Chorwacja. Podobno cała Polska wyjechała na wakacje
Podobno cała Polska wyjechała na wakacje do Chorwacji. Oczywiście pominąwszy "całą Polskę", która wybrała się nad Bałtyk oraz "całą Polskę" spędzającą lato na Podhalu i Mazurach. My pozostaliśmy wierni tradycji i wpisaliśmy się w pierwszą z wymienionych grup. A zatem kierunek - Adriatyk.
Wyruszamy z Krakowa około godziny 7.00. Już po chwili wykonujemy pierwszy manewr okrążający, którego celem jest ominięcie porannego korka na drodze dojazdowej do Skawiny i obwodnicy miasta. Przy wjeździe na autostradę A4 korzystamy z aplikacji, pozwalającej, po pierwsze, przebrnąć szybciej przez bramki, a po drugie nieco mniej zapłacić za przejazd odcinkiem Kraków - Katowice. Zamiast 24 zł, "tylko" 16.
Minąwszy stolicę Śląska zjeżdżamy na autostradę A1. Na ostatniej w kraju stacji paliw dopełniamy bak, płacąc 5,89 zł za litr Pb95. To o prawie złotówkę drożej niż przed rokiem. Wielu rodaków przy okazji tankowania kupowało tu czeskie winietki autostradowe. Teraz jest to niemożliwe, o czym informuje kartka wywieszona przy kasie. Nasi południowi sąsiedzi przeszli na system winiet elektronicznych. Można je nabyć przez Internet, co też przezornie uczyniliśmy jeszcze w kraju. Warta 440 koron winieta kosztowała, w bankowym przeliczeniu, niespełna 80 zł.
Pomimo pandemii przez przejście graniczne w Gorzyczkach przejeżdżamy bez żadnej kontroli. Z dziennikarskiego obowiązku zatrzymujemy się na pierwszej stacji benzynowej po czeskiej stronie. Okazuje się, że również tam można nabyć e-winietę - za pośrednictwem personelu lub w specjalnym automacie. Za korony lub polską walutę. Miesięczna kosztuje 82 zł, dziesięciodniowa 58 zł.
Ceny benzyny na trasie, zależnie od lokalizacji stacji, wahają się (dane z połowy sierpnia) od ok. 33 do ok. 36 koron za litr, olej napędowy jest o około dwie korony tańszy.
Tranzyt przez Czechy w zasadzie bez historii. Trochę zwężeń na autostradzie w kierunku Brna, ruch umiarkowany, choć w dzień powszedni jest sporo ciężarówek.
Do Austrii wjeżdżamy z malowniczego Mikulova, jak zawsze podziwiając piękny widok na zamek. W pawilonie w Drasenhofen można kupić winietę austriacką w klasycznej, papierowej wersji. My już wcześniej kupiliśmy elektroniczną, za 9,50 euro na 10 dni.
Niemal tuż za granicą wjeżdżamy na autostradę A5, którą docieramy szybko i sprawnie do Wiednia. Sprawnie, dzięki wielopasmowej obwodnicy, przejeżdża się również przez to miasto, aczkolwiek trzeba uważać na liczne ograniczenia prędkości wyświetlane na znakach oraz odcinki, gdzie się tę prędkość kontroluje. I później wysyła mandaty za ewentualne wykroczenia.
Autostrada A2 Wiedeń - Graz. Pokonując rokrocznie tę trasę przyzwyczailiśmy się do utrudnień, powodowanych nieustannymi remontami jej nawierzchni. Tym razem trafiliśmy w zasadzie tylko na jeden taki dłuższy odcinek.
Ceny paliwa w Austrii, w euro: ok. 1,35 za litr benzyny, ok. 1,25 za litr oleju. Przy autostradzie jest o ok. 0,3 euro na litrze drożej.
My tankujemy już w Słowenii (przekraczamy granicę, również bez żadnej kontroli, w Spielfeld), płacąc 1,304 euro za litr Pb95. Jednocześnie kupujemy winietę autostradową, która kosztuje 30 euro na miesiąc, a więc sporo. Wielu Polaków, podążających do Dalmacji, stara się kontynuować podróż bocznymi, bezpłatnymi drogami. My jedziemy na półwysep Istria, co oznacza, że słoweński fragment trasy liczy ponad 200 km i uznajemy, że takie kombinacje nie bardzo opłacają się czasowo.
Po południu docieramy do Lublany, gdzie zaplanowaliśmy nocleg. Nie z powodu zmęczenia, ale po prostu dlatego, że lubimy to miasto i chcemy w nim spędzić przynajmniej kilka godzin. Samochód zostawiamy w podziemnym, publicznym garażu. Nocny postój, w godzinach od 19 do 7, kosztuje tu zaledwie 1,80 euro. Godzina parkowania na śródmiejskiej ulicy, w najdroższej strefie - 0,80 euro, niezależnie od pory dnia. Ceny, w porównaniu z polskimi, wręcz śmieszne, choć generalnie w Lublanie, a przynajmniej w jej centrum, nie kocha się zmotoryzowanych. Przywilejami cieszą się jedynie użytkownicy "elektryków", dla których wydzielono specjalne miejsca parkingowe, często z ładowarkami, a przede wszystkim piesi i cykliści. Ci ostatni mają do dyspozycji gęstą sieć wygodnych ścieżek rowerowych, szerokich kosztem szerokości jezdni.
Nazajutrz ruszamy dalej. Postojna, Koper... Przy wyborze najmniej aktualnie zatłoczonego przejścia granicznego z nienależącą do strefy Schengen Chorwacją zdajemy się na Google Maps. Co może być ryzykowne, bo jeżeli w ten sposób postępują wszyscy inni kierowcy, to... Mamy jednak szczęście i nie czekamy na odprawę zbyt długo. Położona przy przedniej szybie kartka, zaświadczająca, że zarejestrowaliśmy się, wraz z naszymi paszportami covidowymi w serwisie EnterCroatia sprawia, że umundurowany pogranicznik tylko macha ręką. Nie musimy nawet pokazywać dowodów osobistych. Hurra, jesteśmy już prawie na miejscu! Kątem oka spoglądamy na mijaną wielokilometrową kolejkę pojazdów, czekających na pokonanie granicy w odwrotnym kierunku. To trochę niepokoi, ale naprawdę będzie martwić w drodze powrotnej. Na razie życie jest piękne...