
Niestety, po opony do veyrona nie można po prostu pójść do sklepu. Firma Michelin opracowała dla niego specjalny model - Pilot Sport 2s - którego indeks prędkości to - uwaga - 450 km/h! Przyjemność poruszania się z taką prędkością kosztuje jednak majątek. Za komplet zapłacić trzeba nieco ponad 23 tys. funtów, co w przeliczeniu na złotówki daje jakieś 25 tys. Za sztukę!
Pamiętajmy też, że przy takich prędkościach potężne siły oddziałują również na inne części. Elementem, jaki producent zaleca wymieniać ze względów bezpieczeństwa są np. felgi. Zabieg ten powinniśmy wykonać po ok. 15 tys. km. Jego koszt, być może, zamknie się kwotą 150 tys. zł.
Amerykanie pokusili się nawet o końcowe zestawienie. Wynika z niego, że traktując auto jako zwykły, codzienny środek transportu, koszty utrzymania veyrona w ciągu roku, odejmując nawet cenę paliwa (większość bugatti należy przecież do szejków naftowych) spokojnie przekroczą 700 tys. zł. Zamiast veyronem, na lunch zdecydowanie taniej będzie więc wyskoczyć prywatnym odrzutowcem. Dopiero teraz uświadomiliśmy sobie, że nadużywanie tych ostatnich przez wielkich tego świata, to wcale nie szpan, lecz... oznaka skąpstwa!