Miał przejść 480 km. Zginął na autostradzie po 40

Bratanek Dalajlamy XIV, Jigme K. Norbu, zginął w poniedziałek potrącony przez samochód przy autostradzie na Florydzie podczas marszu mającego na celu zwrócenie uwagi na walkę Tybetu o niezależność od Chin - podały miejscowe władze.

Bratanek Dalajlamy XIV, Jigme K. Norbu, zginął w poniedziałek potrącony przez samochód przy autostradzie na Florydzie podczas marszu mającego na celu zwrócenie uwagi na walkę Tybetu o niezależność od Chin - podały miejscowe władze.

45-latek został potrącony przez samochód terenowy ok. godz. 19.30 czasu miejscowego. Według strony internetowej ambassadorforworldpeace.org, brał on udział w liczącym 480 km "Marszu dla Tybetu" z St. Augustine do West Palm Beach. Do wypadku doszło ok. 40 km na południe od St. Augustine, skąd wyruszył.

Mieszkający w Bloomington w stanie Indiana Norbu, syn zmarłego brata Dalajlamy XIV, Taktsera Rinpoche, kilkukrotnie uczestniczył w podobnych marszach, w tym z Indiany do Nowego Jorku, liczącym 900 km.

Marsz miał upamiętnić 50. rocznicę nieudanego powstania Tybetańczyków przeciwko chińskiej władzy, które doprowadziło do wygnania jego wuja.

Reklama

Jego ojciec, który zmarł w 2008 roku, był wykładowcą studiów tybetańskich na uniwersytecie stanu Indiana w Bloomington oraz przedstawicielem dalajlamy w USA.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: zginął
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy