Paliwo najdroższe na świecie!
W ciągu kilku tygodni ceny paliw w Polsce drastycznie wzrosły osiągając poziom chyba jeszcze nie notowany w naszym kraju.
Na wielu stacjach litra benzyny 95 kosztuje już ponad 4 zł, czyli około 1 euro. W komentarzach do naszej wczorajszej informacji (to TUTAJ) na ten temat podawaliście m.in. ceny paliw poza granicami Polski. Wnioski z tych zestawień płyną niewesołe.
W będących w stanie wojny Stanach Zjednoczonych benzyna w ciągu kilku lat podrożała prawie dwukrotnie osiągając poziom 2 dolarów za galon. Galon - czyli około 3,78 litra. W przeliczaniu po obecnym kursie oznacza to cenę 2 zł za litr! Jak napisał jeden z naszych czytelników zarabiając w USA ponad przeciętną, jest w stanie za godzinę pracy kupić 130 litrów paliwa! Zaś przeciętna stawka godzinowa umożliwia zakup przynajmniej pół amerykańskiego baku paliwa. Baku, który jest czasem dwukrotnie większy niż baki polskich samochodów. A u nas? Przeciętny Polak za godzinę swoje pracy otrzyma około 10 zł, co pozwoli mu na zatankowanie... 2,5 litra benzyny!
Przeskoczmy teraz na drugą półkulę, do Australii. Według naszego kolejnego czytelnika litr benzyny na stacji w Melbourne kosztuje niespełna 2,5 zł. Jeszcze bardziej ekstremalne przykłady? Proszę: Kuwejt - 0,70 zł/litr, Irak, gdzie paliwo jest dotowane: 5 gr/litr!
Zejdźmy teraz jednak na ziemię. Za naszą wschodnią granicą, na Ukrainie paliwo kosztuje około 1,90 zł, a więc jest o połowę tańsze niż w naszym, pięknym kraju. Nic dziwnego, że już zaczął się masowy import. Po paliwo nawet kilka razy dziennie jeżdżą osoby prywatne, a coraz częściej do przewozu paliwa wykorzystywane są autokary. Nawet bez wyjeżdżania za granicę można zakupić ukraińskie paliwo za około 2,5 zł/litr.
Przynajmniej od miesiąca (o czym już pisaliśmy) tańsze paliwo jest w Szwajcarii i Austrii. Według ostatnich cen drożej (chociaż niewiele - 1,16 euro za litr) jest w Niemczech, porównywalne z polskimi ceny są m.in w Holandii i Austrii. A że zarobki (również pracowników stacji benzynowych czy rafinerii) są kilka razy mniejsze? To zdaje się nikogo nie interesować.
Warto również wspomnieć, że nic w kierunku zmniejszenia ceny paliwa nie robi rząd. Nie oszukujmy się, płacąc 200 zł na stacji nie dajemy zarobić arabskim szejkom, ale rządowi... Ponad 60 procent ceny każdego litra paliwa stanowią bowiem różne obciążenia fiskalne (vat, akcyza, opłata paliwowa). Czyli z tych 200 ciężko zarobionych złotych 120 to podatki... Pozostałymi 80 zł muszą się podzielić stacja benzynowa, rafineria i wspomniani arabscy szejkowie.
Gdy ceny paliwa rosną to rosną również wpływy z akcyzy. Nie byłoby więc żadnej szkody dla budżetu, gdyby akcyzę obniżyć (wpływy pozostałyby na prognozowanym poziomie). Niestety, jak na razie nikt nie wyszedł nawet z taką propozycją...
Jaka jest więc konkluzja? Taka, że polski litr paliwa, podobnie jaki polski kilometr autostrady, czy stojące w polskich salonach samochody, należy do najdroższych na świecie!
I aż strach pomyśleć, co będzie, gdy ceny ropy na światowych rynkach, zgodnie z zapowiedziami analityków, wzrosną z obecnych 50 dolarów za baryłkę do 100 dolarów za baryłkę...