Benzyna czy diesel? Oba!
Od pewnego czasu śledzę wypowiedzi internautów na temat odwiecznego dylematu zmotoryzowanych: diesel czy benzyna? (*)
Ja już wiem, co chcę: biorę obie wersje!
Wszystko zależy tak naprawdę od tego, co jest naszym priorytetem przy zakupie samochodu i dlatego bezpośrednie porównania bez odpowiednich kryteriów nie mają sensu. Sam od ponad 10 lat poruszam się różnymi dieslami (głównie tdi), gdyż moje przebiegi roczne do tej pory wynosiły ok. 60-70 tyś rocznie, również po autostradach (głównie niemieckich).
Przy takim stylu jazdy diesel jest bezkonkurencyjny - przeloty autostradowe z prędkościami 130-180 km/h nie stanowią dla diesla żadnego wyzwania, a spalanie jest również na niskim poziomie. Jeżeli diesel jest również odpowiednio mocny (obecnie "pod maską" mam 160 KM i 350 Nm), wyprzedzanie trwa o wiele krócej niż w większości benzyn poruszających się po naszych drogach.
Parę razy miałem na trasie "ogon" w postaci mocniejszej benzyny, m.in. wymienionej w jednym z poprzednich listów hondy civic type R i mogę stwierdzić jedno: co z tego, że taka honda zostawi mnie na starcie spod świateł, skoro przy wyprzedzaniu na trasie to auto po prostu nie nadążało (fizyki nie oszukasz - więcej Nm to lepsze przyspieszenie), a szybkie wyprzedzenie na drodze jest dla mnie o wiele ważniejsze i częstsze niż bezcelowy sprint spod jednych świateł do drugich.
Aktualnie użytkujemy dwa samochody podobnej klasy: passata 2.0TFSI 200KM i insignię 2.0 diesel 160KM - na trasy i w mieście diesel jest bezkonkurencyjny, jeżeli chodzi o spalanie (kiedyś pojechaliśmy w trasę autostradową oboma samochodami, w Niemczech przez długi czas było 180km/h, wynik: insignia 8,5 l/100km, passat 12 l/100km, natomiast w mieście średnio: diesel 8,0-8,5 l, benzyna blisko 11 l). Również w kwestii między-przyspieszeń na trasie oba auta są porównywalne, mimo, że passat ma 40km więcej (ale w passacie mniej trzeba "wachlować" biegami z racji większego użytecznego zakresu obrotów).
Natomiast przy obecnych mrozach, poranny rozruch obu to katastrofa dla diesla - brzmi jak ursus i klekocze tak bardzo, że przestaję wierzyć w wysoką kulturę common-raila. Benzyna odpala o wiele sympatyczniej, szybciej nabiera również temp. roboczą i nawet na zimno nie kaleczy narządu słuchu.
Ja już wiem, jaki jest mój wybór - na co dzień, gdy samochód ma stanowić dla mnie ekonomiczne i bezpieczne narzędzie pracy na wiele kilometrów rocznie, wybieram diesla. Natomiast na weekend benzyna bez dwóch zdań, najlepiej jakieś mocne turbo w stylu S3, STI, EVO albo pięknie brzmiąca v-ósemka gulgocząca pod maską M3 lub Vette.
Pozdrawiam wszystkich zmotoryzowanych niezależnie od tego co leją baku (oprócz opału).
* List do redakcji