Legenda polskich dróg ma już 45 lat! Pamiętacie ją jeszcze?

Jego rówieśnicy mają dziś kochającą rodzinę, dorosłe potomstwo i własne M3 w wieżowcu z wielkiej płyty. Losy naszego bohatera potoczyły się jednak inaczej...

Gdy kilka lat temu w Polsce zapanowała moda na używane pojazdy zza granicy, przestał być potrzebny. Na początku nowego milenium, gdy Chińczycy na masową skalę skupowali złom, tysiące zadbanych egzemplarzy pocięto "na żyletki".

Na szczęście wielu sentymentalnych rodaków po przesiadce na nowsze (przynajmniej jeśli chodzi o wiek konstrukcji) auto nie poskąpiło staruszkowi miejsca pod ciepłym dachem garażu, by tam - w otoczeniu butelek z Hipolem i świec Iskra - wspominać mógł dawne czasy. W tym roku - dokładnie 28 listopada - mija równe 45 lat od debiutu pojazdu, który na dobre zadomowił się w świadomości Polaków - Fiata 125p zwanego potocznie "Dużym Fiatem". Dziś śmiało powiedzieć można, że auto zasługuje raczej na przydomek "Wielki"...

Reklama

Powszechnie uważa się, że samochodem, który zmotoryzował ciężko dotknięty przez historię kraj nad Wisłą, był produkowany od 1972 roku "Maluch", czyli Fiat 126p. To prawda, ale wypada też pamiętać, że poczciwy "Mały Fiat" był obiektem westchnień rodaków z tego względu, że w latach siedemdziesiątych o "Dużym Fiacie" nie sposób było nawet marzyć...

Kosztował tyle, co Mercedes

W początku lat siedemdziesiątych podstawowa wersja Fiata 125p kosztowała w Polmozbycie 175 tys. zł. Co ciekawe, biorąc pod uwagę fakt, że średnie wynagrodzenie wynosiło wówczas niespełna 2,3 tys. zł, ceny spokojnie porównać można do dzisiejszych. By stać się dumnym właścicielem "Dużego Fiata" statystyczny Kowalski odłożyć musiał 76 miesięcznych pensji, czyli równowartość przeszło sześciu lat pracy. Dysponując dziś podobną kwotą można wyjechać z salonu pachnącym nowością Mercedesem klasy E!

Ponieważ na samochód czekać trzeba było latami (obowiązywały specjalne talony), rekordy biły też ceny aut na rynku wtórnym. W końcu 1978 roku za nowego Fiata 125p zapłacić trzeba było w Polmozbycie 182,7 tys. zł. Jego cena giełdowa wynosiła wówczas 225 tys. zł. - dysponując kwotą 175 tys. zł. można było wyjechać z giełdy trzylatkiem z przebiegiem około 30 tys. km. Dla porównania, gdy 5 lutego 1973 roku oddziały PKO zaczęły przyjmować tzw. "przedpłaty" na "Malucha", jego cena ustalona została na 69 tys. zł. Na giełdzie za pierwsze nowe egzemplarze płacono ponad 90 tys. zł.

Wyglądał i jeździł nowocześnie

Dlaczego to właśnie posiadanie "Dużego Fiata" gwarantowało prestiż, zazdrość sąsiadów i powodzenie u płci pięknej? Chociaż samochód był hybrydą nowoczesnego nadwozia i przestarzałej techniki (zakupiliśmy licencję na produkcję nowoczesnego nadwozia Fiata 125 wyposażonego w przestarzałe podzespoły modelu 1300) na tle przemierzających wówczas polskie drogi, stawiających zasłonę dymną dwusuwowych Syren czy topornych Warszaw, Polski Fiat 125p był samochodem z zupełnie innej epoki.

Czterosuwowe silniki, mimo że przestarzałe (wałek rozrządu w bloku, wał korbowy podparty na trzech łożyskach), zapewniały niespotykane wówczas w naszym kraju kulturę pracy i osiągi. Prowadzenie nie wymagało już odpowiedniej tężyzny fizycznej, wysoki komfort i świetne (przynajmniej jak na owe czasy) wygłuszenie sprawiało, że w trasie o długości 100 km nie trzeba już było planować dwóch postojów na odpoczynek.

Co więcej, dzięki dużej dynamice i sprawnym hamulcom samochód pozwalał też odkryć w sobie ducha rajdowca. W latach 70-tych na tylnych szybach "Dużych Fiatów" pojawiły się nawet naklejki ostrzegające kierowców Syren i Warszaw o tym, że auto wyposażone jest w hamulce tarczowe ze wspomaganiem. Ówcześni szoferzy nie byli bowiem przyzwyczajeni do tego, że droga hamowania auta może być tak krótka.

Ostatni 125p - a właściwie FSO 1500, bo w latach 80-tych Fiat cofnął licencję - zjechał z taśmy fabryki na warszawskim Żeraniu 29 czerwca 1991 roku, po 24 latach od rozpoczęcia produkcji. W sumie, w Polsce powstało niemal 1,5 mln tych pojazdów, wliczając w to wersje specjalne czy eksportowe.

Dziś wraca do łask

Dziś, w 45 lat od debiutu auta widok Fiata 125p znów wywołuje u przechodniów zaciekawienie - czasy, gdy "Duże Fiaty" masowo trafiały do punktów złomowania odeszły na dobre - samochód zdaje się właśnie przeżywać drugą młodość.

Jeszcze 2-3 lata temu, jeżdżący egzemplarz kupić można było nawet za 300 zł. Dziś auta w przeciętnym stanie technicznym wyceniane są nawet na 3 tysiące.

Co ciekawe, swoją rosnącą popularność samochód zawdzięcza dokładnie tym samym cechom, które sprawiały, że z westchnieniem oglądali się za nim kierowcy w latach siedemdziesiątych. Mimo podeszłego wieku jest na tyle komfortowy, dynamiczny i łatwy w prowadzeniu, że nawet dziś, z powodzeniem pełnić może rolę samochodu codziennego użytku dla motoryzacyjnego pasjonata.

Fiat 125p jest więc wyjątkowy z co najmniej dwóch powodów: nie tylko przybliżył Polakom tajniki nowoczesnej motoryzacji, ale też - w dwie dekady po zakończeniu produkcji - zapoczątkował w naszym kraju popularną na zachodzie Europy modę na youngtimery.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama