Da się dojechać (z lekkimi problemami) do Chorwacji. Sprawdziliśmy

Rozpoczął się już sezon wakacyjny, a to oznacza, że wielu z nas czekają wkrótce długie samochodowe trasy. O czym musicie wiedzieć, wybierając się, pomimo epidemii, autem do - popularnej wśród rodaków - Chorwacji? Sprawdziliśmy, bo nam się udało dojechać, choć z lekkimi problemami.

Jeśli pojedziesz przez Słowację, Austrię i Słowenię zatrzymasz się dwukrotnie. Na granicy austriacko-słoweńskiej, gdzie będziesz musiał okazać dokumenty (idzie bardzo sprawnie) i na granicy słoweńsko-chorwackiej. Tam jest znacznie gorzej. Zwłaszcza w weekendy stoi się nawet po 2-3 godziny. Dlatego że nie wszyscy wypełnili wcześniej online obowiązkowe na chorwackiej granicy formularze epidemiczne. Celnicy muszą wtedy sami wklepywać dane turystów do komputera. Pytają, gdzie się jedzie, czy się chorowało na COVID-19, czy było się w kwarantannie albo gdzie ostatnio się podróżowało. To trwa, powodując gigantyczne korki i to w obie strony. 

Reklama

Jeżeli Chorwaci nie wycofają się z tego pomysłu, to za kilka dni, w szczycie sezonu turystycznego, w lipcu i w sierpniu tu będzie dramat dla kierowców. Jadąc w kierunku tej granicy, trzeba więc pamiętać, że zaraz utkniemy na kilka godzin w korku bez szans na kupno wody lub jakiejś wygody sanitarnej.

O czym musicie jeszcze wiedzieć, wybierając się, pomimo epidemii,  autem do Chorwacji? Osoby, które pierwszy raz wyruszają w taką podróż, powinny wziąć sobie do serca kilka praktycznych rad, które pomogą uniknąć różnego rodzaju kłopotów. Na co zwrócić szczególną uwagę? Po pierwsze - planując wakacje nad Adriatykiem warto pomyśleć o paszporcie. Może przydać się na terytorium Bośni i Hercegowiny, przez które będziemy musieli przejechać wybierając się np. do Dubrownika. Wprawdzie obywatele polscy tę granicę pokonać mogą legitymując się wyłącznie dowodem osobistym, ale w razie jakichkolwiek przykrych niespodzianek (chociażby stłuczka czy poważniejsza choroba), paszporty mogą zdecydowanie ułatwić życie.  

Przed wyjazdem koniecznie dopilnujcie, by - oprócz dowodu rejestracyjnego i standardowego blankietu potwierdzającego zawarcie umowy OC - w samochodzie znalazła się też zapomniana już nieco w Polsce zielona karta. Dokument ten jest NIEZBĘDNY do poruszania się pojazdem po Bośni i Hercegowinie. Jego brak może więc zdecydowanie utrudnić wycieczkę do popularnego wśród polskich turystów Medjugorie. Jeśli zapomnicie zabrać ją z Polski, zieloną kartę wykupić można na granicy za około 40-50 euro.

Jaką kwotę pochłonie sama podróż? Niezależnie od tego, jaką trasę wybierzecie, nie zapomnijcie zatankować "pod korek" w Polsce. W Czechach, Austrii, Słowenii czy samej Chorwacji paliwo jest obecnie droższe niż w naszym kraju (w zależności od państwa - o około złotówkę). Nad Adriatykiem za litr benzyny PB95 zapłacić trzeba obecnie 7,70-9,30 kuny. Olej napędowy kosztuje około 7,70-8,60 kuny, natomiast ceny LPG wahają się między 3-4 kunami. 

Dobrą informacją jest bezsprzecznie fakt, że wybierając się w podróż do Chorwacji autem na gaz, do tankowania nie potrzebujemy żadnych "przejściówek". We wszystkich interesujących nas krajach obowiązującym standardem jest - stosowany w Polsce - zawór typu włoskiego.

Planując podróż do Chorwacji nie można zapominać o opłatach za przejazd autostradami czy drogami szybkiego ruchu. W zależności od zaplanowanej trasy potrzebować będziemy przyklejanych na przednią szybę winiet na Czechy, Słowację, Austrię, Węgry czy Słowenię. Kupić je można na przejściach granicznych, stacjach benzynowych lub w Polsce, chociażby w sklepie internetowym PZMot. Jazdy bez wykupionej winiety lepiej nie ryzykować. Mandaty - w zależności od kraju - wahają się między 300 a 3000 euro. Do ich wysokości należy też, rzecz jasna, doliczyć koszt samej winiety.

Miesięczna winieta na przejazd autostradami w Czechach to wydatek 76,5 zł. Za 10-dniową trzeba zapłacić 54 zł. Podobne ceny obowiązują też na Słowacji. Miesięczna winieta to koszt 62 zł, 10-dniowa - 44,5 zł.

Za przejazd autostradami w Austrii zapłacimy (również w formie winiety) 41 zł (10 dni) lub 122 zł (30 dni). Niemało kosztować nas będzie również podróż po Węgrzech. Winietka (w formie e-wydruku) ważna przez 10 dni to koszt 91 zł. Za miesięczną zapłacić trzeba 124,3 zł.

Dyskusyjna pozostaje sprawa przejazdu przez Słowenię. Za winietę (A2) zapłacić trzeba 67 zł (7 dni) lub 133,5 zł (miesiąc). Podróż przez ten kraj - oczywiście autostradą - trwa jednak krótko (poniżej godziny), więc wielu rodaków decyduje się objechać płatne odcinki drogami lokalnymi. Jeśli planujecie po drodze nocleg, gra wydaje się warta świeczki. Trzeba się jednak przygotować na dwu-trzygodzinną podróż po bardzo krętych i/lub - z uwagi na aktualne roboty - miejscami szutrowych drogach. Przeprawa przez nie, mając za sobą 800 czy 900 km, może być więc nie tylko wyczerpująca, ale i niebezpieczna (uwaga na opony), zwłaszcza jeśli trasę do miejsca docelowego planujecie pokonać "na raz".

Uwaga: możemy nieco zaoszczędzić, kupując winiety na przejazd autostradami przez kraje tranzytowe nie w Polsce, za złotówki, lecz na przejściach granicznych, płacąc miejscową walutą.   

W swoich kalkulacjach nie można też zapominać o konieczności opłat za autostrady w samej Chorwacji. W zależności od wybranej trasy, za przejazd autostradami zapłacić trzeba ponad 200 zł (w jedną stronę!).  W okresie wakacyjnym opłaty wzrastają nawet o 15 procent. Koszty można rzecz jasna zminimalizować, próbując jazdy wzdłuż wybrzeża lub innymi lokalnymi drogami, ale wówczas, sama podróż przez Chorwację pochłonie dobre 15 godzin... Od granicy ze Słowenią do popularnej wśród turystów Makarskiej (Dalmacja) dzieli nas bowiem przeszło 500 km. Za autostrady płacić można w kunach, euro  lub kartą kredytową. Obowiązuje podobny system jak w Polsce. Wjeżdżając na płatny odcinek należy pobrać na bramkach bilet. I tu uwaga! Nasi czytelnicy informowali nas, że osoby  pobierające opłaty w gotówce "lubią się mylić"  przy wydawaniu reszty! Ten sam proceder zdarza się przy płaceniu za paliwo. 

Policja w Chorwacji raczej pomaga. Nie "czepia się" drobnych przewinień, zwłaszcza podczas parkowania (tamtejsza straż miejska kontroluje czy została wniesiona opłata za parking, jak nie, sypią się mandaty). Obcokrajowców upomina, a nie karze. Oczywiście zdarzają się policjanci rygorystycznie podchodzący do przepisów, i wtedy nie ma zmiłuj. 

Szarżowanie na drogach i brawurowa jazda z punktu widzenia chorwackiego prawa jest przestępstwem (a nie wykroczeniem)  a mandaty są drogie, a nawet bardzo drogie. Droższe niż rok temu bo tamtejszy parlament właśnie zatwierdził nowy taryfikator. Za przekroczenie dozwolonej prędkości do 10 km/h wysokość mandatu to 200 kun, od 10 do 20 km/h: 500 kun a powyżej 50 km/h:  do...  20 tys. kun. To przy  aktualnym kursie złotówki w stosunku do waluty chorwackiej prawie... 11 tys. zł. (1 kuna to 0,57486 zł.). Jeżeli dwa razy zostaniesz złapany na przekroczeniu prędkości w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h... twój samochód może być zarekwirowany! Nawet jak jest to auto z wypożyczalni. Odzyskasz go dopiero po sądowej rozprawie.  

W Chorwacji, dopuszczalna zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu to 0,5 promila (chyba, że kierowca jedzie niebezpiecznie, wtedy też zapłaci mandat - 700 kun). Jadących  samochodem o  masie powyżej 3,5 tony ten limit nie obowiązuje. Muszą mieć 0,0! Za 0,5-1 promila należy się grzywna  do 5 tys. kun, za  1-1,5 promila: 8 tys. kun, a powyżej 1,5 promila: 20 tys. kun.

Maksymalny mandat, czyli po przeliczeniu 11 tys. zł  można także zapłacić za jazdę pod prąd na autostradzie oraz przejechanie przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama