Jak kamery zmieniały motoryzację?
Kamery na dobre zadomowiły się we współczesnych samochodach. Niegdyś pokazywały tylko to, co dzieje się za autem, dzisiaj pozwalają spojrzeć na samochód z lotu ptaka oraz umożliwiają działanie zaawansowanych systemów bezpieczeństwa. Przyglądamy się im tak, jak one przyglądają się otoczeniu naszych samochodów.
Zaczęło się od kamery cofania. Historia tego wynalazku rozpoczyna się już w 1956 roku za sprawą koncepcyjnego Buicka Centuriona. Auto nie dysponowało lusterkiem wstecznym. Zastąpiła je kamera umieszczona w pokrywie bagażnika i połączona z wyświetlaczem zamontowanym w desce rozdzielczej. Jak to często bywa w przypadku samochodów koncepcyjnych, chociaż model o nazwie Centurion w końcu trafił do sprzedaży, nie dysponował tym rewolucyjnym rozwiązaniem.
Koncepcja kamery prezentującej obraz za samochodem nie odeszła jednak w zapomnienie. Pomysł podchwyciło Volvo, które wyposażyło w podobne rozwiązanie koncepcyjny pojazd Volvo Experimental Safety Car z 1972 roku. Tym razem obiektyw umieszczono bezpośrednio nad potężnym tylnym zderzakiem. Obraz prezentował natomiast pokaźny telewizor, wmontowany w deskę rozdzielczą.
Musiało minąć jeszcze wiele lat, zanim w salonie samochodowym można było kupić auto z kamerą cofania. Sytuację zmieniła w 1991 roku Toyota, za sprawą trzeciej generacji modelu Soarer (znanego poza Japonią jako Lexus SC Z30). Sportowe coupé mogło być wyposażone w kamerę ukrytą pod tylnym spojlerem, a to, co dzieje się za autem, pokazywał kolorowy wyświetlacz w konsoli centralnej. Toyota Soarer wyposażona w takie rozwiązanie była dostępna wyłącznie na japońskim rynku. Toyota przetarła szlak, ale kamery cofania na dobre zagościły w samochodach dopiero po 2000 roku.
Japońskim inżynierom zawdzięczamy również wprowadzenie do samochodów systemu kamer z widokiem 360 stopni. Taki układ składa się z czterech kamer o szerokim polu widzenia, zamontowanych z każdej strony pojazdu. Obraz z każdej z nich jest łączony przez komputer i w ten sposób powstaje symulacja prezentująca widok samochodu z lotu ptaka. Pierwszym samochodem wyposażonym w taki system był od 2007 roku van Nissana, model Elgrand.
Kamery cofania i systemy widoku 360 stopni sprawdziły się świetnie jako wsparcie kierowcy w czasie manewrów, więc producenci zaczęli myśleć również nad zastąpieniem klasycznych lusterek ich cyfrowymi odpowiednikami. Istotnym poligonem doświadczalnym okazały się wyścigi samochodowe. W 2012 roku Audi wprowadziło w swoim prototypie Le Mans cyfrowe lusterko wsteczne z wyświetlaczem AMOLED. Wynalazek pozwalał kierowcy, wciśniętemu w ciasne wnętrze auta wyścigowego, swobodnie obserwować to, co dzieje się na torze za jego plecami.
Później rozwiązanie trafiło też do drogowego, elektrycznego modelu R8 e-tron. Dzisiaj cyfrowe lusterka wsteczne mogą być częścią wyposażenia Range Rovera Evoque, Toyoty RAV4 czy Cadillaca CT6. We wspomnianych modelach lusterka operują w dwóch trybach - odbijają obraz w standardowy sposób, a po wciśnięciu przełącznika pokazują widok z dodatkowej kamery, umieszczonej z tyłu auta.
W ostatnich latach w samochodach zaczęły się również pojawiać tzw. cyfrowe lusterka boczne. Nie jest to wynalazek nowy, bowiem producenci aut od wielu lat pokazywali na salonach samochodowych koncepcyjne pojazdy wyposażone w takie rozwiązanie. Problemem było jednak prawo, które zabraniało szerokiej sprzedaży samochodów bez typowych lusterek bocznych. Do przełomu doszło dopiero w 2016 roku, kiedy Japonia, jako pierwszy kraj na świecie, pozwoliła na stosowanie kamer zamiast lusterek.
Pierwszym masowo produkowanym samochodem z tym rozwiązaniem stał się Lexus ES, który zadebiutował w Kraju Kwitnącej Wiśni w 2018 roku. W okolicach słupków we wnętrzu modelu znalazły się dwa 5-calowe monitory. Wyświetlacze pokazują obraz z kamer zamontowanych w miejscu lusterek. Kamery zostały osłonięte smukłymi obudowami, które chronią je przed deszczem i brudem, ale są znacznie mniejsze od typowych lusterek. To ogranicza opór aerodynamiczny i pomaga w redukcji szumu we wnętrzu kabiny oraz zmniejsza zużycie paliwa.
Cyfrowe lusterka Lexusa mają więcej zalet. Kamery mogą być automatycznie lub manualnie sterowane, by ograniczyć martwe pole, a na wyświetlaczach w zależności od potrzeb pojawiają się dodatkowe linie pomocnicze. Od 2020 roku Lexus ES z takim systemem jest dostępny również w Polsce. W cyfrowe lusterka boczne wyposażono także Audi e-tron, a wkrótce na naszym rynku zadebiutuje Honda E z podobnym rozwiązaniem.
Kamery są też istotną częścią systemów bezpieczeństwa czynnego, które znajdziemy w wielu współczesnych samochodach. Ich zadaniem jest przede wszystkim wspomaganie radaru systemu przeciwkolizyjnego w wykrywaniu obiektów. Kamery służą również do śledzenia linii na jezdni, przez co umożliwiają działanie układów utrzymywania pasa ruchu, pozwalają na automatyczne rozpoznawanie znaków drogowych, a także działanie systemów automatycznych świateł drogowych, bowiem wykrywają samochody nadjeżdżające z przeciwka.
To tak naprawdę początek historii kamer w samochodach. Wraz z rozwojem motoryzacji autonomicznej będą one tylko zyskiwać na znaczeniu.