Pojechali do Niemiec po fajerwerki. Miało być taniej, wyszło bardzo drogo

Dwaj Holendrzy kończą rok ze sporą stratą. Pojechali do Niemiec po tańsze fajerwerki, ale w drodze powrotnej mieli wielkiego pecha.

 

Jak informuje holenderski serwis rtlnieuws, dwóch mieszkańców Nieuwlusen nie będzie miało najlepszych wspomnień z tegorocznego sylwestra. W przedostatni dzień roku wybrali się do Niemiec po fajerwerki - można je tam kupić taniej niż Holandii. Jak przyznał 21-letni uczestnik zdarzenia - Gerben, robi tak od dawna. Tym razem razem wsiadł do swojego Volvo V70 z kolegą i pojechali po ok. 75 kg materiałów pirotechnicznych. Wycieczka przebiegała bez żadnych utrudnień, panowie załadowali zakupy do bagażnika i wracali do domu. 

Wyprawa skończyła się przedwcześnie na jednej z polnych dróg w okolicy miejscowości Zuidwolde. Panowie w drodze powrotnej raczyli się papierosami własnej produkcji. Jeden z nich wyrzucił niedopałek przez okno tak nieszczęśliwie, że ten wpadł  z powrotem do kabiny. Dzieje się tak zwykle gdy zostawimy uchylone okno w tylnej szybie - pęd powietrza opływającego auto wrzuca wyrzucany przedmiot wprost na tylną kanapę lub do bagażnika. 

Reklama

Niedopałek wpadł między fajerwerki i zanim panowie zorientowali się w sytuacji, było już za późno - z tyłu rozległ się huk. Szybko zatrzymali samochód, opuścili kabinę i wezwali służby ratunkowe. Jedyne co im pozostało, to oglądać "show" - zgromadzone w bagażniku materiały wybuchowe zaczęły niekontrolowanie eksplodować, co jeden z naocznych świadków uwiecznił na wideo. 

Strażacy próbowali uratować wiekowe Volvo, ale było już za późno - auto doszczętnie spłonęło. Właściciel zapytany o plany na sylwestra wzruszył ramionami i zapowiedział, że nie uległy zmianie - poprosił kolegę, żeby pojechał po kolejny zestaw fajerwerków. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy