Gdy wszyscy bali się poloneza

Mocny, dwulitrowy silnik turbo, kłowa skrzynia biegów, obniżone zawieszenie, klatka bezpieczeństwa, odcięcie prądu i wbudowany system gaśniczy.

Stratopolonez z centralnie umieszczonym silnikiem ferrari dino
Stratopolonez z centralnie umieszczonym silnikiem ferrari dinoINTERIA.PL

Do tego, musowo, "kubły", szelki i kierownica, wszystko homologowane przez FIA. Tyle właśnie trzeba, by zbudować rajdówkę z prawdziwego zdarzenia. Nie jest to jednak proste, bowiem skonstruowanie takiego samochodu wymaga olbrzymich nakładów finansowych. Problemem są jednak wyłącznie pieniądze. Jeśli dysponujemy odpowiednimi środkami, wszystkie części, bez trudu uda nam się zamówić w Internecie.

Sprawa miała się jednak zupełnie inaczej trzydzieści lat temu, gdy w sklepach poza octem i kilometrowymi kolejkami, nie było niczego. Nie zmienia to jednak faktu, ze właśnie w tych trudnych czasach Polacy byli w stanie konstruować samochody, które dzięki wybitnym umiejętnościom załóg i mechaników, bez większych kompleksów stawać mogły w szranki z największymi rajdowymi potęgami. Jednym z tego typu pojazdów był np. rajdowy polonez 2000, którym załoga Stawowiak-Żyszkowski wystartowała w 1980 roku w Rajdzie Portugalii. Samochód wyposażony był w dwulitrowy silnik fiata 132 (z chłodnicą oleju) o mocy około 180 KM, kłową skrzynię biegów Colotti i przednie hamulce od porsche 912. Miał też elektryczną pompę paliwa, system przeciwpożarowy oparty na trzech gaśnicach halonowych i haldę. W wyposażeniu znajdował się również... radiotelefon Unitra.

INTERIA.PL

Na takim właśnie polonezie Polacy zdobyli wówczas pierwszy raz w historii naszego sportu motorowego punkt w Rajdowych Mistrzostwach Świata! Na starcie pojawiło się aż 99 załóg, do mety dotarło jedynie 16! Polonez załogi Stawowiak-Żyszkowski sklasyfikowany został wówczas na rewelacyjnym 10. miejscu ze stratą 2 godzin 29 minut i 59 sekund do zwycięzców.

Na kolejny taki sukces trzeba było czekać aż 29 lat, gdy punkty w mistrzostwach świata zdobył, jadąc focusem WRC, Krzysztof Hołowczyc. Tyle tylko, że wówczas mistrzostwa przyjechały do Hołowczyca, wszak mazurskie szutry, na których rozgrywany był Rajd Polski, Hołek zna jak własną kieszeń.

Więcej na temat poloneza, którzy przez kilka lat rządził na rajdowych trasach dowiesz się z filmu, jaki podesłał nam jeden z czytelników:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas