Policja ostrzega! "NN proszek na jezdni"

Warszawa stała się ostatnio polem światopoglądowej bitwy związanej z prawami mniejszości seksualnych. Spór dotknął nie tylko zabytki kultury i obiekty kultu religijnego, ale przeniósł się również na stołeczne drogi.

Nie chodzi wyłącznie o urządzane lokalnymi ulicami parady czy wyścigi "trolujących" się ciężarówek lecz demonstrację z niedzieli (16 sierpnia). W kontrze dla demonstracji Młodzieży Wszechpolskiej "Stop agresji LGBT", aktywiści ruchu LGBT wysypali wówczas na ulicę sproszkowaną kredę, której kolory - na odcinku od bramy Uniwersytetu Warszawskiego a Akademią Sztuk Pięknych - ułożyły się w tęczę.

Wkrótce potem lawinę drwin wywołał tweet warszawskiej policji. Czytamy w nim, że "Około godziny 14:30 na Krakowskim Przedmieściu, grupa osób zanieczyściła jezdnię na odcinku 60 metrów, rozsypując n/n proszek. Na miejsce skierowano policjantów wrd (Wydział Ruchu Drogowego - przyp. red.), którzy stwierdzili, że substancja stanowi zagrożenie dla ruchu pojazdów. O zagrożeniu poinformowano @warszawa" (pisownia oryginalna).

Reklama

W internecie momentalnie pojawiły się szydercze komentarze pod adresem mundurowych. Mówienie o tym, że rozsypana na ulicy kreda (czyli wg policji n/n proszek) stanowi "zagrożenie dla ruchu pojazdów" rzeczywiście nie przysparza policji sympatyków. Wypada jednak wyjaśnić, że policjanci nie byli tu stroną w sprawie, a ich interwencja ograniczyła się do powiadomienia o incydencie zarządcy drogi (nie zatrzymywano aktywistów wysypujących kredę). 

Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że - w świetle prawa - to właśnie on odpowiada za stan nawierzchni. Gdyby więc na rozsypanej kredzie - podobnie jak np. na piasku - wywrócił się np. rowerzysta, mógłby on dochodzić odszkodowania od lokalnego zarządu dróg miejskich. Oczywiście - prawdopodobieństwo takiego zdarzenia wydaje się wysoce mało prawdopodobne, ale sądy wielokrotnie przyznawały w podobnych sprawach odszkodowania, a nawet - w niektórych przypadkach - dożywotnie renty dla ofiar wypadków (najczęściej motocyklistów).

Twitt policji faktycznie wydaje się jednak dalece niefortunny - osoby wspierające postulaty aktywistów LGBT rzeczywiście uznać mogły, że działania policji są w tym zakresie dalekie od standardowych. W efekcie najmocniej ucierpiał sam wizerunek formacji - post stał się bowiem wodą na młyn dla wszelkiej maści dowcipnisiów.

 Niestety - nie sposób odmówić im racji. Wielu komentujących zwraca bowiem uwagę, że w podobny sposób, każdego roku, ulice "zanieczyszczając" tysiące procesji związanych np. z obchodami święta "Bożego Ciała". Mimo, że kwiaty stanowią poważne zagrożenie np. dla motocyklistów, policja nigdy nie chwaliła się publicznie swoimi interwencjami w takich sprawach...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama