Ależ wpadka Secret Service! Samochód Obamy...

Prezydent USA - Barack Obama - to bezsprzecznie najlepiej chroniona postać współczesnej sceny politycznej.

Agenci Secret Service przechodzą mordercze szkolenia, by zapewnić jak najwyższe bezpieczeństwo głowie najpotężniejszego światowego mocarstwa.

Do dyspozycji prezydenta są aż dwa, zbudowane na specjalne zamówienie, Boeingi 747 o statusie Air Force One, niezliczone śmigłowce (Marine One) oraz kilka opancerzonych limuzyn. Te ostatnie - zbudowane na specjalne życzenie przez Cadillaca - to prawdziwe twierdze na kołach. Są odporne na ostrzał z broni maszynowej, zdaniem niektórych ekspertów (dane są rzecz jasna objęte tajemnicą) auta są też w stanie wytrzymać bezpośrednie trafienie pociskiem z granatnika ręcznego. W jednym z nielicznych komunikatów prasowych na temat cadillac one - Amerykanie podkreślali, że przy projektowaniu auta uwzględniono nawet tak niewiarygodny scenariusz, jak uderzenie w dach meteorytu.

Reklama

Wczorajsza wizyta Baracka Obamy w Irlandii dowiodła jednak, że amerykańscy konstruktorzy nie wzięli pod uwagę wszystkich możliwych sytuacji. Być może auta nie zatrzymają ani ostrzał z AK47, ani granaty, ale skutecznie jest to w stanie zrobić zwykły próg zwalniający...

Filmik, jaki nagrano wczoraj przed amerykańską ambasadą w Dublinie robi właśnie furorę w internecie.

Agenci Secret Service szybko opublikowali wiadomość, że prezydenta USA nie było w samochodzie, a auto to jedynie "zapasowy pojazd przewożący personel". Dementi stoi jednak w jawnej sprzeczności z zachowaniem agentów ochrony, jakie zaobserwować można na nagraniu...

Z naszej perspektywy sprawa jest o tyle ciekawa, że już w piątek Barack Obama, korzystając z zaproszenia Bronisława Komorowskiego, odwiedzi Polskę. W czasie wizyty głowa USA pojawi się m.in. w Warszawie. Pancerna limuzyna zwana pieszczotliwie "bestią" będzie więc musiała stawić czoła standardowym polskim ulicom pełnym dziur, rozjeżdżonych torowisk, studzienek kanalizacyjnych i kolein. Na miejscu konstruktorów Cadillaca już rozglądalibyśmy się za nową pracą...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy