Nowym autem na wakacje nie pojedziesz

Toyoty, Ople, Skody i Volkswageny to najpopularniejsze samochody w Polsce. Sprawdziliśmy, czy najczęściej wybierane modele tych marek można kupić i odebrać jeszcze przed wakacjami

Sprzedaż nowych aut w Polsce rośnie bez przerwy już od ponad 26 miesięcy. Boom na samochody trwa. Potwierdzają to nie tylko statystyki rejestracji w bazie CEPIK, ale kolejki w salonach sprzedaży. Listopadowe i grudniowe terminy odbiorów aut nie dziwią sprzedawców. Klientów owszem. Najgorsze dla nich, że na placach dużego wyboru modeli już nie ma.

Żeby wyjechać nowym autem na wakacje, szanse są. W przeważającej większości trzeba wtedy się zdecydować na egzemplarz, który stoi gdzieś na placu. By auto było wyprodukowane pod nasze konkretne zamówienie, w naszym ulubionym kolorze, z dodatkami według naszego uznania, szanse na szybki odbiór maleją.

Skoda

Reklama

Hitem sprzedaży obok cały czas chętniej wybieranej Octavii i Fabii jest Kodiaq. Duży SUV sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Najchętniej w wersji z dwulitrowy silnikiem Diesla pod maską i automatyczną skrzynię biegów. Kosztuje przynajmniej 127 tys. zł. Chętnych nie brakuje też na auto z podstawowym motorem 1.4 TSI (od 92 tys. zł).

Obojętnie na jaką wersję się zdecydujemy, odbiór auta w przypadku tego modelu najwcześniej odbędzie się dopiero za cztery miesiące.

Jak usłyszeliśmy w jednym z warszawskich salonów, październik jest jeszcze realny, choć bezpieczniej jest mówić o listopadzie. - "Mamy więcej chętnych niż samochodów. Już dostajemy sygnały od importera, że czas oczekiwania może się wydłużyć" - twierdzi sprzedawca warszawskiego salonu Skody.

Nieco krócej będziemy czekali, jeśli wybierzemy model Superb. Wtedy okres oczekiwania na zamówione auto to dwa miesiące.

Nissan

Jeśli wybierzemy najpopularniejszego SUVa na polskim rynku - Nissana Qashqaia, to na jego odbiór będziemy musieli czekać do września. Powody są dwa: pierwszy oficjalny - zmiana modelowa. Drugi nieoficjalny - chęć wyprzedania tego, co stoi jeszcze na placach.

Jak dowiedzieliśmy się w warszawskim salonie, fabryka nie produkuje już obecnej generacji auta. Można więc wybierać z tego, co zostało u dilerów i na placu w Amsterdamie. A warto, bo jak twierdzi sprzedawca, nowa wersja Qashqaia ma być droższa od obecnej o 1-2 tysiące zł.

Największym zainteresowaniem cieszy się Qashqai z benzynowym silnikiem o pojemności 1.6 l w wersji N-connecta (trzecia wersja wyposażenia z pięciu dostępnych). Kosztuje 103 tys. zł. Jednak takich samochodów na placu nie ma za wiele. Zostały tańsze, głównie 1.2 l w wersji Visia i Acenta (od 78 200 zł). Z kolei samochodów z silnikiem Diesla pod maską jest jak na lekarstwo.

Opel

Nowa Astra bije rekordy sprzedaży. Fabryka ma jednak w sierpniu przerwę urlopową i zamówione do produkcji dzisiaj samochody odebrać będzie można dopiero w listopadzie.

U dilerów stoi jednak sporo wersji aut z silnikiem 1.4 Turbo o mocy 125 KM (cena od 74 200 zł). Mocniejszych, oferujących 150 KM jest niewiele (od 76 200 zł). Jak usłyszeliśmy w salonie - zaledwie kilka, w wersji wyposażenia Enjoy.

Szanse, by jeszcze przed wakacjami odebrać Astrę Sports Tourer z mocnym dieslem pod maską są praktycznie zerowe. Silnik biturbo jest rzadko wybierany przez klientów, dlatego dilerzy nie zamawiają takich aut "na zapas". Tym bardziej, że kosztują one blisko 100 tys. zł.

Volkswagen

Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Volkswagena. Jeśli zamarzymy sobie Golfa 1.4 TSI w wersji hatchback z umiarkowanym wyposażeniem (cena ok. 70 tys. zł), musimy zlecić jego produkcję i czekać na odbiór do połowy września. Chyba że interesuje nas wersja Highline z dodatkowymi pakietami wyposażenia i automatyczną skrzynią DSG. Wtedy u dilerów znajdziemy samochody dostępne od ręki, ale będziemy musieli na takie auto wydać ponad 100 tys. zł.

Jak dowiedzieliśmy się w jednym z warszawskich salonów, sporo jest też aut w wersji 125-konnej. To najpopularniejsza konfiguracja Golfa. W tym przypadku odbiór możliwy będzie nawet za tydzień.

Toyota

Lokomotywą sprzedażową japońskiego producenta jest miejski Yaris. Równie dobrze radzi sobie jednak crossover C-HR. Auto dostępne jest w dwóch wersjach silnikowych: 1.2 l (cena od 81 900 zł) lub 1.8 l Hybrid (od 106 900 tys. zł). Niezależnie jednak jaką wersję wybierzemy i zlecimy do produkcji, odbierzemy ją, jak nas zapewniono w salonie, po półtora miesiąca.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy