Marcin Gortat ma M5 G-Power Hurricane. A inni?

Zakończył się kolejny sezon NBA. Gdy opadły już sportowe emocje, warto zajrzeć do garaży grających za oceanem koszykarzy. Czym jeżdżą gwiazdy najlepszej zawodowej ligi świata? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie łatwa: czym chcą.

Są multimilionerami, zatem mogą pozwolić sobie na każdy wóz. Lubią szpan i lans, więc gustują na ogół w samochodach bardzo drogich, bardzo okazałych, często poddanych wyszukanemu tuningowi, z bardzo mocnymi silnikami, niejednokrotnie dodatkowo podrasowanymi.

Wielu z nich dorobiło się prawdziwych kolekcji aut. Do tej grupy należy Kobe Bryant z Los Angeles Lakers, miłośnik włoskiej motoryzacji, oczywiście tej w sportowo-luksusowym wydaniu. Jest on m.in. właścicielem Ferrari 458 i Lamborghini Aventador. Podobne zamiłowania wykazują również inni koszykarze NBA. Kevin Durant (Oklahoma City Thunder) jeździ Ferrari California, dumą Derricka Rose (Chicago Bulls) jest Bugatti Veyron. Litwin Jonas Valanciunas, młody, zaledwie 23-letni środkowy Toronto Raptors, zaraz po podpisaniu zawodowego kontraktu zafundował sobie Maserati GranTurismo.

Reklama

Sporym powodzeniem cieszy się sportowe modele marek amerykańskich, na przykład Dodge Challenger SRT. Takim przyjemniaczkiem, z silnikiem 6.4 l HEMI o mocy 485 KM, jeżdżą m.in. Leandro Barbosa z drużyny tegorocznego mistrza NBA Golden State Warriors i Rudy Gay, lider Sacramento Kings.

Do najoryginalniejszych postaci na parkietach NBA, z powodu fryzury i pokrywających całe ciało tatuaży, należy Chris Andersen, zawodnik Miami Heat,  znany pod przydomkiem Birdman. Aby podtrzymać swój wizerunek musiał wybrać wyjątkowy samochód. I wybrał. Pokazuje się w SportChassis P4XL, pikapie czy raczej luksusowej ciężarówce o monstrualnym wyglądzie i niezwykłych parametrach technicznych.

Nietuzinkowy, choć zupełnie odmienny gust, ma również George Hill z Indiana Pacers. Postawił na auto w stylu vintage, jakim jest Oldsmobile Cutlass, produkowany w latach 1961-81 i 1997-99.

Jedna z największych współczesnych gwiazd koszykówki, LeBron James, w czasach gdy był zawodnikiem Miami Heat lubił pokazywać się na nadmorskich bulwarach Florydy w Ferrari F430 Spider. Po przenosinach do Cleveland Cavaliers przesiadł się za kierownicę bardziej pasującego do chłodniejszego klimatu stanu Ohio Chevroleta Camaro. Ostatnio stał się ambasadorem marki Kia i przyjeżdża na treningi oraz mecze samochodem z jej logo na masce. Co prawda jest to produkowany na rynek amerykański luksusowy sedan K900 z silnikiem V8, ale jednak "kijanka". Niewątpliwie słodką rekompensatą za drwiące uśmieszki kolegów są dla popularnego LBJ miliony, płynące na jego konto z tytułu umowy z koreańskim koncernem.

Wielkim fanem motoryzacji jest także nasz jedynak w NBA, Marcin Gortat. Kilka miesięcy temu w jego garażach, jak donosiły plotkarskie media, stało pięć pojazdów: ulubione BMW M5 G-Power Hurricane z silnikiem o mocy podniesionej do 800 KM, Porsche Panamera Turbo S (550 KM), Lexus LFA, Ferrari California oraz Mercedes Benz S65 AMG.

Kosztujące miliony fury z najwyższej półki... Czy jest czego zazdrościć ich właścicielom? Tak, bo... No, wiadomo dlaczego. Nie, bo pamiętajmy, że koszykarze to na ogół rośli, ponaddwumetrowi faceci. W niewielu samochodach, mimo wszelakich przeróbek wnętrza kabin, mogą czuć się naprawdę swobodnie. O ile taki Blake Griffin z Los Angeles Clippers - 208 cm wzrostu, 115 kg wagi - nie będzie miał prawdopodobnie trudności ze znalezieniem właściwej pozycji za kierownicą swojego SUV-a GMC Yukon Denali, o tyle nie potrafimy sobie wyobrazić, jak w kabinie Nissana GT-R mieści się znany z gry w kilku klubach NBA Andrew Bynum, mierzący 213 cm i ważący 130 kg.

Poza tym co z tego, że masz pod maską potężny silnik, skoro właściwie nigdzie nie możesz legalnie wykorzystać jego możliwości. Na amerykańskich drogach obowiązują surowe ograniczenia prędkości, a tamtejsza policja zwykła bezwzględnie je egzekwować. Niejeden koszykarz NBA poniósł przykre konsekwencje zbyt szybkiej jazdy, nie mówiąc o skutkach prowadzenia pojazdów pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Zdarza się też, że okoliczności życiowe zmuszają gwiazdy koszykarskich parkietów do rozstania się z ukochanymi samochodami. Do największych przegranych należy Allen Iverson, jeden z najwybitniejszych zawodników w dziejach tej dyscypliny sportu. Zamiłowanie do hazardu i nietrafione inwestycji finansowych spowodowały, że jego zgromadzony w trakcie kariery wart ponad 200 milionów dolarów majątek błyskawicznie stopniał. Na wyprzedaż trafił m.in. Bentley Continental GT należący do słynnego koszykarza ...             

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy