Co dzieje się z paliwem, które zrzucają samoloty?
Większość awaryjnych lądowań kończy się tylko na nerwach pasażerów. Niekiedy jednak samolot musi zrzucić paliwo w celu odciążenia konstrukcji i zmniejszenia ryzyka ewentualnego pożaru. Portal Simple Flying informuje, jak wygląda cała procedura.
Mniejsze samoloty, jak np. Boeing 737, nie muszą pozbywać się nadmiaru paliwa przed awaryjnym lądowaniem. W razie potrzeby możliwe jest spalenie go poprzez wykonanie kilku okrążeń wokół lotniska. Samoloty są też konstrukcyjnie przystosowane, by lądować z większą masą, jeśli proces przyziemienia musi nastąpić możliwie najszybciej.
Większe samoloty (np. Boeing 747) posiadają systemy zrzutu paliwa, bo nie jest wskazane lądowanie z obciążonymi zbiornikami. Choć statki powietrzne są przygotowane na tego typu ewentualności (tolerancja określonej nadwagi), to jednak próba przyziemienia może spowodować przeciążenie całej konstrukcji.
Jeśli jednak decyzja o "zrzuceniu" jest konieczna, pilot naciska przycisk w kokpicie, a system pomp wypycha paliwo z dysz, znajdujących się w skrzydłach statku powietrznego. Rozprasza się ono wówczas na dużym obszarze, jako drobna mgiełka. Najczęściej wyparowuje i rozpuszcza się w ten sposób w atmosferze.
Paliwo może spaść jednak na ziemię w płynnej postaci. W takim przypadku, w miarę możliwości, "zrzucenie" musi nastąpić nad ziemią, a nie nad wodą, ale z dala od obszarów zaludnionych. Wymagana wysokość, z jakiej proces może nastąpić, to co najmniej 2 tys. stóp (ok. 610 metrów). Duże lotniska mają wydzielone przestrzenie, na których samoloty mogą zrzucić paliwo i właśnie tam w sytuacjach awaryjnych kierowani są piloci.
Niestety nie każda procedura przebiega pomyślnie i zdarzają się przypadki, kiedy zrzuty odbywają się na zbyt niskiej wysokości. W styczniu 2020 r. samolot linii Delta, lecący z Los Angeles do Szanghaju, uległ awarii, co doprowadziło do konieczności wyłączenia jednego z silników. W efekcie pilot zmuszony był zrzucić 15 tys. galonów paliwa (o. 56 tys. litrów) nad przestrzenią zamieszkałą przez ludzi.
Paliwo nie odparowało jednak całkowicie i spadło między innymi na 3 szkoły. Spowodowało to podrażnienia skóry, kłopoty z oddychaniem i pieczenie oczu u wielu osób. Nie odnotowano na szczęście żadnych poważniejszych obrażeń.
***