Dziurawa droga naładuje twoje auto. Polska wreszcie przyjazna elektrykom

Polska ma wreszcie szansę, by stać się krajem przyjaznym elektryfikacji. Dwie firmy wymyśliły właśnie, jak ładować samochody elektryczne dzięki pokonywanym przez nie wybojom.

Firmy BMW i amerykańska Gig Performance, niezależnie od siebie, opracowały podobny system ładowania akumulatorów dzięki wibracjom, w jakie w czasie jazdy wprawiane są elementy zawieszenia samochodu. 

Dziurawa droga naładuje ci samochód?

Sam pomysł jest genialny w swej prostocie. W czasie jazdy na zawieszenie działają ogromne siły, których energia tłumiona jest przez sprężyny, amortyzatory czy elementy metalowo-gumowe. Zarówno amortyzatory, jak i sprężyny pracują ruchem posuwistym, czyli - upraszczając - tak samo, jak tłoki poruszające się w cylindrach. Gdyby zamienić ten ruch na pracę, można by napędzić nim niewielki generator doładowujący baterie trakcyjne pojazdu.

Reklama

Co więcej - generowany przez mechanizm opór miałby dobry wpływ (pochłaniał część obciążeń) na żywotność samego zawieszenia. Tyle teorii.

W praktyce sprawa trochę się komplikuje. Generator oznacza przecież dodatkową masę, a ta generuje z kolei wyższe obciążenia z jakimi radzić sobie musi zawieszenie. Sprawność takiego układu również zdaje się stać pod dużym znakiem zapytania.

A może niekoniecznie? 

Im gorsza droga tym dalej zajedziesz

Amerykańska firma Gig Performance opracowała projekt generatora elektrycznego wykorzystujący ruch, w jaki wprawiane są w czasie jazdy wahacze zawieszenia. Prototyp zamontowany w samochodzie ciężarowym nosi nazwę Roadkil 500 i - zdaniem producenta - jest w stanie wygenerować do 4 kW energii w czasie 8 godzin pracy (jazdy). W sprzyjających warunkach, przy założeniu, że przeciętne auto elektryczne potrzebuje na pokonanie 100 km około 20 kWh, generator mógłby więc wydłużyć zasięg o około 20 km.

W istocie mamy do czynienia z kompaktowym generatorem napędzanym dwiema dźwigniami wprawianymi w ruch przez pracujące wahacze pojazdu. Poruszające się w górę i w dół dźwignie napędzają niewielką przekładnię planetarną, a ta przekazuje napęd na wysokoobrotowy wirnik prądnicy. Stawiające opór dźwignie same w sobie przyczyniają się do poprawy tłumienia nierówności, a generowana przez Roadkil 500 energia trafia do akumulatora trakcyjnego wydłużając zasięg pojazdu.

Gig Performance zgłosiło już swój pomysł w amerykańskim urzędzie patentowym. Firma twierdzi, że dzięki kompaktowym wymiarom urządzenie może być stosowane w każdym rodzaju samochodu.

Niemcy też chcą ładować auta na dziurach

Co ciekawe, w tym samym czasie podobny pomysł zrodził się w głowach inżynierów z BMW. Ci poszli jednak nieco inną drogą i postanowili wykorzystać w tym celu swoje doświadczenia z aktywnymi stabilizatorami. Pomysł jest bardzo podobny - mały generator wprawiany w ruch elementami zawieszenia. W tym przypadku nie chodzi jednak o cięgna montowane do wahaczy lecz "opakowanie" urządzenia w "tubę" stabilizatora, podobną do tych, stosowanych w stabilizatorach aktywnych.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy